Sopocianie kontrolowali sytuację na parkiecie przez trzy kwarty. Grali twardo w obronie i mądrze dogrywali piłkę pod kosz do Marcina Stefańskiego, Romana Szymańskiego, czy Mateusza Jarmakowicza. Przewagę utrzymywali także dzięki niezłej skuteczności z dystansu. W czwartej kwarcie wdali się jednak w wymianę ciosów z amerykańskim rozgrywającym Jeziora i mecz się wyrównał. Zabrakło rozgrywającego, który mógłby uspokoić nieco grę i ograniczyć poczynania zawodnika Jeziora.
Frank Turner nie zagrał w meczu z Sidenem Toruń dzień wcześniej. W sobotę wybiegł już na parkiet, ale tylko w pierwszej połowie. Po zmianie stron trener Tabak postanowił nie ryzykować odnowienia kontuzji i dał mu odpocząć. Jego obecność na parkiecie w pierwszej części gry pomogła drużynie wypracować 10 punktów przewagi do przerwy . Amerykanin zdołał też w tym czasie 8 punktów.
W drugiej połowie w rolę strzelca wcielił się Łukasz Wilczek, który był najskuteczniejszym zawodnikiem w naszej drużynie. Na uwagę zasługuje pięć trafionych rzutów trzypunktowych, z czego trzy w czwartej kwarcie. Z dobrej strony w końcówce meczu pokazał się także Michał Michalak. Rzucający Trefla trafił ważny rzut za trzy punkty, a także był bezbłędny z linii rzutów wolnych. W całym meczu rzucił 13 punktów, a w ostatnich 2 minutach 9 punktów.
Sopocianie z Torunia wracają więc z jednym zwycięstwem i jedną porażką. W najbliższym tygodniu będą trenować w Hali 100-lecia, a do zespołu powinni w końcu dołączyć przebywający na kadrze Przemysław Zamojski i Adam Waczyński. Za tydzień Trefl uda się na mecz sparingowy z Kotwicą Kołobrzeg, gdzie powinien już wystąpić w pełnym składzie.
Jezioro Tarnobrzeg – Trefl Sopot 74:80 (14:18, 12:18, 19:16, 29:28)
Trefl: Wilczek 16, Michalak 13, Jarmakowicz 12, Stefański 11, Turner 8, Dylewicz 7, Szymański 6, Brembly 4, Lebiedziński 0, Jaśkiewicz 0;