Jak informuje Gazeta.pl, sprawa została ujawniona dzięki dochodzeniu przeprowadzonemu przez brytyjskie dzienniki (m.in. "The Telegraph", "Independent" i "Daily Mail"). Ich wątpliwości wzbudziła przede wszystkim zbyt duża różnica w cenach pomiędzy wodami znanych firm a produktami wspomnianych sieci, które kosztują 17 pensów (ok. 88 gr) za dwa litry. Biorąc pod uwagę, iż według stawek brytyjskich wodociągów dwa litry wody kosztują jedną trzecią pensa, wspomniane sieci notowałyby zysk rzędu 2,5 tys. proc.
Przedstawiciele Tesco początkowo zaprzeczali doniesieniom prasy, jednak ostatecznie przyznali, że źródłem "Everyday Value Still Water" są miejskie wodociągi. Koncern zastrzegł jednak, że woda jest odchlorowywana, filtrowana i dopiero potem trafia do butelek. Sieć Asda podała natomiast, że ich woda filtrowana jest w hrabstwie York. Poddawana jest takiemu samemu procesowi, jak w przypadku wody Tesco, zanim trafi do dystrybucji.
Na Wyspach wybuchła fala protestów i oskarżeń o to, że oba koncerny nie informowały klientów o pochodzeniu sprzedawanej im wody.
Za: Nowy Obywatel