Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Szacun dla radnych: "Dwugłos" bardzo do dyskusji!

Opublikowano: 29.09.2008r.

Naprawdę, jak to mówi młodzież, - szacun dla Marcina i Zygmunta! Napisać felietony po XXIII sesji mogli chyba tylko oni. Nawet Mariusz Bzdęga POległ i poprosił o wolne tym razem. Czytajcie, bo dwugłosiści dorzucili nieźle do pieca!

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski*

Opcja „CZAJNIK”

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski

Znów kolejna sesja, po której niełatwo jest napisać felieton, a przynajmniej przy założeniu, że winien on bazować na tym, co na sali obrad rady miasta się działo. Utrzymując to założenie, mógłbym w zasadzie skończyć swój wywód, a wtedy RedNacz poczułby się oszukany. Ponieważ tego bym nie chciał, postanowiłem kontynuować artykuł w oparciu o odczucia, powstałe między innymi na bazie owej, niezwykle krótkiej i zupełnie nieemocjonującej sesji. Rzadko jest bowiem okazja, by podzielić się obserwacjami nie na poziomie faktów i wydarzeń, a na poziomie procesów. Zatem tych kilka zdań chciałbym poświęcić opozycji, niejako w rewanżu i w uznaniu zasług moich współfelietonistów, którzy nieproporcjonalnie dużo miejsca poświęcają „Samorządności”.

W mojej ocenie, o ile pierwszy rok upłynął radnym opozycji na poznawaniu samorządu i zasad funkcjonowania jego organów, pewnego ABC i instrukcji obsługi, o tyle w kolejnym, z „pewną taką nieśmiałością”, nasi koledzy starali się pokazać, że już to i owo umieją i poznali panujące zasady. Nie będę oceniać, czy poznali je istotnie, bo różne są osoby w tym gronie i różne stopnie wtajemniczenia i wreszcie – różne strategie i poziomy samooceny, ale jedno jest pewne – radni opozycji są obecnie w fazie testowania różnych opcji postępowania w oparciu o przyswojoną wiedzę. Pierwszą, naturalną w procesie ewolucji, była opcja „ZATWIERDZACZ”, której istotą było przy każdej możliwej uchwale zgłoszenie się do dyskusji i wygłoszenie wypowiedzi tłumaczącej, dlaczego popiera się ów projekt i przypomnienie, że jest on absolutnie zgodny z postulatami ugrupowania, które się reprezentuje. Czyli, bez potrzeby spierania się z autorami projektu, można wykazać się rzetelnością i czytaniem ze zrozumieniem. Opcja ta jednak ustępuje po pewnym czasie miejsca opcji „KOREKTOR”, czyli proponowaniu, z zatroskaną miną i smutnym obliczem, poprawek do zgłoszonych projektów uchwał. Cechami charakterystycznymi tej opcji są „pewna taka nieśmiałość”, ogólny frasunek i postawa typu: „o ile mi się wydaje, a mogę się mylić, ale chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż”. Jest to zatem krok dalej i wskazanie urbi et orbi (ze szczególnym wskazaniem urbi), że jest się merytoryczną i twórczą opozycją, która widzi, jak usprawnić to, co dzieje się w mieście.

Opcja retusz pozwoliła na zyskanie niezbędnych szlifów i oswojenie się z mikrofonem, wprowadziła także odruch kontrolnego zapinania marynarek i poprawiła statystyki dotyczące czasu wystąpień poszczególnych osób. Ewolucja jednak jest procesem ciągłym i było kwestią czasu, kiedy pojawi się w zastosowaniu opcja „harcownik”.

Dwugłos

Opcję „HARCOWNIK” charakteryzują próby walki zaczepnej, sprawdzania czujności ekipy rządzącej, jednocześnie daje ona okazję do mniej lub bardziej malowniczych wystąpień (projekt uchwały w sprawie trybu prac nad budżetem proponowany przez harcującego przedstawiciela PO, projekt uchwały zobowiązującej do prezentacji studium komunikacyjnego autorstwa komisji gospodarki mieszkaniowej). Zatem poza recenzowaniem działań i proponowaniem zmian jest tu odważne wejście na teren do tej pory zarezerwowany przez wrogie oddziały. Harcownik wbiega zatem zdecydowanie na obsadzone siłami przeciwnika tereny i zatyka chorągiew, licząc, że być może zostanie ona uznana za tubylczą i uprawnioną do tej lokalizacji. Tu wcześniejsze zatroskanie i frasunek przeradzają się w zdecydowaną perorę, a zestaw narzędzi retorów zdecydowanie się powiększa (warto wyróżnić tu pytania retoryczne, oraz niezwykle kuszące w swej konstrukcji trójlisty. Zaczyna się nawet twórcza i odważna interpretacja zapisów regulaminów i statutów.

Co powinno być kolejne? Zastanawiam się nad tym i mam swoje koncepcje, choć nie jest to miejsce na ich prezentację, natomiast przyznaję, że opcji, która miała miejsce na ostatniej sesji, nie przewidziałem. Była to opcja ... ”CZAJNIK”. Zatem, o ile w opcji „zatwierdzacz” pojawiają się ologowani potakiwacze, przy opcji „retusz” odbywa się próba recenzji i poprawy, w opcji harcownik próby harcowania, tak w opcji „czajnik” mamy do czynienia z czajeniem się. Na kogo lub na co - nie wiem, wiem jednak, że byłem mocno zaskoczony, że opozycja w zasadzie przyczaiła się przez całą sesję, praktycznie nie dając znaku życia. Ani ciekawych i pogłębionych recenzji, ani prób modernizacji i korekty, ani nawet własnych projektów, którymi pewnie nasza twórcza opozycja zainteresowana większym znaczeniem rady miasta, mogłaby zapewne zasypać salę obrad, proponując je nawet i w zwykłym, regulaminowym trybie. Nic. Cisza głucha. Było parę interpelacji, ale to raczej wewnętrzna licytacja kolegów. Zwolenników teorii układu pragnę uspokoić: opozycja nie zblatowała się z rządzącą sitwą, nie została kupiona, zastraszona (a pamiętamy te białoruskie porównania!), ani nawet czule pomiziana. Nie chcę snuć teorii dlaczego zatem nie przejawiła własnej inicjatywy i nie śmiem nawet podejrzewać, że zbyt zmęczyła się poprzednią sesją . Wciąż przed oczami mam słowa radnego Mariusza Bzdęgi, który niesiony falą zaskakującej (przynajmniej mnie) euforii, tak pisał po poprzedniej sesji: „Tymczasem Platforma Obywatelska stoi przed niepowtarzalną szansą sukcesu wyborczego. Z podziwem obserwuję moich kolegów radnych, którzy na każdej sesji występują z autorskimi inicjatywami, poprawkami, wnioskami, interpelacjami i projektami uchwał. Ta praca powinna zostać zauważona i doceniona przez wyborców.”

Też tak uważam i jako gdyński wyborca stwierdzam, że szczególnie urzeka mnie opcja: czajnik. Rzeczywiście daje on niepowtarzalną szansę sukcesu wyborczego. Może niekoniecznie akurat Platformie, ale nie czepiajmy się szczegółów:)

I jeszcze jedno zdanie z tego samego osławionego (kultowego?) już felietonu, tym razem w stylistyce „I have a dream” kojarzącej się z Martinem Lutherem Kingiem albo z Barackiem Husseinem Obamą: „Przy sprzyjających okolicznościach, mądrych decyzjach i ogromnej pracy nadal wierzę, że kiedyś zgłoszona przeze mnie i ulepszającą cząstkę miasta uchwała przejdzie na sesji Rady Miasta.”

Też wierzę, że nie była to tylko zgrabna figura stylistyczna i poddając się tej urokliwej wizji z niecierpliwością czekam na materiały na kolejną sesję rady zawierające przynajmniej kilka mądrych, istotnych i obiektywnie ulepszających cząstkę miasta projektów uchwał autorstwa Platformy Obywatelskiej, a szczególnie kolegi Mariusza, by owe marzenie mogło się ziścić. Doczekam się? Nie wiem – póki co, kończę felieton, bo czasu mało, a budżet na rok 2009 się zbliża – pora więc zakasać rękawy, ku ulepszaniu owych miejskich cząstek.

*Zygmunt Zmuda Trzebiatowski jest radnym okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia). Reprezentuje Samorządność.



trzebiatowski.blox.pl Dwugłos

Dwugłos

Marcin Horała*


Migawki z życia radnego



Marcin Horała

O ostatniej sesji naprawdę nie da się powiedzieć nic poza tym, że się odbyła. Dlatego zamiast tradycyjnej relacji kilka migawek z życia radnego z ostatnich tygodni.

Studium jednak będzie

Przeglądam program posiedzenia Komisji Strategii i Polityki Gospodarczej oraz Komisji Gospodarki Komunalnej i przecieram oczy z niedowierzaniem – oto figuruje w nim omówienie przygotowań do opracowania studium komunikacyjnego dzielnicy Śródmieście. Niezorientowanym czytelnikom przypominam, że nie dalej jak na ostatniej sesji projekt uchwały został nawet nie odrzucony tylko zdjęty z porządku obrad – a więc potraktowany jako bzdurny.

Oczywiście mógłbym udawać głupiego i śmiać się ze zmienności zdania naszej siły przewodniej, ale mało kto chyba by się na to nabrał.

Usunięcie uchwały mimo że studium będzie opracowywane moim zdaniem miało trzy powody.

Po pierwsze, pomimo iż uprawnienie rady miasta do zobowiązywania prezydenta do wykonania konkretnych działań wynika wprost z ustawy o samorządzie gminnym (dokładnie z art. 18 ust. 2 pkt.2 w związku z artykułem 30 ust. 1) „Samorządność” twardo lansuje tezę przeciwną, że mianowicie jest to niedopuszczalne naruszenie podziału władzy na wykonawczą i uchwałodawczą. Co i samo w sobie jest dość komiczne, bo właśnie w tego rodzaju uchwałach chodzi wprost o to że władza uchwałodawcza uchwala co władza wykonawcza ma wykonywać. Logicznie, nie? No ale szkodziłoby to wizerunkowi prezydenta jako niepodważalnego lidera, któremu Gdyni wszystko zawdzięcza. Taki wielki lider, a nagle ma wykonywać konkretne zalecenia rady miasta?

Po drugie, dlatego że wizerunkowo nie najlepsze jest pokazanie, że jakaś uchwała opozycji w ogóle istnieje, a co gorsza jeszcze została przyjęta. Wizerunkowo trzeba kontrastować merytoryczną i pracującą ponad podziałami dla miasta władzę i awanturniczą, oszołomską i – co jest najgorszą obelgą – upolitycznioną opozycją. Jeżeli opozycja nie chce współpracować i próbuje też zgłaszać jakieś merytoryczne pomysły, są one duszone w zarodku.

Po trzecie, nagłośnienie i nadanie wysokiej rangi studium komunikacyjnemu spowodowałoby, iż później trudniej byłoby podważyć jego ustalenia – tymczasem kto wie, może w przyszłości taka będzie „mądrość etapu”, że jednak gdzieś tam w Śródmieściu trzeba będzie coś niezgodnego ze studium wcisnąć. Im więc opracowanie to ma niższą i mniej oficjalną rangę, tym lepiej.

Zaznaczam wyraźnie, że jak zwykle to są tylko moje prywatne, niczym nie potwierdzone, gdybania.

Dwugłos

Tajemnicza wielbicielka

Od jakiegoś czasu z pomysłami na miasto regularnie dzwoni do mnie pewna pani – sądząc po-głosie staruszka. A to ma pomysł na budowę basenu, a to tunelu, a to na zakaz ruchu samochodów w jej okolicy. Grzecznie odpowiadam, wyjaśniam, tłumaczę. Przedostatni telefon dotyczył problemów mojej rozmówczyni z synową. Ostatni dotyczy horoskopu, który mi postawiła i co z niego wynika. Uprzejmie informuję że w żadne horoskopy, znaki zodiaku i plamy na słońcu nie wierzę. Rozmówczyni wyraźnie urażona przerywa rozmowę, wyzywając mnie od głupków. Od tej pory jak na razie nie dzwoniła.

Zbiegi okoliczności ku Samorządności radości

Przyznam się szczerze, że nie zawsze mam dość siły, żeby czytać in extenso protokoły z komisji i sesji rady miasta. To znaczy staram się i zazwyczaj czytam, ale zdarza mi się czasem tylko prześlizgnąć się wzrokiem po nagłówkach i doczytać jedynie interesujące mnie punkty.

Tak też niestety się prześlizgnąłem po protokole z posiedzenia Komisji Samorządności Lokalnej i Bezpieczeństwa z dnia 21 sierpnia i nie znajdując w nim żadnych uchybień zagłosowałem na następnej komisji za przyjęciem bez uwag.

Zbiegów okoliczności to jeszcze nie koniec. Siedzę sobie właśnie w urzędzie miasta z laptopem, czekając na posiedzenie mojej komisji gospodarki mieszkaniowej i z nudów czytam – tym razem in extenso – Monitor Rady Miasta, a w nim protokoły posiedzeń komisji. W tym wzmiankowany protokół KSLiB z 21 sierpnia.

I tak sobie studiując, zauważyłem jeden drobny błędzik w protokole, który niestety umknął mojej uwadze, gdy czytałem protokół po raz pierwszy. Błędzik drobniutki – w porządku obrad jest punkt porządku dziennego 4.31 natomiast później w opisie obrad komisji tego punktu już nie ma. Znikł, wyparował, zagubił się. Ot taki zbieg okoliczności, coś tam pewnie w komputerze się wykasowało, nikt nie zauważył i poszło w świat. Może się zdarzyć.

Tu jednak taki kolejny ciekawy zbieg okoliczności – punkt obrad 4.31 dotyczył projektu uchwały w sprawie studium komunikacyjnego dzielnicy Śródmieście. Projektu składanego przez Komisję Gospodarki Mieszkaniowej – ale nie da się ukryć, że popieranego przez opozycję, a zwalczanego przez Samorządność. Projektu pozytywnie zaopiniowanego również przez komisję Samorządności Lokalnej i Bezpieczeństwa. Projektu następnie poddanego krytyce przez prezydenta Stępę, a w końcu zdjętego z porządku obrad sesji na wniosek… przewodniczącego KSLiB kolegi Staszka Borskiego.

Ja oczywiście niczego nie sugeruję, ani nie mam pretensji. Było uważnie czytać za pierwszym razem i sprostować protokół. To że z dziesięciu omawianych na komisji punktów wyparował akurat ten jeden jedyny, w którym głosowanie poszło nie po myśli Samorządności – i który potem za karę musiał na sesji sam przewodniczący komisji odstrzelić – to zbieg okoliczności. Zbiegiem okoliczności również żaden kolega radny nie zauważył i nie sprostował sam że jednak taki punkt obrad był. Urocze. Mała rzecz, a cieszy.

I tak zupełnie z czapy oderwana od powyższych wywodów refleksja: machina układu rządzącego Gdynią działa finezyjnie w rękach takich wyjadaczy jak prezydenci Szczurek czy Stępa – ale zgrzyta, gdy do jej kierowania zabierają się szeregowi żołnierze nadrabiający brak finezji nadgorliwością.

*Marcin Horała w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia).Reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość.

www.horala.pl


Powiązane artykuły

- Wszystkie "Dwugłosy"