Izabela Jaruga – Wczoraj skończyłaby 62 lata

Opublikowano: 24.08.2012r.

Przez cztery kadencje wybierana na posłankę do Sejmu z Pomorza, z którym związana była rodzinną tradycją i które kochała. Za dumę Gdańska i jasność Gdyni, za słoneczną odświętność Sopotu, za szczerość i twardą mądrość Kaszubów. Próbowała bronić interesów jego mieszkańców. Nie biznesmenów z pomorskiej siatki czy sieci, ale ludzi pracy z upadających stoczni i marynarzy, którzy nie pływają już pod polską banderą, bo Polska znowu odwróciła się od swojego morza.

Jak mało kto wśród ludzi polskiej polityki była konsekwentna do bólu. Także wtedy, gdy z sejmowej mównicy cytowała miłoszowskie - "Który skrzywdziłeś człowieka prostego" - kierując te słowa w stronę tych, co mając gęby pełne solidarnościowych frazesów, bez wstydu i bez refleksji wyprzedawali za bezcen miejsca pracy, likwidowali stocznie, odbierali ludziom prawa i nadzieje.

W jednym z wywiadów powiedziała: "Na pewno od swoich wartości, od swojego rozumienia praw człowieka, praw kobiet i osób homoseksualnych nie odstąpię. Gdziekolwiek będę działała, na pewno możecie na mnie liczyć".

Liczyliśmy na nią. Wszyscy. którzy czuli się skrzywdzeni i wszyscy którzy z krzywdą walczyli. Kobiety pozbawione w majestacie polskiego prawa i polskiej wolności podstawowego prawa człowieka, którym jest decydowanie o samych sobie. Kobiety bite i poniewierane przez rodzinnych oprawców, molestowane przez szefów, wyrzucane z pracy. Dzieci pozbawione dzieciństwa w pełnych przemocy domach i młodzi ludzie, którzy postanowili powiedzieć "dość!" klerykalizacji państwa i szkoły.

Liczyły na nią feministki - bo wiedziały, że twarda jak beton, którego byle co nie rozpuści, nie da się zastraszyć ani ośmieszyć byle komu, kto ma władzę, bez względu z czyjego nadania ją sprawuje. Liczyli tęczowi ludzie, coraz odważniej manifestujący swoje prawo do szczęścia i prawdy. Liczyły tęczowe rodziny, wierząc w to, co do nich mówiła: "państwo nie jest od tego, żeby decydować za ludzi, ale od tego, by stwarzać warunki dla ich rozwoju". I jeśli dzisiaj w sejmowych ławach zasiadają Robert Biedroń, Wanda Nowicka i Anka Grodzka - to zawdzięczają, a z nimi my wszyscy zawdzięczamy tę możliwość - także jej walce i jej nieustępliwości.

Czasem nazywała siebie "ambasadorką spraw przegranych", ale nigdy nie rezygnowała. Strach, który bywał naszym doświadczeniem, oswajała prostymi słowami - oni mają tylko kamienie - my rację, choć nie stanowimy większości.

Nigdy nie stanęła po stronie wygranych - bo silnych. Walczyła siłą argumentów - posługiwanie się argumentem siły uważała za niegodne. Tych, co chcieli budować siłę Polski na krwi i krzywdzie innych narodów i społeczeństw, przestrzegała z sejmowej trybuny - chciałabym bardzo wyraźnie powiedzieć: nie chciałbym, żeby Polska była beneficjentem jakichkolwiek korzyści wynikających z jakiejkolwiek wojny.

 

Za: lewica24.pl