Dlaczego Grzegorz Wiśniewski zgarnie Złotego Yoricka ?*
Piotr Wyszomirski
Wczoraj odbyły się pokazy „Ryszarda III" Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, które zamknęły prezentacje w ramach konkursu o „Złotego Yoricka" na najlepszą inscenizację Szekspira w polskich teatrach. Podobno był to świetny ilościowo i jakościowo sezon, a do finałowej rundy dotarły 3 z 14. zgłoszonych realizacji.
Jury Konkursu w składzie: dr Monika Żółkoś (jurorka-selekcjonerka) oraz prof. Jerzy Limon (prezes Fundacji Theatrum Gedanense, dyrektor naczelny Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego) postanowiło zaprosić do udziału w Festiwalu następujące inscenizacje:
„Burzę" w reżyserii Mai Kleczewskiej przygotowaną przez zespół Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki z Bydgoszczy
„Makbeta" w reżyserii Marcina Libra przygotowanego przez zespół Teatru Współczesnego ze Szczecina
„Ryszarda III" w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego przygotowanego przez zespół Teatru im. Stefana Jaracza z Łodzi
http://www.youtube.com/watch?v=_zPiFP_CcLo
XVI Festiwal Szekspirowski: o konkursie o nagrodę Złotego Yoricka Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Pięcioosobowe Jury Konkursu na Najlepszą Inscenizację Dzieł Dramatycznych Williama Szekspira w sezonie artystycznym 2011/2012 w składzie: dr Monika Żółkoś, prof. Małgorzata Grzegorzewska, dr hab. Tomasz Kubikowski, Jolanta Kowalska oraz dr hab. Jacek Kopciński, po obejrzeniu wszystkich trzech spektakli podejmie decyzję, które z przedstawień otrzyma nagrodę „Złotego Yoricka" przyznawaną przez Zarząd Fundacji Theatrum Gedanense od 1994 roku. Nie czekając na werdykt, prezentujemy naszą opinię.
„Ryszard III" Wiśniewskiego to bardzo „czysta" i klarowna, przez co nietypowa, jak na współczesny polski teatr, opowieść. Tytułowy bohater niczym Michael Corleone w drugiej części „Ojca chrzestnego" dochodzi do szczytu władzy, wykorzystując słabości innych i korzystając z pomocy specjalistów od intryg i zabijania. Siłą łódzkiej inscenizacji jest aktorstwo - nie od dziś wiadomo, że ekipa z Jaracza należy do ścisłej czołówki. Na szczególne wyróżnienie zasłużyli: pamiętny jako Fokus z „Jesteś Bogiem" Tomasz Schuchardt w roli Tyrrela, cyngla Ryszarda oraz jego sceniczny mentor i zleceniodawca Marek Kałużyński, którego Ryszard, pozbawiony garbu i szpetoty, uzyskuje wymiar uniwersalnego potwora, a akt drugi jest już popisem aktora, który w zbiorowej świadomości zaczął się utrwalać bardzo inaczej (ksiądz Karol nad rozlewiskiem czy ksiądz Bernard w „Czasie honoru").
Wydawało się, że pod nieobecność „Opowieści afrykańskich według Szekspira" Nowego Teatru ( „nie zmieścili się" w budżecie i przestrzeniach Festiwalu), które wprawdzie nie mają takiego magnetyzmu jak np. „Oczyszczeni" czy „Apollonia", ale i tak są teatrem z innej, wyższej półki, będziemy mieli do czynienia ze sporą konkurencją wśród nominowanych. Jednak ani „Makbet" ze Szczecina w reżyserii Marcina Libra, ani „Burza" w Bydgoszczy Mai Kleczewskiej nie spełniły tych oczekiwań. Ostatnie realizacje Marcina Libra, laureata Lauru Konrada za „III Furie", to teatr intensywny, nastawiony na efekt, niestety czasami popadający w efekciarstwo, co jest oczywiście wliczone w konwencję. „Makbet" nie bierze jeńców i jest skierowany do tych, którzy jak Eddie Vedder, „nie chcą wiedzieć, chcą czuć" (w piosence Pearl Jam). Ci, którzy szukają precyzji i wyrafinowania, sensów oraz intelektualiów, powinni unikać ostatnich propozycji zbuntowanego i poszukującego reżysera. Reakcje publiczności świadczą jednak, że ten teatr ma wśród dzisiejszych odbiorców wielu fanów, co mogłoby być pretekstem do osobnych rozważań nad kondycją polskiego widza lub inteligenta, jeśli coś takiego jeszcze istnieje.(więcej w naszej recenzji).
Maja Kleczewska szczerze wyznała w jednym z wywiadów: „dramatami Szekspira rządzi żywioł, którego nie rozumiem". Udowodniła to swoją inscenizacją „Burzy", na którą trzeba było jechać aż do Bydgoszczy, bo żaden teatr w Trójmieście nie zgodził się ze względów technicznych na udostępnienie swych przestrzeni (głównie chodzi o scenę burzy piaskowej - niezwykle spektakularną, szczególnie dla widzów siedzących w pierwszym rzędzie).
http://www.youtube.com/watch?v=q9ut3jdWBVc
Do Bydgoszczy będę jeździć ! od 3:24, ale całość warta obejrzenia Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
„Gdy widzę jak półanalfabeci dopisują tekst Szekspirowi, ogarnia mnie groza" - zagrzmiał dyrektor Festiwalu prof. Jerzy Limon, ale znany z wysokiej kultury osobistej szekspirolog z pewnością nie miał na myśli progresywnej reżyserki. Kiedy trzy lata temu Agata Duda-Gracz przedstawiła swoją wizję „Otella" w wykonaniu aktorów z Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi (nasza recenzja), skromnie zatytułowała ją „Otello.Wariacje na temat", bo trochę tekstu dopisała. I właśnie te dopiski zdyskwalifikowały jej piękny spektakl w oczach lokalnych jurorów, którzy przyznali wyróżnienie(nie Yoricka) spektaklowi Teatru Wybrzeże. Ta decyzja została odebrana jako bardzo niesmaczne przekroczenie, by nie rzecz skandal(ik). Kleczewska wraz Łukaszem Chotkowskim (nie mogliśmy się z nim skontaktować, bo przebywał w Indiach) wykastrowali Szekspira, dopisując kilometry bezwartościowego, irytującego, śmietnikowego tekstu a z braku pomysłu w zakończeniu wszystko wzięli w nawias i dobudowali do tego bardzo nieprzekonywującą ideologię (Hellinger itd.). Szekspir był tutaj absolutnie niepotrzebny, aktorzy zagubieni, sensy nieważne, a młodzież oczywiście wiwatowała na stojąco. Kleczewska tworzy za dużo, przez co brakuje nie tyle pomysłów, bo na te zawsze można liczyć przy pewnej metodzie pracy, co intelektualnej dyscypliny i dystansu. Wśród ostatnich realizacji ciekawie prezentuje się opera „Slow Man" według Coetzeego, której prapremiera miała miejsce na Festiwalu Malta, który niegdyś był bastionem offu, no ale w polskim teatrze zdecydowanie bardziej offowy niż off jest od wielu lat główny nurt. Recepcja Kleczewskiej przebiega generalnie według formuły: „nie rozumiem, ale mi się podoba". Fani reżyserki z psychologicznym wykształceniem nie potrafią z reguły powiedzieć, o co realizatorce chodziło, ale fanatycznie uwielbiają jej prezentacje. Dzieje się tak z wielu powodów, także, niestety, z braku przygotowania do odbioru sztuki nowoczesnej. Neofici nowego teatru, i szerzej, nowej sztuki, zbyt często nie znają historii kultury i nie potrafią zauważyć, iż objawienia, które oglądają dziś, powstały wiele lat wcześniej. To temat na dłuższą wypowiedź.
Na tym tle najlepiej prezentuje się spektakl łódzki. Grzegorz Wiśniewski dostanie nagrodę nie dlatego, że pomogła mu trochę miejscowa widownia, której znany jest bardzo dobrze z udanych realizacji (choćby „Zmierzchu bogów") i nie dlatego, że partnerem jest Jakub Roszkowski (dramaturg Teatru Wybrzeże i „Ryszarda III"). Jury także nie będzie chciało wyrównywać rachunków, jak kiepski sędzia, który po tym, jak nie odgwizdał ewidentnego karnego u jednej drużyny, w ramach „sprawiedliwości" analogicznie zachowa się w przypadku karnego dla drużyny przeciwnej. „Ryszard III" wygra za Szekspira, za intelektualną dyscyplinę i aktorstwo zespołu Jaracza. Za wartości tak oczywiste, że już bardzo rzadko występujące.
*Oficjalny werdykt Juiry poznamy w niedzielę, 5 sierpnia podczas festiwalowej gali.
Powiązane artykuły
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl