Słyszą zdania typu: "Zostaw go. Po co z nim siedzisz, skoro tak ci źle? Jesteś głupi(a), naiwny(a). Przecież on(a) i tak się nie zmieni". Członkowie rodzin osób uzależnionych też często sami nie rozumieją swojego postępowania i motywów, które nimi kierują. Mimo tego że racjonalnie wiedzą, że ich pewne zachowania powtarzane przez lata nie przynoszą skutku, że czują się skrzywdzone, nieszczęśliwe i zmęczone swoim życiem, to nie potrafią niczego zmienić.
Nie potrafią zostawić osoby uzależnionej, odejść, pozwolić jej ponieść konsekwencje swojej choroby i wynikających z niej zachowań. Odczuwają wewnętrzny przymus chronienia swojego bliskiego alkoholika, narkomana lub hazardzisty. Przeżywają silny lęk i poczucie winy, że gdy się odsuną, skoncentrują na sobie i swoich potrzebach, jemu(jej) stanie się krzywda. Czują się w pełni odpowiedzialni za uzależnionego - zazwyczaj dorosłego - człowieka i chcą kontrolować każdy jego krok, przewidzieć wszelkie konsekwencje, zapobiec dalszym stratom. Chcą ochronić siebie i resztę rodziny przed destabilizacją i nieprzewidywalnością, co jest oczywiście z gruntu skazane na porażkę, gdyż życie z osobą uzależnioną to ciągłe napięcie, niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa.
Czemu ci ludzie tak postępują? Co im każe zachowywać się w ten sposób? Odpowiedź na te pytania jest jedna: współuzależnienie. Tak jak życie osoby uzależnionej koncentruje się na substancji (alkohol, narkotyki, leki) czy zachowaniu (hazard, używanie komputera), tak życie osoby współuzależnionej koncentruje się na osobie bliskiej dotkniętej nałogiem. Teoretycznie współuzależnienie jest zjawiskiem, które dotyczy przede wszystkim relacji w związku, jako współuzależnionych określa się też czasami rodziców osób uzależnionych, którzy przejawiają objawy tego zaburzenia.
Za: gdynia.pl