Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Krystian Mielczarski
(ostatnie artykuły autora)

Autor jest długoletnim mieszkańcem Orłowa a jednocześnie przewodnikiem turystycznym po Gdyni, Gdańsku i Sopocie, laureat...

Nieprawidłowości w gdyńskim ośrodku hipoterapii

Opublikowano: 05.07.2012r.

Przedstawiamy tekst Radnego Miasta Gdyni Marcina Horały, który dopatrzył się nieprawidłowości w działaniu gdyńskiego ośrodka hipoterapii.

Poniżej chciałbym zapoznać państwa z treścią mojej interpelacji w sprawie nieprawidłowości związanych z funkcjonowaniem Gdyńskiego ośrodka hipoterapii. Uzyskane informacje są bardzo interesujące i rzucają nowe światło na praktykę funkcjonowania gdyńskiego samorządu.

W największym skrócie: Fundacja Animal Pro nie wywiązała się ze zobowiązań, które na siebie przyjęła, za co została przez miasto nagrodzona przyznaniem dodatkowych środków. Jak to się stało i dlaczego akurat ten podmiot mógł liczyć na taką szczególną pobłażliwość - spróbuję wyjaśnić poniżej.

Nowy ośrodek hipoterapii, otwarty tuż przed wyborami samorządowymi w 2010 roku, został wybudowany kosztem blisko 5 milionów złotych (dokładnie: 4.967.044,35 zł). Od początku kontrowersje wzbudził projekt ośrodka, w którym salę do rehabilitacji umieszczono na piętrze. Jak pisze prezydent Guć w odpowiedzi na moją interpelację: na tym etapie inwestycji nie było możliwości umieszczenie w budżecie kosztów windy. Pociągnęło to za sobą konieczność zakupu tzw. schodołaza. Szkoda, że na znacznie wcześniejszym etapie inwestycji nie pomyślano o tym, żeby pomieszczenia przeznaczone do pracy z niepełnosprawnymi umieścić na parterze...

Wkrótce prowadzenie ośrodka zostało powierzone fundacji Animal Pro. Jak to potwierdził w swojej odpowiedzi prezydent Guć, fundacja powstała w grudniu 2010 roku i nie miała wcześniejszego doświadczenia w tego rodzaju działalności. Fundacja w swoim wniosku miała wskazać, iż będzie korzystała z pracy osób mających doświadczenie niezbędne do realizacji takiego przedsięwzięcia, a poza tym była jedynym podmiotem, który przystąpił do konkursu.

Następnie w prowadzeniu ośrodka zaczęły narastać problemy. Na moje pytanie: czy miasto sprawdziło doniesienia o nieprawidłowościach, takich jak: odwoływanie zajęć, łamanie praw pracowników, niski poziom opieki nad zwierzętami, preferencja dla działań komercyjnych, degradacja wyposażenia i niski stan higieny w ośrodku - prezydent Guć odpowiedział: tak - doniesienia te w znakomitej większości potwierdziły się.

Mieliśmy więc sytuację, w której fundacja Animal Pro nie wywiązywała się z obowiązków związanych z prowadzeniem ośrodka hipoterapii, na czym - co najważniejsze - cierpiał właściwy przebieg rehabilitacji podopiecznych ośrodka. Co wobec tego zrobiły władze miasta? Nagrodziły fundację przyznaniem dodatkowych środków w wysokości 150 tysięcy złotych!!! Jak napisał prezydent Guć stało się tak, gdyż nieprawidłowości były skutkiem niedofinansowania realizacji działania publicznego. Dlaczego pomimo takiego niedofinansowania fundacja w ogóle zabrała się za prowadzenie ośrodka? Być może dlatego, że - jak powiedział lokalnym mediom prezes fundacji - Kiedy zakładałem fundację nie miałem pojęcia o hipoterapii. W tym kontekście tym bardziej dziwi decyzja o powierzeniu prowadzenia ośrodka fundacji Animal Pro.

Na moje pytanie: Czy w Gdyni szerzej stosowana jest praktyka, iż zwycięzca przetargu lub konkursu, który nie wywiązuje się z warunków współpracy, otrzymuje nagrodę w postaci dodatkowych środków publicznych? Prezydent Guć odpowiedział: Miasto nie stosuje takiej praktyki. Odpowiedź delikatnie mówiąc nie do końca precyzyjna, gdyż właśnie dokładnie taką sytuację omawiamy.

Tym samym de facto ominięty został konkursowy sposób wyłonienia organizacji prowadzącej ośrodek. Miasto powinno - po nie wywiązaniu się z obowiązków przez Fundację Animal Pro - rozwiązać z nią umowę i przeprowadzić nowy konkurs na prowadzenie ośrodka, z nową, wyższą, kwotą dotacji. Być może brak innych oferentów w pierwotnym konkursie był spowodowany tym, iż osoby, które (w przeciwieństwie do prezesa Animal Pro) miały pojęcie o hipoterapii, uznały, iż kwota dotacji jest zaniżona i nie ma możliwości prowadzenia ośrodka na takich warunkach. Teraz, przy zwiększonej dotacji, być może byłaby szansa na pozyskanie do współpracy organizacji cechującej się większym profesjonalizmem.

Nie przesądzając teraz czy tak faktycznie było nie sposób nie zauważyć iż Fundacja Animal Pro cieszy się specjalnymi względami władz miasta. Myślę że mało kto mógłby liczyć, iż nie wywiązanie się z obowiązków i doprowadzenie do zapaści prowadzonej instytucji użyteczności publicznej spotka się z taką wyrozumiałością - a jedyną konsekwencją będzie przyznanie dodatkowych środków publicznych. Skąd takie względy możemy się tylko domyślać. Ponieważ jednak żyjemy w kraju wolności słowa pozwolę sobie zwrócić uwagę na pewne okoliczności. W dalszej części powstrzymam się już od wyciągania wniosków (co pozostawiam własnemu rozumowaniu lokalnych mediów i aktywnych obywateli), suche fakty się następujące:

W swojej interpelacji zadałem pytanie: Jakie są powiązania (w tym personalne) pomiędzy fundacją Animal Pro a Baltic Yacht&Polo Club? Czy władze miasta posiadają wiedzę o zasadach współpracy tych organizacji i czy udostępniono władzom miasta wzajemne rozliczenia pomiędzy fundacją a klubem? Na co prezydent Guć odpowiedział: Samorząd Miasta Gdyni nie jest zainteresowany badaniem „powiązań" pomiędzy prywatnymi podmiotami, jak również nie jest uprawniony do badań rozliczeń pomiędzy nimi.

Znów - nie jest to do końca odpowiedź precyzyjna. Rzekomo miasto stwierdziło, iż powodem zapaści ośrodka było niedofinansowanie zadań publicznych prowadzonych przez Fundację Animal Pro. Aby rzeczywiście stwierdzić taki stan rzeczy miasto musiało badać budżet fundacji, a co za tym idzie również jej rozliczenia z podmiotami zewnętrznymi.

Fundacja złamała umowy zawarte z pracownikami co skutkowało przegraniem przez nią sprawy w sądzie pracy. Działający na podstawie wyroku sądu komornik zajął konto fundacji na poczet nie wypłaconych wynagrodzeń należnych pracownikom. W tym czasie Baltic Yacht&Polo Club przeprowadził akcje charytatywną zbierając środki na rzecz gdyńskiej hipoterapii, jednak na koncie fundacji nie odnotowano wpływów z tego źródła. Zaznaczam, iż jest to informacja otrzymana przeze mnie od jednej ze stron. Miałem nadzieję, iż władze miasta pomogą mi w jej zweryfikowaniu, niestety jak się okazuje nie są zainteresowane rozliczeniami podmiotu, któremu przyznały dodatkowe środki publiczne. Wobec tego nie pozostaje mi nic innego jak przekazać ją do publicznej wiadomości.

Wątek Baltic Yacht & Polo Club jest również ciekawy z innej przyczyny. Otóż we władzach klubu spotkały się dwie osoby: prezes Fundacji Animal Pro, oraz... projektant ośrodka hipoterapii (przypomnijmy - z pomieszczeniami dla osób niepełnosprawnych umieszczonymi na piętrze). Co więcej Baltic Yacht & Polo Club jest zarejestrowany pod tym samym adresem co Fundacja Animal Pro. Jak przyznał sam prezes dla portalu „Trójmiasto deluxe" dla powstania klubu postanowił wykorzystać fakt, iż fundacja Animal Pro posiada własne konie i stajnie. W naszym ośrodku mamy piękną stajnię, fantastyczne konie powiedział prezes dla potrzeb artykułu opublikowanego 26 marca 2012 roku a więc wówczas gdy zajęcia z hipoterapii dla niepełnosprawnych dzieci były masowo odwoływane, nie płacono należnych wynagrodzeń terapeutom, pojawiły się doniesienia o skrajnym zaniedbaniu koni (m. in. chorych na grzybicę) i degradacji wyposażenia ośrodka. Wydawało mi się, iż takie okoliczności są wystarczające dla zainteresowania władz miasta zasadami współpracy i rozliczeniami między klubem a fundacją (najwyraźniej się myliłem).

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy tylko, iż pracownia członka zarządu Baltic Yacht & Polo Club poza projektem ośrodka hipoterapii opracowała również projekt budowy tzw. Infoboxu, kontrowersyjnej instalacji tymczasowej z kontenerów, która ma wkrótce powstać w centrum Gdyni kosztem ok. 6 milionów złotych.

Na koniec trzeba postawić jedno pytanie. Wyobraźmy sobie że fundację, która nie wywiązała się z powierzonych jej zadań, prowadzą osoby słabiej ustosunkowane w gdyńskim środowisku na styku biznesu i Urzędu Miasta. Czy wówczas mogła by ona liczyć na podobną wyrozumiałość i przyznanie dodatkowych środków publicznych?

 

www.horala.pl

*Marcin Horała w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia).Reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość.