Zdaniem sędziego prowadzącego sprawę, byłoby absurdem pociąganie do odpowiedzialności Borowczaka za nałożenie pod marynarkę koszulki z napisem „Głosuję na Bronka”, skoro ten był wówczas honorowym przewodniczącym komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego w Gdańsku.
W dniu dzisiejszym swoje zeznania składali m.in. Przewodniczący Rady Miasta Gdańska, Bogdan Oleszek i ówcześni radni (również oskarżeni o agitację wyborczą w tej samej sprawie) – Agnieszka Owczarczak, Piotr Skiba, Sylwester Pruś i Marcin Skwierawski. Wszyscy zgodnie twierdzili, że podczas sesji Rady Miasta nie doszło do agitacji, a sporne koszulki mieli ukryte pod marynarkami. Oczytanie napisu na nich było więc nie możliwe. Ostatecznie sąd podzielił zdanie obrony i uniewinnił Jerzego Borowczaka. Sprawa radnych toczyła się w odrębnym postępowaniu.
- Cieszę się z tego wyroku – mówił Jerzy Borowczak. – Trwało to długo i szkoda straconego czasu sądu, który mógł się zająć ważniejszymi sprawami, jednak zakończyło się pomyślnie. Od początku uważałem, że nie doszło do żadnej agitacji i sąd to potwierdził. Mimo wszystko, uważam, że cała ta sprawa była niepotrzebna. Z pewnością, gdybym wiedział, że z tego banalnego powodu będzie tyle problemów, nie założyłbym tej koszulki.
Przypomnijmy, iż podczas sesji Rady Miasta Gdańska, sześcioro radnych, w tym Jerzy Borowczak, przywdziało koszulki z napisem popierającym Bronisława Komorowskiego. Mimo, iż trykoty nie były eksponowane, nie spodobały się one grupie anarchistów z nieformalnego stowarzyszenia „Nic o nas bez nas”. Sprawa ostatecznie trafiła do sądu. Przypadek Jerzego Borowczaka rozpatrywany był odrębnie, gdyż ten w międzyczasie został posłem na Sejm RP i zgodę na uchylenie immunitetu poselskiego musiał wydać marszałek Sejmu.