Henryk Bereza mawiał, że krytyka literacka jest sztuką, a krytyk to współtwórca utworu. "Był jednym z ostatnich tak znaczących krytyków literackich w Polsce" - wspominał Marek Nowakowski. Bereza recenzował utwory Jarosława Iwaszkiewicza, Jerzego Andrzejewskiego, ale też młodszych pisarzy.
"Dla mnie Henryk Bereza był bardzo ważną postacią w okresie mojego debiutu. To był rok 1957, kiedy zacząłem ogarnęła mnie gorączka pisania. W tym okresie poznałem dwóch krytyków literackich, którzy odegrali w moim życiu pisarskim niezwykle ważną rolę. W »Nowej Kulturze« był Wilhelm Mach, a w »Twórczości« - wtedy najważniejszym literackim miesięczniku w Polsce - Henryk Bereza. Zwrócił uwagę na moje pisanie. Można powiedzieć, że pierwszym krytykiem literackim, który poruszył mnie swoją oceną był właśnie on. Napisał recenzję mojej pierwszej książki "Ten stary złodziej", ocenił ją pozytywnie, co było dla mnie bardzo ważne. Ale nie chodziło tylko o pozytywną ocenę, podziałała na mnie wnikliwość tej recenzji, fakt, że Bereza analizował mój tekst z taką niezwykłą wnikliwością, subtelną dociekliwością. To było uskrzydlające. Jego rola w moim - i nie tylko moim życiu pisarskim - była niezwykle ważna" - wspominał Marek Nowakowski.
więcej za: kultura.onet.pl