BAŁTYK - Cartusia 4:0 (1:0)
1:0 KUDYBA (29-głową), 2:0 NADOLNY (72-głową), 3:0 PIETRZYK (75-wolny), 4:0 NADOLNY (82)
Sędzia: Necel (Władysławowo). Mecz bez kartek.
BAŁTYK: Chamera - KACZYKOWSKI, Wróbel, Martyniuk, ZYBERT – PRINZ, Pietrzyk, Pięta (67 Styn), B. Adamus (84 Przybyszewski) - Kudyba (67 Szudrowicz), Nadolny (89 GMIŃSKI). TRENER: Jastrzębowski. Na ławce: Grubba, Litwinko, Kubsik.
CARTUSIA: Czyżniewski - RUBIN, Stencel, Karasiński, Mach (76 Murawski) - GRUCHAŁA (84 DAWIDOWSKI), Zagórski, Bubienko (70 Mitura), KEMPIŃSKI, Peta - KORDYL. TRENER: A. Adamus. Na ławce: Muszka, Merchut, Cyman, Wesołowski.
Mecz zaprzyjaźnionych drużyn był ciekawym widowiskiem, obfitował w sytuacje bramkowe, ale rozpoczął się niemrawo. Pierwszy strzelał na bramkę rywali Kudyba (niecelna "główka" po dośrodkowaniu Zyberta w 8 min), potem Kempiński z 20 m sprawdził Chamerę (16). Bałtyk robił rozpoznanie, goście byli bardzo ostrożni, zagęścili środek pola i trochę musieliśmy poczekać na emocje. W 20 min, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i rykoszecie, szansę miał Prinz, ale źle strzelił z 12 m. Minutę później Nadolny strzelił nad poprzeczką z ostrego kąta i kiedy wydawało się, że biało-niebiescy przejmują kontrolę, Prinz z Kaczykowskim patrzyli jak piłka przelatuje nad ich głowami i trafia prosto do Pety. Olek przyjął futbolówkę w narożniku "16", właściwie miał otwartą drogę do bramki, jednak zdecydował się - zbyt pochopnie - na uderzenie z woleja. Spudłował, marnując - jak się miało okazać - najlepszą okazję Cartusii w całym spotkaniu. Rewanż, choć też nieudany, nastąpił w 26 min - kontrę Pięty i Adamusa kończył Prinz, lecz gdyby zagrał jeszcze do "Kudiego" pewnie cieszylibyśmy się z gola. Po chwili 100-procentową okazję miał Nadolny, lecz - po świetnej wrzutce Pietrzyka - Czyżniewski odbił wolej naszego napastnika. I wreszcie doczekaliśmy się - w 29 min Adamus wybijał rzut rożny. Do piłki zagranej na bliższy słupek pierwszy doskoczył Stencel, jednak kapitan gości miał ogromnego pecha. Odbił piłkę głową prosto na... głowę Kudyby. Piłka po rękach wychowanego w Bałtyku "Czyżyka" wpadła do siatki! Do końca I połowy biało-niebiescy przeprowadzili jeszcze trzy dobre ataki, ale znowu brakowało odrobiny szczęścia. Najbliżej był Nadolny, gdy w 37 min znakomicie "główkował" po dośrodkowaniu Zyberta z 30. metra.
W II połowie dobry kwadrans zaliczyli goście, którzy - choć nie zmusili Chamery do większego wysiłku - opanowali środek pola i coraz śmielej atakowali. W polu karnym bezbłędni byli jednak nasi obrońcy, wygrywali wszystkie pojedynki powietrzne, aczkolwiek nie da się ukryć, że w szeregi gdynian wkradła się nerwowość. Powodem były nieskuteczne kontrataki. Do 72 min Bałtyk miał aż pięć dogodnych sytuacji (dwie po błyskotliwych rajdach Prinza), aby przesądzić o wyniku, lecz bramka Czyżniewskiego pozostawała jak zaczarowana. Tymczasem kartuziacy nacierali, na dodatek trener Adamus wprowadził drugiego napastnika. I los chciał, że akurat wtedy losy meczu zostały rozstrzygnięte. Nadolny celnie główkował z 10 m po dośrodkowaniu Kaczykowskiego z prawej strony. I akurat w tej sytuacji błąd popełnił bramkarz Cartusii, bo przepuścił piłkę między dłońmi. To ewidentnie podłamało przyjezdnych, których ostatecznie pogrążył Pietrzyk, perfekcyjnie wykonując rzut wolny z ok. 20 m. A na koniec ośmieszył gości Adamus Jr, który wywołał burzę braw 60-metrowym rajdem i technicznym odegraniem do Nadolnego spod linii końcowej. Łukasz rzadko kiedy zdobywał łatwiejsze bramki.
Źródło:www.baltykgdynia.pl/