Problemy watchdogów

Opublikowano: 05.06.2012r.

Polskie watchdogi (obywatelskie organizacje strażnicze) borykają się z licznymi problemami szczególnie w egzekwowaniu dostępu do informacji publicznej – oto wniosek z debaty zorganizowanej w czwartek przez Instytut Spraw Publicznych i Fundację Eberta.

 

 
Choć patrzenie władzy na ręce wciąż jest działalnością niepopularną, to watchdogi są potrzebne szczególnie na poziomie lokalnym, gdzie najłatwiej zauważyć efekty ich działania. – „Zaciera się granica między władzą ustawodawczą i wykonawczą, dlatego kluczowe jest śledzenie tego, co dzieje się na poziomie rządu” – zaznaczył Krzysztof Izdebski ze Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich. – „Ostatnie doświadczenia chociażby z ACTA pokazują, że rządowi spieszy się w sprawach kontrowersyjnych i nie ma czasu na wysłuchanie publiczne, dlatego często organizacje strażnicze są ignorowane” –  dodał.
 
Cierpliwość – to główna cecha, którą powinny posiadać organizacje strażnicze – podkreślała Katarzyna Batko-Tołuć również ze Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich – jest to praca nierzadko niewdzięczna, a na efekty działań watchdogowych trzeba czekać latami.
 
Osoby zaangażowane w działalność strażniczą, często muszą liczyć się z niezrozumieniem własnych środowisk, ciągłą krytyką lub atakami. – „Wszyscy wiedzą, gdzie mieszkam, mogą przebić oponę albo zniszczyć lusterko –  dlatego też w tej działalności konieczne jest sieciowanie – spotykanie się z osobami z całej Polski, które mają takie same problemy” – mówił Maciej Puławski z lokalnej gazety „Stacja Tłuszcz”. –Tłuszcz, gdzie prowadzi wraz z żoną lokalną, bezpłatną gazetę, jest 18-tysięcznym miastem, w którym prawie każdy ma członka rodziny zatrudnionego w instytucjach publicznych.  Monitorując sesje Rady Miasta, umieszczając nagrania z nich na stronie internetowej, domagając się dostępu do informacji publicznej o wydatkach magistratu, spotyka się z opinią, że „niszczy samorządy i własne gniazdo”. Jednak, jak podkreślił Puławski, widać efekty jego pracy – jest pewne oddziaływanie na Radę Miasta. Radni starają się przygotować do posiedzeń mając świadomość, że opiszę to w gazecie.
 
Danuta Przywara, prezeska Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zwróciła uwagę na zauważalne przemiany funkcjonowania watchdogów przed 2004 rokiem i po wejściu Polski do Unii Europejskiej. W latach 90. zarówno władze jak i media traktowały organizacje strażnicze jako swoich głównych sojuszników w dostosowywaniu prawodawstwa polskiego do norm międzynarodowych, aby wejść do UE i NATO. Obecnie watchdogi straciły zdecydowanego sojusznika we władzach centralnych.
 
Każdy może domagać się swoich praw w sądzie i dlatego powinien wiedzieć, jak one funkcjonują. Sprawdza to Fundacja Court Watch Polska – którą reprezentował Bartosz Pilitowski. Courtwatch szkoli studentów, wkrótce także Uniwersytetów Trzeciego Wieku,  do monitorowania jak pracują sądy. – „Chodźmy do sądów sprawdzić, czy wszystko jest tam w porządku – zachęcał Pilitowski. –  Mamy dowody na to, że sama obecność ludzi na sali sądowej wpływa na zachowania sędziów, być może oznacza to bardziej sprawiedliwy proces. Nawet drobne zaangażowanie, pójście na jedną dwie rozprawy naprawdę coś zmienia”.
 
Uczestnicy seminarium sygnalizowali, że problemem jest także współpraca mediów i organizacji strażniczych. Polityzacja mediów nie sprzyja ani wywieraniu nacisku na władze, ani edukacji społeczeństwa – mówiła Danuta Przywara. Media wolą „krwawe historie”, a długotrwałe wprowadzanie zmian prawnych nie jest dla nich interesujące.
 
Na podstawie informacji prasowej Instytutu Spraw Publicznych.

źródło: Nowy Obywatel