The best of Krzysztof Leon Dziemaszkiewicz
Katarzyna Gajewska
24 maja w sopockiej Zatoce Sztuki miał miejsce wyjątkowy spektakl z okazji 30-lecia działalności twórczej Krzysztof Leon Dziemaszkiewicz . Dla jego miłośników występ ten był z pewnością wydarzeniem ważnym, ze względu na obecne fragmenty jego najsłynniejszych utworów, m.in. „Narodowej Drag Queen”. Jednak i dla osoby nie zaznajomionej z jego twórczością „The best of” było z pewnością niezwykłym doznaniem artystycznym. Dziemaszkiewicz udowodnił po raz kolejny, że sztuka nie jest po to, by ją rozumieć, ale by czuć, a jej głównym celem nie jest przedstawianie, ale budzenie emocji.
„The best of” to nie tylko swojego rodzaju kolaż, podsumowanie wielu lat działalności artystycznej Dziemaszkiewicza. Nie jest to jedynie zlepek przypadkowych części, lecz zamknięta historia, co jest szczególnie ważne ze względu na kontekst przedstawienia. Nie było to też próba odcinania kuponów od sławy, ale synteza dorobku twórczego. Jak twierdzi sam benefisant, jego utwory opierają się na osobistym doświadczeniu, dlatego nie dziwi, że jubileuszowe przedstawienie opowiada w pewnym sensie o pokonywaniu drogi, poszukiwaniu tożsamości, o zmianach i powrotach.
http://www.youtube.com/watch?v=ZQLR07oBD3k
The best of Leon @ Zatoka Sztuki Sopot - fragmenty spektaklu Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Na początku spektaklu bohaterowie są ujednoliceni, pozbawieni cech dystynktywnych – wszyscy ubrani w halki, na twarzach mają maski. Są to ludzie bez wyraźnej tożsamości, nie różnią się zasadniczo od siebie. Wszystko rozpoczyna się od zabaw dziecięcych, podwórkowych: kółko graniaste, berek. W pewnym momencie zabawy zaczynają nabierać innego wymiaru, pojawiają się elementy przemocy, berek staje się pościgiem za ofiarą, za tym najsłabszym, którego łatwo zranić. Zabawa i przemoc płynnie przechodzą jedna w drugą. Maski potęgują efekt grozy, mimo braku dodatkowego nagłośnienia bardzo wyraźnie słychać jęki i dyszenie ściganego i ścigających. Po spektaklu zapytałam autora o funkcję przemocy i agresji w jego utworach. Dziemaszkiewicz od razu odpowiedział, że jest zadeklarowanym pacyfistą, oddziela siebie, swoje poglądy od tego, co pokazuje na scenie. Jego osobiste i artystyczne doświadczenia często związane były z przemocą, np. kiedy występował na ulicach, po zmroku.
W przedstawieniu pojawiają się elementy i postaci z innych kultur: sztuka japońska, występuje joginka, która wykonuje asany, pojawia się Drag Queen (jako kontrast – symbol kultury zachodniej). Pojawiają się wreszcie trzy budzące grozę postaci, ubrane w połyskujące cekinami szaty, mają ogromne, nieludzkie głowy, zmierzają gdzieś ze swymi walizkami. Ich wygląd i ruch przywołują mi na myśl przerysowanych trzech króli. Kostiumy stanowiły integralną część widowiska i były elementem równie ważnym jak ruch i dźwięk. Proste lub ekstremalnie krzykliwe i budzące grozę. Nie widziałam jeszcze spektaklu, w którym kostium stanowiłby aż tak ważny element budowania nastroju na scenie. Trzej królowie bez wyraźnie zaznaczonych twarzy, z rogami, ornamentami nie dającymi się zaklasyfikować jednoznacznie do żadnej znanej mi kultury. Obcy z innego świata, przez duże głowy nabierające nieludzkiego wzrostu, zamiast dobrej nowiny niosą zło. To nagromadzenie wrażeń wizualnych i dźwiękowych sprawia, że nie zauważamy, kiedy po drugiej stronie sceny pojawia się goły Dziemaszkiewicz i deklamuje kółko graniaste, czterokanciaste i inne wierszyki z podwórka. W międzyczasie pojawia się postać o zielonej skórze. Pokazuje trzem królom genitalia i zostaje przez nich brutalnie zgwałcona. Oczywiście wszystko odbywa się w sferze symbolicznej, jednak nie sposób inaczej odczytać tej sceny. Dziemaszkiewicz włącza nagość do bogatego arsenału środków użytych w „The best of”. Nie szczędzi widzowi żadnych emocji, żadnych uczuć. Ciało jest w centrum. Ciało u Dziemaszkiewicza jest transgresyjne, płynne, przemiana ciała w ciało, człowieka w zwierzę, mamy ludzi z głowami świń, mamy syrenę, mamy dziewczynkę w skórze dzikiego zwierzęcia. Gatunek, płeć, konwencje, style, kultury, konteksty przepływają, nie są ustalone, lecz przechodzą fazami. Piękno przemienia się w brzydotę, bo piękno i brzydota to dwie strony jednej rzeczy. Życie i śmierć, śmierć i narodziny, życie i świat nieożywiony. Piękna jest końcowa scena, kiedy wszystkie postaci idą wzdłuż panoramicznego okna, a Dziemaszkiewicz w doskonały sposób wykorzystał zastane okoliczności i warunki pomieszczenia w zatoce Sztuki. Mechaniczne pieski-zabawki i postaci, sztuczne, stworzone, przerysowane, idą na tle odsłaniających się powoli okien, za którymi widać tylko bujne, zielone od liści korony drzew. Naturalne i sztuczne, razem. Żeby efekt był mocniejszy, Dziemaszkiewicz siekierą rąbie pień drzewa, przy wtórze piosenki „Szła dzieweczka do laseczka”. Mamy powrót do dziecinnych zabaw, do przeszłości, jest klamra, zamknięcie, jest kółko graniaste – koło, cykl.
Po spektaklu Dziemaszkiewicz powiedział nam, że na scenie chce się pokazywać w pełnym spektrum, myślę, że mu się to udało. „The best of” Dziemaszkiewicza to nie tylko spektrum jego osobistych doświadczeń, ale człowieczeństwa w ogóle.
http://www.youtube.com/watch?v=YHdyB7X5bx4
Mówi Krzysztof Leon Dziemaszkiewicz Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
The best of Leon, Zatoka Sztuki, 24 maja 2012
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl