Studencki alarm przeciwko umowom śmieciowym

Opublikowano: 15.05.2012r.

Demokratyczne Zrzeszenie Studenckie organizuje 23 maja w Warszawie zgromadzenie wymierzone w negatywne zjawiska dotyczące uczelni wyższych i sytuacji studentów.

 

Masz dość lekceważącego traktowania w uczelni i w pracy? Dość „umów śmieciowych”? Nie jesteś zadowolony z obecnego modelu edukacji wyższej i „gospodarki opartej na biedzie” – niskopłatnej pracy typu call center? Swoje stypendium wydajesz co miesiąc w całości na ksero, zjedzenie kilku ciepłych obiadów na mieście i dojazdy na uczelnię? Nie chcesz płacić za studia?
 
BIJEMY NA STUDENCKI ALARM! 23 maja o godz. 18:30 w sali 205 (Stary BUW, Kampus Główny Uniwersytetu Warszawskiego, ul. Krakowskie Przedmieście 26/28) organizujemy zgromadzenie, które będzie jednocześnie partycypacyjną dyskusją i naszym protestem przeciwko „śmieciowej pracy”, „śmieciowym uczelniom” i „gospodarce opartej na biedzie”. Organizujemy obrady, w czasie których każdy będzie mógł zabrać głos.
 
Postulaty, które padną w czasie dyskusji, staną się podstawą prac nad programem pozytywnym, ukazującym realną alternatywę dla obecnie funkcjonujących w Polsce modelów szkolnictwa wyższego i gospodarki.
 
Niedawno na łamach „Gazety Wyborczej” prezes PZU zaalarmował, że polska edukacja nie odpowiada wymaganiom nowoczesnego rynku pracy. W odpowiedzi na te słowa minister szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka zwołała okrągły stół pracodawców i rektorów. Przy stole zabraknie osób, które są w tym wszystkim najważniejsze, czyli nas – studentów i studentek, młodych pracowników i pracownic.
 
Minister ogłosiła również „konkurs na najlepsze dostosowanie się do nowych warunków rynkowych – da po 1 mln zł wydziałom, które wymyślą sposób na zbliżenie się do biznesu i zmianę postaw studentów”. Nie bardzo wiemy, na czym miałoby polegać „dostosowanie się” i „zmiana naszych postaw”. Może na dostosowaniu się do niskopłatnej pracy w call center, zaakceptowaniu status quo i niewychylaniu się z żadnymi „roszczeniowymi” postulatami typu prawo do urlopu czy 2000 zł miesięcznego wynagrodzenia?
 
O naszym losie znów będzie się decydowało ponad naszym głowami. Decydenci i przedstawiciele biznesu po raz kolejny mówią nam, że jesteśmy nieodpowiednio wykształceni i za mało dostosowani do rynku. Ich perspektywa nie ma nic wspólnego z naszymi problemami.
 
DLATEGO BIJEMY NA STUDENCKI ALARM!
 
60 % z nas płaci za studia. Na „bezpłatnych” studiach coraz częściej pobiera się od nas dodatkowe opłaty. Wszyscy ponoszą wysokie koszty utrzymania i studiowania. Wiele osób ma problemy z pokryciem wszystkich tych kosztów i musi łączyć pracę ze studiami. Wsparcie socjalne jest zbyt niskie, a często po prostu go nie ma. Uniwersytet zamiast redukować nierówności społeczne, tylko je reprodukuje.
 
Nowe prawo o szkolnictwie wyższym i kierunek, w którym się ono zmienia, nie pozostawia nam złudzeń. Uczelnie mają stać się fabrykami dyplomów dla „umysłowych wyrobników”. Celem edukacji wyższej ma być służba… nie społeczeństwu, lecz rynkowi. Nowe prawo to wstęp do komercjalizacji, prywatyzacji nauczania, spadku poziomu edukacji i zamykania uczelni.
 
Rząd zapowiadał stworzenie „gospodarki opartej na wiedzy”. Tymczasem w Polsce buduje się „gospodarkę opartą na biedzie”. Stajemy się światowym centrum… call center, wyzysku i niskich płac. Takie perspektywy czekają młodych po studiach. Ponad 20% z nich nie ma pracy, 30% pracuje, ale nie ma żadnych praw, bo to „praca śmieciowa”. „Szczęśliwcy” otrzymują umowę o pracę z zawrotną pensją rzędu 1200-1500 zł netto.
 
Polska faktycznie jest zieloną wyspą… jeżeli mowa o nierównościach społecznych. Należymy tutaj do niechlubnej europejskiej czołówki. Rozwarstwienie społeczne jest ogromne. Są ludzie, którzy mają bardzo dużo i są ludzie, którzy nie mają niczego albo prawie niczego. Tymi drugimi jesteśmy my.
 
To nie my i nie uczelnie mają dostosowywać się do rynku, dla którego jesteśmy jedynie tanią siłą roboczą. Przyszłość gospodarki winna być zarysowywana na uczelniach, w miejscach pracy, w instytutach badawczych, a nie w gabinetach prezesów firm, których racją istnienia jest ciągłe wypracowywanie zysku. Edukacja i nauka są przede wszystkim wartościami i należy szanować je jako takie. Nie oznacza to, że pragniemy edukacji wyższej pozbawionej praktycznego zastosowania – wprost przeciwnie – gospodarka powinna być oparta na społecznych potrzebach, nie wyłącznie na dążeniu do zysku i wzrostu ekonomicznego, z którego owoców korzystają jedynie nieliczni.
 
W uczelniach, w zakładach pracy, w rozmowach w autobusach i tramwajach coraz częściej słychać głos rodzącej się alternatywy. Jednocześnie w debacie publicznej ciągle go brakuje, dlatego to my – młodzi ludzie, których te problemy dotykają co dnia – mówimy dość! Czujemy, że rodzi się w nas sprzeciw i chcemy go konstruktywnie wykorzystać.
 
DLATEGO BIJEMY NA STUDENCKI ALARM! Bierzemy sprawy we własne ręce.
 
Zgromadzenie zostanie podzielone na dwie części:
 
I część: śmieciowa praca – 18:30-20:00.
 
Ii część: śmieciowe uczelnie – 20:00-21:30.
 
Chcemy, aby rządzący usłyszeli głos naszego pokolenia.
 
Chcemy w końcu decydować sami o sobie.
 
Więcej informacji: www.demokratyczne.pl

źródło: Nowy Obywatel