Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Olga Jankowska
(ostatnie artykuły autora)

Zajmuję się szeroko pojętą tematyką społeczną i kulturalną ...

Dwugłos podwyżkowy

Opublikowano: 13.04.2012r.

Tematem przewodnim felietonów napisanych przez radnych są podwyżki, które dotkną praktycznie każdego - podniesione zostały ceny biletów komunikacji miejskiej i parkowania.

 

Czytaj wszystkie "Dwugłosy"

 

Łukasz Cichowski*

 

,,Nie ma rozkoszniejszego oszołomienia nad to, które daje nieograniczona władza". - Lew Tołstoj

Powyższy cytat niechaj się stanie motywem przewodnim, pierwszej części niniejszego, posesyjnego felietonu. Trwając w rozkosznym oszołomieniu, mając niczym nieograniczoną władzę, prezydent i jego ekipa sięgnęła po raz kolejny do kieszeni Gdynian - zarówno tych poruszających się po mieście komunikacją miejską, jak i tych którzy wolą własny środek lokomocji.

Na początek zacznijmy więc od podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej. Z rachunku ekonomicznego wynikało, iż gmina będzie musiała więcej dopłacić do komunikacji miejskiej i w związku z tym postanowiono skorzystać z najprostszej i najbardziej banalnej drogi pokrycia dodatkowych kosztów, czyli przerzucenia ich na pasażera. Na komunikację miejską nie można patrzeć tylko pod kątem ekonomicznym, gdyż gminy zawsze do niej dopłacały i zawsze będą dopłacać - kwestią decyzji politycznej danej gminy jest to czy będą ją finansować w mniejszym czy większym zakresie. Z ostatnich doniesień medialnych wynika, iż np. w Tallinie, stolicy Estonii, zamierza się stworzyć darmową komunikację, czyli miasto to planuje finansować komunikację w 100%. Jest to oczywiście rozwiązanie skrajne i Tallin jest raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę, iż jednak koszty te muszą być rozłożone zarówno na gminę jak i na pasażera. Gdynia finansuje ZKM obecnie na poziomie 56%, ale są miasta w Polsce tj. np. Częstochowa, której wkład własny w utrzymanie komunikacji wynosi 65-70%, a cena biletu jednorazowego normalnego w zależności od długości trasy i rodzaju biletu (papierowy lub e-bilet) kształtuje się na poziomie od 1,10 zł do 3,00 zł. Gdyńskie założenie, iż pokrycie kosztów funkcjonowania komunikacji musi być rozłożone po równo między pasażerów i gminę nie jest jakimś obiektywnie słusznym i optymalnym założeniem. Zamiast więc podwyższać ceny biletów warto byłoby poszukać oszczędności w innych miejscach lub postarać się unikać zbędnych wydatków. Rzekomo nie stać nas na pokrycie z budżetu gminy dodatkowych kosztów rzędu 1,2 mln zł do końca 2012 roku, a w tym samym czasie lekką ręką wydajemy miliony zł na nową zabawkę dla bezużytecznej miejskiej spółki ,,Forum Kultury" w postaci tymczasowego konteneru zwanego oficjalnie Infoboxem, całkowicie niepotrzebną kładkę rowerową przy Estakadzie Kwiatkowskiego, której nie chce nikt ze środowiskiem rowerzystów na czele, czy słynną już kotarę dla hali Widowiskowo-Sportowej. Może zamiast szukać pokrycia kosztów w kieszeni mieszkańców warto się zastanowić jaki jest sens utrzymywania trzech gminnych spółek komunalnych świadczących usługi przewozowe dla ZKM - Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Przedsiębiorstwa Komunikacji Autobusowej oraz Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej. Każda spółka ma prezesa, zarząd, rade nadzorczą i każda z nich generuje takie koszty, które by zniknęły gdyby te spółki połączono. Oczywiście na wolnym rynku konkurencja jest jak najbardziej pożądana, ale chyba nikt nie wierzy w realną konkurencję między spółkami komunalnymi. Może warto więc rozważyć ich połączenie lub prywatyzację chociaż jednej z nich. Od wielu lat słyszymy, iż władzom miasta zależy na doprowadzeniu do sytuacji, w której komunikacja miejska stanie się głównym środkiem transportu Gdynian. Aby jednak tak się stało muszą być spełnione jednocześnie dwa warunki. Po pierwsze komunikacja musi być nowoczesna i dobrze zorganizowana. Po drugie - tania i dostępna dla wszystkich. Po raz kolejny podwyższając cenę biletów do tak wysokiego poziomu, niestety drugi warunek przestajemy spełniać. Kończąc wspomnę tylko, że Klub Samorządności głosował za podniesieniem cen biletów, a opozycja w tym Klub Platformy przeciw. Oczywiście jednym z pośrednich argumentów tłumaczących taką postawę jest fakt, że nie była to tylko i wyłącznie decyzja polityczna władz Gdyni, lecz decyzja Metropolitalnego Związku Komunikacyjnego Zatoki Gdańskiej. Dlatego korzystając z okazji chciałem też wyrazić swoje uwagi odnośnie trybu wprowadzania tej podwyżki. Oczywiście idea jednolitych cen biletów w całej metropolii jest ideą słuszną, natomiast tego rodzaju kolejność zdarzeń, iż najpierw przedstawiciele Gdyni w Metropolitalnym Związku zgadzają się na podwyżkę bez żadnych konsultacji z Radą Miasta, czyni z Rady de facto swego rodzaju maszynkę do głosowania, która chce czy nie chce powinna podjąć jedyną słuszną decyzję, bo inaczej zniszczy ideę wspólnych stawek za bilety. Skoro Rada Miasta jest organem stanowiącym, który tego rodzaju decyzje podejmuje i bierze za nie odpowiedzialność to uważam, że naturalnym powinno być przedyskutowanie stanowiska władz miasta w tej sprawie z Radą przed podjęciem decyzji na forum Metropolitalnego Związku. Wtedy Rada Miasta byłaby prawdziwym podmiotem w tym całym procesie.

 

Na ostatniej sesji Rada Miasta uchwaliła także 50% podwyżkę opłat za godzinę postoju w strefie płatnego parkowania. W przypadku krótkiego parkowania (do pół godziny) podwyższono opłatę o 100%, z 0,50 zł do 1 zł. Tworząc strefę płatnego parkowania słyszeliśmy zapewnienia, iż nie służy ona zwiększeniu dochodów gminy, a jedynie zwiększeniu rotacji samochodów w centrum miasta i tym samym możliwość swobodnego parkowania. Cel ten został osiągnięty - w centrum miasta można swobodnie znaleźć miejsce do parkowania. Obecną podwyżkę argumentowano tym, iż ma ona ścisły związek z podwyżką cen biletu i jest konieczna aby kierowcy nie wybierali częściej niż dotychczas samochodu kosztem komunikacji miejskiej. Jest to argument całkowicie nietrafiony, gdyż szybko wzrastające ceny paliw są wystarczającym bodźcem dla tych z mieszkańców, którzy wybór środka lokomocji dokonują na płaszczyźnie ekonomicznej. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, iż miasto korzystając z okazji podwyżki biletów, mimo wcześniejszych zapewnień postanowiło po prostu zarobić na strefie płatnego parkowania, oczywiście kosztem portfeli kierowców. Trudno też nie zauważyć, iż miasto samo wykreowało relację przyczynowo-skutkową, gdzie przyczyną jest podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej, a skutkiem rykoszet jakim oberwali Bogu ducha winni kierowcy. A wystarczyło tylko posłuchać radnych opozycji i nie tworzyć przyczyny, a kierowcy zaoszczędziliby trochę złotówek w swoich portfelach.

Na ostatniej sesji Rady Miasta Klub Radnych PO poparł zmianę „Regulaminu czystości i porządku na terenie miasta Gdyni" polegającą na dopuszczeniu wprowadzania psów w specjalnie oznakowanych miejscach na teren plaży przez cały rok. Gratuluję koleżankom z Rady Miasta - Beacie Szadziul i Mai Wagner inicjatywy i skutecznego wprowadzenia tej jakże ważnej dla psów i ich właścicieli zmiany. Fakt ten należy szczególnie docenić, ponieważ jeszcze parę lat temu, gdy radny PO Bogdan Krzyżankowski wyszedł z inicjatywą stworzenia w mieście specjalnych wybiegów dla psów, reakcja Pani Prezydent Łowkiel była zdecydowanie przeciwna. Na potwierdzenie tych słów przytoczę cytat z wywiadu jaki Pani Prezydent udzieliła portalowi nasze.miasto.pl, gdzie na pytanie czy jest możliwe stworzenie takich wybiegów, odpowiedziała: ,,Nie. Jest to pomysł nierealny. Nawet gdyby znalazły się w mieście tereny, na których wybiegi mogłyby powstać, to będziemy optować za tym, żeby zamiast nich utworzyć tam na przykład place zabaw dla dzieci. Ludzie są ważniejsi niż zwierzęta." Wprowadzona zmiana to jednak dopiero początek drogi , należy wyznaczyć inne miejsca tak, aby był do nich dogodny dostęp z każdej dzielnicy, a następnie stworzyć regulamin obowiązujący na obszarze wybiegów, odmienny, bardziej liberalizujący wymogi odnośnie zabezpieczenia psów niż na terenie reszty miasta. Bez tego samo udostępnienie plaży nie rozwiąże żadnego problemu (w świetle obowiązujących dziś przepisów psa można spuścić tylko w kagańcu, co w przypadku próby kąpieli mogłoby skończyć się utonięciem) i może się stać jedynie przysłowiowym kwiatkiem przy kożuchu - medialnym elementem show jakim jest w znakomitej większości akcja „Pies w wielkim mieście". Tak jeszcze na koniec tego wątku, odpowiem na zarzuty i krytykę tej inicjatywy przez wiele osób, szczególnie na różnych forach internetowych. Argument, iż plaża jest dla ludzi, a nie dla psów, bo psy będą brudzić i załatwiać się na plaży, odpowiem krótko. To nie psy są winne tej sytuacji, tylko ludzie - ich właściciele. Póki nie zmieni się mentalność polskiego społeczeństwa tak długo ten problem będzie istniał. Kiedyś na chodnikach były psie odchody gdy nie było automatów na torebki, teraz gdy już są w całym mieście i każdy przy odrobinie dobrej woli może po swoim pupilu posprzątać, problem absolutnie nie zniknął. Uważam, że jak plaża dla psów zostanie uruchomiona, należy bardzo pilnować porządku i ostro karać niewychowanych właścicieli psów. Natomiast gdyby chcieć nie wpuszczać na plażę tych którzy ją zanieczyszczają, to w pierwszej kolejności trzeba by było ją zamknąć dla ludzi.

 

W połowie marca złożyłem także na ręce Komisji Statutowej Rady Miasta Gdyni wniosek o uhonorowanie środowiska gdyńskich Krwiodawców nadaniem nazwy ,,Aleja Gdyńskich Krwidowców" alei pieszo- rowerowej łączącej Al. Jana Pawła II z Bulwarem Nadmorskim, zwaną dotychczas potocznie Aleją Topolową. Inicjatywa ta jest odpowiedzią na wniosek Miejskiego Klubu Honorowych Dawców Krwi w Gdyni, który zwrócił się w tej sprawie do Klubu Radnych PO RP w Gdyni. Gdyńskie krwiodawstwo należy do jednych z najbardziej aktywnych środowisk na Pomorzu wzbogacając bank krwi i propagując ideę honorowego krwiodawstwa. Cykliczne ambulansowe zbiórki krwi na terenie naszego miasta, happeningi, działalność klubów zrzeszających krwiodawców to tylko niektóre z przykładów działalności wpisanej na stałe w życie naszego miasta. Ta długoletnia aktywność środowiska krwiodawców w naszym mieście skutkuje tym, iż Gdynianie to liderzy jeśli chodzi o ilość oddanej krwi w województwie pomorskim. Wybór właśnie tej lokalizacji wydaje się być optymalny. Po pierwsze jest to miejsce często uczęszczane zarówno przez Gdynian jak i turystów, co jeszcze bardziej przyczyni się do promocji tej szlachetnej idei. Aleja ta mogłaby stać się także symbolicznym miejscem, w którym krwiodawcy regularnie organizować mogliby ambulansową zbiórkę krwi. Ponadto nadanie tej alei w/w nazwy nie wiązałoby się z żadnymi utrudnieniami dla mieszkańców, związanymi np. z wymianą dokumentów, gdyż nie ma do niej przypisanych żadnych adresów. Zmiana nazwy z nieformalnej ,,Alei Topolowej" na ,,Aleję Gdyńskich Krwiodawców" ma także uzasadnienie związane z wcześniejszą wycinką topoli, dzięki którym promenada ta uzyskała właśnie taką, nieformalną nazwę. Biorąc także pod uwagę fakt, iż powszechnie wiadomo, że topola nie jest drzewem ,,miejskim" z uwagi na zagrożenia jakie stwarza, także z tego punktu widzenia nie ma uzasadnienia aby utrzymać dotychczasową nazwę. Wniosku w postaci złożonego projektu uchwały nie skierowałem bezpośrednio do procedowania na sesji Rady Miasta, gdyż pragnę aby wokół tej sprawy najpierw wypracowano kompromis i zgodę wszystkich radnych miasta. Być może większość uzna, iż środowisku Krwiodawców należy się tego rodzaju uhonorowanie, lecz w innym miejscu. Wychodząc naprzeciw ewentualnej kontestacji proponowanej lokalizacji proponuję także dwie alternatywne - nowy plac, parking ,,park and ride" w Redłowie oraz park na Wzgórzu Św. Maksymiliana.

 

www.lukaszcichowski.pl

*Łukasz Cichowski w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia).Reprezentuje Platforme Obywatelską.

 


Marcin Horała*

Ręce do góry!

Tak jak napisałem w informacji prasowej po sesji - hymnem Rady Miasta stała się tytułowa piosenka Kultu. Ale zacznijmy od początku. Otóż clou ostatniej sesji były podwyżki cen biletów komunikacji publicznej oraz opłat za parkowanie.

Często słyszę, że przesadnie teoretyzuję opisują oligarchiczny system gdyńskiej partii władzy, że to takie oderwane od życia rojenia pasjonata politologii. Pasjonatem politologii i polityki to ja jak najbardziej jestem, ale moje rojenia nie są tak znowu oderwane od życia. Bowiem idee mają konsekwencje i podobnie ma swoje konkretne konsekwencje system lokalnej oligarchicznej partii władzy.

Brak realnej presji konkurencji zewnętrznej i wewnętrznej powoduje typowe dla partii władzy stawanie się partią urzędową, polityczną przybudówką urzędu. I urzędową perspektywę w patrzeniu na miasto. Przejawia się to postawami konkretnie szkodzącymi interesom mieszkańców. Na przykład zauważyłem u wielu radnych domyślne przyznawanie racji urzędowi. Jeżeli urzędnik jedno, a mieszkaniec a nawet radny dzielnicy czy miasta drugie - to, zakładamy, rację ma ten pierwszy. Dopiero zgromadzenie szeregu oczywistych dowodów i uporczywe ich popularyzowanie może czasem doprowadzić do konstatacji, że może tym razem urząd nie ma racji. Na dzień dobry mieszkaniec to oszołom i pieniacz, radny to awanturnik i politykier. Na nich ciąży ciężar przeprowadzenia dowodu że jest inaczej, natomiast urzędnik cieszy się domniemaniem kompetencji i uczciwości.

 

Ostatnia sesja ujawniła inny praktyczny efekt mentalności urzędniczej partii władzy - każda złotówka poza budżetem to złotówka zmarnowana. Panuje imperatyw wykorzystywania każdej możliwej i niemożliwej okazji by wydrenować kieszenie mieszkańców. Co potem z tymi pieniędzmi zrobić to się okaże (może powołać dwudziestą miejską spółkę, może kupić jeszcze parę bilbordów do kampanii reklamowej, może dostawić jeszcze kilka kontenerów do Infoboxu, może znów niemal się zawali jakaś niedawno wybudowana inwestycja - patrz szkoła w Chwarznie) - jakieś wydatki budżetowe zawsze się znajdą, najważniejsze żeby pieniądze się nie marnowały w kieszeniach gdynian.

Kiedy więc dyskutujemy o podatkach, o cenach biletów, o opłatach za parkowanie zmieniają się argumenty ale ruch jest zawsze w jedną stroną - więcej do budżetu. Ceny biletów trzeba podnieść bo wzrosły ceny paliwa. Opłaty za parkowanie trzeba podnieść, żeby podróż samochodem nie stała się zbyt tania w porównaniu z komunikacją miejską (nawiasem mówiąc umyka przy tym fakt, że skoro ceny paliw wzrosły to i koszt podróży samochodem już wzrósł, bez podnoszenia opłat za parkowanie). Dobra, a czy ktoś w ogóle wierzy, że jeśli kiedyś ceny paliw spadną to będziemy procedować projekt uchwały obniżającej ceny biletów? A następnie obniżającej opłaty za parkowanie, żeby nie było zbyt drogie w porównaniu do biletów?

Co roku, kiedy (czasami samotnie) gardłuję przeciwko podwyżkom podatków lokalnych słyszę argument: „to jest dodatkowe X milionów (powiedzmy 3 miliony) w budżecie - niech teraz pan radny powie komu zabrać te 3 miliony". Widzicie Państwo tę logikę? Podwyżka podatków jeszcze nie uchwalona, pieniądze jeszcze w kieszeni mieszkańców - a one już są urzędu, już pozostawienie ich w kieszeni mieszkańców to „zabieranie" urzędowi. Innymi słowy - cudzego nie wziąć, to jak swoje wyrzucić.

 

Odpowiedź może być tylko jedna: „Niech raczej Pan prezydent powie mieszkańcowi Gdyni z czego ma w swoim życiu zrezygnować żeby sfinansować te dodatkowe 3 miliony dla budżetu miasta". Bo tak czy inaczej, w mniej czy bardziej pośredni sposób, każda złotówka więcej w budżecie miasta z podatków. opłat itp. - to złotówka mniej w domowym budżecie jakiejś gdyńskiej rodziny. To pomyślnością gdynian, gdyńskich rodzin, powinni się przejmować w pierwszej kolejności radni - a nie pomyślnością urzędu i jego budżetu. Najpierw oglądać pięć razy każdy wydatek, zastanawiać się czy jest naprawdę niezbędny, a jeżeli tak - czy ni dałoby się tego samego celu osiągnąć taniej - a dopiero potem wyciągać wkładać ręce do kieszeni gdynian. Nigdy tak jednak nie będzie gdy polityczne być albo nie być większości radnych będzie zależało od głosów gdynian pośrednio i niewymiernie - a od decyzji zwierzchnika urzędu bezpośrednio i bardzo wymiernie.

„Minęły długie lata i nie ma już gościńca
W tym samym teraz miejscu przebiega wzdłuż ulica
I tylko zbóje dalej, ubrani doskonalej
Czyhają na ofiarę by złupić ją bezczelniej

Jak praca to i płaca, gdy idziesz po należne
A zbóje eleganccy pokazują cię palcem
Słyszysz - to nie przesada, tu z nami nie ma żartów
Nasz wódz po ciebie przysłał wyczyścić cię z zarobków

Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą
Ręce do góry, bez siły lub przemocą"

 

www.horala.pl

*Marcin Horała w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia).Reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość.