- Spełniło się jedno z moich marzeń. Często gram w koszykówkę amatorsko, nawet dwa razy w tygodniu, bywałem także na obozach koszykarskich, ale zawsze chciałem zobaczyć jak to wszystko jest zorganizowane u profesjonalistów – powiedział bohater wieczoru. - Pierwsza różnica w porównaniu do treningów amatorskich to intensywność, która jest na znacznie wyższym poziomie. Zależało mi jednak, aby pokazać się z jak najlepszej strony i nie odstawać od graczy Trefla.
Gracze z entuzjazmem powitali w swoim gronie nowego zawodnika. Praktycznie każdy z nich próbował mu co chwila coś podpowiadać i przekazywać wskazówki. Nie zawsze były jednak potrzebne, gdyż Dawid pokazał się jednak z bardzo dobrej strony, a trenerzy z uznaniem wypowiadali się o jego przygotowaniu kondycyjnym.
Nowy zawodnik naszej drużyny przyszedł w koszulce meczowej z numerem osiem, z którym na co dzień występuje w naszej drużynie Filip Dylewicz. Tym razem zamiast kibicować naszemu zawodnikowi mógł się zmierzyć z nim na parkiecie. Dawid wziął udział w treningu na Hali 100-lecia oraz w tzw. postgame, gdzie zawodnicy oglądają ostatnie spotkanie, a trenerzy mówią o błędach jakie popełnili.
Z aktywnych ćwiczeń Dawid wziął udział w rozgrzewce, rozciąganiu oraz ćwiczeniach rzutowych. Trenerzy uznali, że jeszcze za wcześnie, aby włączać go w tajniki taktyczne, dlatego przy tego typu ćwiczeniach, trenował indywidualnie z Tobiaszem Grzybczakiem, trenerem przygotowania motorycznego.
- Większość ćwiczeń znałem, ale najciekawsze wydało mi się to podczas rozgrzewki, w której graliśmy w zmodyfikowaną wersję berka, w której zawodnik posiadający piłkę był pod ochroną – powiedział po treningu Dawid.