Przed spotkaniem nic nie wskazywało na to, że ten mecz będzie aż tak emocjonujący. Goście do Sopotu przyjechali osłabieni brakiem Piotra Stelmacha i Filipa Matczaka, a dodatkowo nie w pełni sił był Gani Lawal, który jeszcze kilka dni temu skręcił nogę w kostce. To spowodowało, że kibice sopockiej drużyny przed meczem mogli być umiarkowanymi optymistami.
Jeśli ktoś jednak nastawił się na łatwe, wysokie zwycięstwo Trefla, mógł się dość szybko rozczarować. Goście zagrali ambitnie, walecznie i mądrze przez co przez większość meczu utrzymywali wynik na styku, a w końcówce byli w stanie nawet wyjść na prowadzenie. Sopocianom nie udało się przez cały mecz zbudować przewagi większej niż 10 punktów.
Główna w tym zasługa Waltera Hodge'a, który rozegrał zdecydowanie najlepsze zawody w tym sezonie. Portorykańczyk był praktycznie wszędzie na parkiecie. Zdobył 38 punktów, trafiając 14 z 21 rzutów z gry. Na swoim koncie miał także 10 asyst i 11 wymuszonych przewinień. Nawet na moment nie zszedł z parkietu, a jego wspaniały występ miał się zakończyć zwycięskim rzutem w ostatniej akcji meczu.
Miał, gdyż Walter Hodge minimalnie się pospieszył i choć wyprowadził Zastal na prowadzenie 87:85, to zostawił Treflowi 1,8 sekundy na odpowiedź. I tyle wystarczyło Łukaszowi Koszarkowi, aby odwrócić losy meczu i przyćmić wyczyn rywala.
Ostatnia akcja została rozegrana perfekcyjnie. W pierwszym fragmencie Łukasz Koszarek postawił zasłonę Filipowi Dylewiczowi i wydawało się, że to kapitan Trefla będzie rozstrzygał o losach tego spotkania. Była to jednak tylko zmyłka, która miała odwrócić uwagę od Koszarka. Rozgrywający Trefla momentalnie uciekł swojemu obrońcy, dostał dobrą zasłonę od Johna Turka i znalazł się niepilnowany za linią 6,75m. Momentalnie dostrzegł to Łukasz Wiśniewski, a Koszarkowi pozostało tylko trafić. Kilka sekund później był już w objęciach kolegów, a Ergo Arena eksplodowała z radości.
Bohater meczu na konferencji prasowej nie powiedział jednak ani słowa o zwycięskim rzucie. - Zagraliśmy dzisiaj bardzo źle w obronie. Prowadziliśmy, ale nie potrafiliśmy utrzymać przewagi. Dodatkowo jeśli gramy poniżej swoich możliwości, to powinniśmy lepiej kontrolować piłkę, a my popełniliśmy 17 strat – stwierdził Łukasz Koszarek, który skupił się na mankamentach gry naszej drużyny.
Prawda jest jednak taka, że za kilka dni nikt nie będzie o tych mankamentach pamiętał, a rzut Koszarka będzie z pewnością nie raz przywoływany nie tylko w tym, ale i w kolejnych sezonach. Ostatecznie rozgrywający Trefla zdobył w tym meczu 19 punktów, a także miał 6 asyst, choć trzeba przyznać, że inni gracze byli momentami na parkiecie bardziej widoczni.
W pierwszej kwarcie dla obrony gości bezlitosny był John Turek, który raz po raz w swoim stylu zdobywał punkty pod samym koszem i zakończył mecz z 12 punktami. Świetnie w ataku grał także Filip Dylewicz, który trafił cztery rzuty za trzy punkty i zakończył mecz z 16 punktami. W końcówce z kolei ważne rzuty egzekwował Adam Waczyński. Jego dwa rzuty wolne na 19 sekund przed końcem spotkania dały Treflowi remis. Rzucający naszej drużyny zdobył 14 punktów. Łukasz Wiśniewski z kolei dodał kolejne 10 punktów.
To zwycięstwo pozwoliło Treflowi utrzymać pozycję lidera tabeli. Sopocianie mają już pięć punktów przewagi nad Zastalem, a w zależności od wyników niedzielnych spotkań mogą także powiększyć przewagę nad pozostałymi rywalami. Za tydzień z kolei Trefl rozegra bardzo długo oczekiwany mecz derbowy z Asseco Prokomem w Gdyni.
Trefl Sopot – Zastal Zielona Góra 88:87 (23:19, 20:21, 24:19, 21:28)
Trefl: Koszarek 19, Dylewicz 16, Waczyński 14, Turek 12, Wiśniewski 10, Kuzminskas 8, Stefański 4, Cummings 3, Mallett 2, Fraś 0;
Zastal: Hodge 38, Archibeque 19, Mirković 13, Chanas 8, Sroka 7, Dłoniak 2, M.Chodkiewicz 0, Flieger 0, A.Chodkiewicz 0, Lawal 0;