Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Wojtek Owczarz
(ostatnie artykuły autora)

Rocznik 91. Kocham sport i podróże. Cenię sobie punktualność i bezkompromisowość. Moim marzeniem jest podróż dookoła świ...

Małe orkiestry codziennej pomocy

Opublikowano: 11.01.2012r.

Jak to jest, kiedy zamiast wolontariusza człowiek sam musi prosić o pieniądze na swoje leczenie.

 

 

Są sytuacje, gdy nie ma wyjścia. Trzeba się ukorzyć i wyciągnąć rękę z prośbą o pomoc. Zwłaszcza wtedy, kiedy stawka jest wysoka: życie albo... wiadomo. Ludzie chętniej dają pieniądze na chore dzieci. A co się dzieje, gdy zwraca się do nich osoba dorosła?

Postaw mi piwo

Naklejka na puszkę do zbiórki w gliwickim klubie 4art - ze zdjęcia uśmiecha się krótkowłosa blondynka, a obok widnieje napis: „Postaw mi piwo. Równowartość jednego piwa to dla mnie jedna tysięczna tego, czego potrzebuję na miesiąc leczenia. To co? Na zdrowie?".

Dziewczyną ze zdjęcia jest 30-letnia Anna Bartuszek, tłumaczka węgierskiego, która od 11 lat cierpi na stwardnienie rozsiane (SM). Ta nieuleczalna choroba układu nerwowego atakuje młodych ludzi i z czasem skazuje ich na wózki inwalidzkie. Anka choruje na jej wredną, bo lekooporną odmianę. Kiedy w 2008 r. kolejny lek przestał działać, doktor zasugerowała, że pomóc może pewien nowy preparat. Niestety nie był refundowany. Za miesięczną dawkę Anna musiałaby zapłacić z własnej kieszeni 6 tys. zł. Zaczęła słać listy do NFZ z prośbą choćby o dopłatę do leczenia. Na próżno. Usłyszała, że lek nie jest do końca przebadany i bezpieczny (skutkiem ubocznym jego stosowania może być zapalenie mózgu).

- Byłam wtedy w tak złym stanie, że nie miałam już nic do stracenia - opowiada dziś. Poszła na całość. Umieściła w Internecie filmik, który pokazywał, jak wygląda jej życie z chorobą. Ludzie na własne oczy zobaczyli dziewczynę, która ledwo mogła się samodzielnie poruszać. Nawet po mieszkaniu chodziła „po ścianach". Pojawiły się komentarze, że „epatuje kalectwem". Ale większość musiało poruszyć to, że nie wstydzi się pokazywać swojego cierpienia, bo na konto zaczęły wpływać pieniądze. Po pięciu tygodniach zebrała na pierwszą dawkę leku. - Po przyjęciu każdej kolejnej nagrywałam filmik obrazujący, jak zmienia się stan mojego zdrowia. Chciałam, żeby ludzie zobaczyli, że za te pieniądze nie wykładam wanny diamentami, że one naprawdę wędrują w moje żyły w postaci leku - opowiada.

Za: Wirtualna Polska

Blogi bohaterek: annablack.blox.plhttp://chustka.blogspot.com/