Jak podsumujesz mecz z Indykpolem?
- Wydaje mi się, że był to mecz bardzo nierówny. W jednym momencie grała jedna drużyna, w innym druga. Na pewno nie "łapaliśmy" rytmu, traciliśmy go... Nie znam powodu. Cieszę się, że udało się zakończyć to w tie-breaku, mimo że liczyłem na to, że ten mecz uda się zakończyć szybciej. Wydaje mi się, że troszeczkę "spaliśmy" na boisku i taka atmosfera jakby panowała też na sali. Na szczęście udało się wygrać.
Pierwszego seta wygraliście pewnie, natomiast w kolejnych partiach przytrafiło Wam się dużo własnych błędów, prawda?
- Tak, dokładnie. Nasze własne błędy, rozkojarzenie i tak jak widzimy skończyło się to tie-breakiem, niestety.
Myślisz, że szalę zwycięstwa na Waszą korzyść przeważyło to, że olsztynianie nie zakończyli tego spotkania w czwartym secie?
- Oczywiście, tak. Mieliby wtedy praktycznie mecz za trzy punkty dla siebie. Bez problemu mogli to dokończyć, nie zrobili tego. My wykorzystaliśmy okazję i to my wyjeżdżamy z dwoma punktami na koncie.
Wtedy właśnie wstąpiła w Was nowa energia, prawda?
- Tak, nie wypadało już przegrać tie-breaka, kiedy podali nam rękę i pozwolili nam grać.
Jak wygląda Twoje nastawienie przed następnym meczem, który zagracie z Delic-Polem Norwid Częstochowa?
- Myślę, że bojowo.
Należysz do pierwszego zespołu Trefla. Co myślisz o zmianie trenera LOTOSU?
- Na dzień dzisiejszy nie mogę się wypowiedzieć. Zobaczymy co czas pokaże. Na pewno trenujemy troszkę inaczej i przydadzą się jakieś zwycięstwa, bo jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli - nie da się tego ukryć. A jak będzie? Ocenimy to za miesiąc czy za półtora i wtedy będziemy mogli spokojnie porozmawiać.