Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Aleksandra Rzewuska
(ostatnie artykuły autora)

"Wydaje się bowiem, że piszemy nie palcami, lecz całą swą osobą. Nerw, który zawiaduje piórem, okręca się wokół każdego ...

Dwugłos budżetowy - ważny dla każdego

Opublikowano: 03.01.2012r.

Radni Marcin Horała i Łukasz Cichowski opisują jedną z najciekawszych sesji w tym roku, podczas której mieliśmy do czynienia z zalążkiem żywego, lokalnego forum debaty publicznej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj wszystkie "Dwugłosy"

 

Sesja bogata w wydarzenia

Ostatnia sesja 2011 roku obfitowała w ciekawe i istotne uchwały i towarzyszące im spory. Widać było choć na chwilę żywe lokalne forum debaty publicznej. Można powiedzieć że ta sesja zbliżyła się do mojego ideału sesji. No może z wyjątkiem wyników głosowań. Dlatego tym razem skupię się na jej w miarę dokładnym zrelacjonowaniu.

Najważniejszym projektem omawianym na sesji był budżet na rok 2012. Co rzadkie - budżet poparty jednogłośnie, również przez radnych opozycji. Za innych radnych opowiadał nie będę, natomiast opowiem dlaczego ja zdecydowałem się budżet poprzeć. Otóż pomimo, iż budżet ten nie budzi jakiegoś szczególnego entuzjazmu, to jednak w swojej podstawowej konstrukcji jest poprawny. Nazwałem ową konstrukcję oszczędną i bezpieczną.

Oszczędną dlatego, że przewiduje zmniejszenie wydatków bieżących o 2% w stosunku do prognozowanego ich wykonania w roku poprzednim. To jest dobry wskaźnik, tak się powinno zarządzać każdą organizacją - oczekując stałego dążenia do poprawy efektywności a więc ograniczania kosztów. Jeżeli nie ma jakichś szczególnych projektów (a te finansowane powinny być w ramach budżetu projektu) koszty bieżącej działalności powinni stale, choćby minimalnie, spadać. Na szczególną uwagę - jako na wyjątkowo duży spadek (o 23%) - zasługują tu wydatki na promocję.

Jakże rażący to kontrast w porównaniu z budżetem na rok wyborczy 2010, w którym wydatki bieżące w stosunku do roku poprzedniego rosły o 10%, a wydatki na promocję o niemal 20%. Gdy wówczas protestowałem przeciw takiej wyborczej rozrzutności słyszałem w odpowiedzi, że inaczej się nie da, że miasto się rozwija i to musi za sobą pociągać wzrost wydatków. Jak widać w tym roku - jednak się da inaczej. Mam nadzieję że ta nowo nabyta wiedza będzie towarzyszyć radnym również podczas uchwalania kolejnych wyborczych budżetów.

Drugie z określeń, jakich użyłem pod adresem projektu - to budżet bezpieczny. Bezpieczny dlatego, że pomimo planowanego dużego wzrostu wydatków inwestycyjnych (planowane wydatki majątkowe rosną w stosunku do zeszłego roku o 70%), dzięki dużemu udziałowi środków europejskich w źródłach finansowania pozostawia wskaźnik zadłużenia długoterminowego na poziomie 45% dochodów budżetowych (a więc w bezpiecznej odległości od ustawowego limitu 60%). Dlaczego zachowanie takiego buforu bezpieczeństwa jest szczególnie istotne? Otóż w nadchodzącym roku czeka na finanse samorządów wiele niebezpieczeństw dwojakiego rodzaju.

Pierwszy gatunek owych zagrożeń dla finansów to zagrożenia wynikające z trendów w ogólnoświatowej gospodarce. Druga fala kryzysu, kłopoty strefy Euro, stagnacja w kolejnych krajach europejskich - nie sposób przewidzieć jak te czynniki wpłyną na polską a więc i gdyńską gospodarkę - ale z pewnością nie wpłyną dobrze. Musimy się poważnie liczyć z tym że w trakcie roku 2012 samorządowi przyjdzie działać w warunkach gospodarczych znacznie gorszych niż obecnie.

O ile jednak nieprzewidywalność trendów gospodarczych jest sytuacją dość stałą i normalną - o tyle drugi gatunek niebezpieczeństw dla samorządów ma znacznie mniej naturalne pochodzenie. Niebezpieczeństwa te stwarza bowiem działalność polskiego rządu. W przyszłym roku przygotował on samorządom kilka pułapek. Po pierwsze, tradycyjnie już wchodzą w życie regulacje nakładające na samorządy nowe obowiązki bez zapewnienia źródeł finansowania ich realizacji (np. ustawa o pieczy zastępczej). Po drugie, w założeniach budżetowych przesłanych samorządom przyjęto zupełnie fikcyjny wskaźnik wzrostu gospodarczego (4%). W rezultacie zgodnie z prognozą, na której musiał się oprzeć budżet miasta, wpływy np. z tytułu PIT mają w przyszłym roku - roku co najmniej spowolnienia jak nie drugiej fali kryzysu - wzrosnąć o 10%. Taki wskaźnik samorząd musiał zawrzeć w budżecie tym samym szykując sobie niemiłą niespodziankę w trakcie roku budżetowego. Po trzecie, kolejną taką niemiłą niespodzianką jest zapowiadane podwyższenie składki rentowej o 2% po stronie pracodawcy. Samorząd jest jednym z największych pracodawców w mieście więc taka podwyżka spowoduje dziurę w budżecie liczoną w milionach złotych - kiedy dokładnie i w jakiej dokładnie wysokości nie wiemy do tej pory. Jak zauważył Alexis de Tocqueville nie ma takiej niegodziwości do której nie posunąłby się skądinąd łagodny i liberalny rząd kiedy zabraknie mu pieniędzy. To jest okoliczność, z którą musimy się poważnie liczyć w 2012 roku, dlatego bardzo ważne, żeby budżet miasta na ten rok zostawiał pole do manewru.

Przy okazji budżetu koledzy z Platformy Obywatelskiej postanowili spopularyzować swój postulat budowy boisk w ramach programu „orlików". Okazja była dobra, bo w budżecie znalazła się kwota 1 milion 200 tysięcy złotych na kotarę przesłaniającą fragmenty trybun w hali widowiskowo sportowej (starczyłoby na pewno na jeden a może na dwa orliki), w niektórych rejonach miasta brakuje ogólnodostępnej infrastruktury sportowej, a tłumaczenia rządzącej większości były mocno nieprzekonujące. Szkoda tylko że przy okazji zadziałał tzw. paradoks komitetu. Opisał go swego czasu Cyryl Parkinson na przykładzie zarządu który najpierw decyduje o kupnie linii produkcyjnej za grube miliony. Zakup przechodzi gładko i bez dyskusji bo to skomplikowana sprawa na której nie każdy się zna, uczestnicy posiedzenia boją się, że zajęcie błędnego stanowiska uczyni ich potem odpowiedzialnych za milionowe straty itp. Po czym w następnym punkcie omówiony ma być kosztujący kilka funtów zakup farby do pomalowania składziku. I tu wybucha wielogodzinna zaciekła dyskusja. No bo pomalowanie szopy każdy jest w stanie sobie wyobrazić, nikt nie boi się konsekwencji ewentualnego błędu, wreszcie do tej pory milczał a chce na zebraniu zaistnieć - więc korzysta z nadarzającej się okazji. Tak też było z kurtyną i orlikami - dyskusja nad wydatkiem stanowiącym mniej niż 0,1% budżetu zdominowała dyskusję nad budżetem jako takim. Podobnie było z medialnymi relacjami co dokładam do teczki moich tradycyjnych narzekań na poziom lokalnych mediów.

Drugim tematem, który wzbudził kontrowersje, była skarga na naruszenie prawa złożona przez współwłaścicieli działki, na której obecnie znajduje się przedszkole nr 51 przy ul. Władysława IV. Niedawno uchwalony miejscowy plan zagospodarowania przeznaczył ten teren wyłącznie pod zagospodarowanie w obecnym kształcie, co zdaniem wnioskodawców naruszyło ich prawo własności. Niewątpliwie prawo własności w istocie zostało naruszone, natomiast otwarte pozostawało pytanie - czy zgodnie z prawem? Ustawodawca daje bowiem miastu władztwo planistyczne pozwalające na naruszanie, czy może ograniczanie, prawa własności zgodnie z istotnym interesem publicznym. W praktyce orzecznictwa występuje również wymóg aby przed dokonaniem ograniczenia prawa własności (prawa bardzo mocnego bo chronionego konstytucyjnie) zbadać inne możliwości zaspokojenia interesu publicznego. Moim zdaniem te warunki nie zostały jednoznacznie spełnione, co wskazuje na zasadność skargi.

Po pierwsze interes publiczny w omawianej sprawie co najmniej nie jest jednoznaczny. Niewątpliwie w interesie publicznym leży zapewnienie dostępu mieszkańców do opieki przedszkolnej. Jednak z drugiej strony obecna lokalizacja tej funkcji (pomiędzy bardzo ruchliwą magistralą kolejową a nie mniej ruchliwą drogą) na pewno nie jest optymalna. Budzi też wątpliwość argument o szczególnej potrzebie zapewnienia miejsc przedszkolnych akurat w centrum - w naszym kraju zdecydowanie dominuje model zapisywania dzieci do przedszkola w pobliżu miejsca zamieszkania a nie w pobliżu miejsca pracy. Potwierdzają to co roku ogłoszenia o wolnych miejscach w przedszkolach po pierwszej fazie rekrutacji - regularnie takie miejsca występują właśnie w Śródmieściu. Wreszcie zdecydowanie w interesie publicznym nie leży narażanie budżetu na wielomilionowe koszty a takie pociągnie za sobą obecne rozwiązanie planistyczne powodujące konieczność wykupu gruntu lub wypłaty odszkodowania dla właścicieli. Można założyć że koszty z pewnością będą tak duże, że można by za nie zbudować od podstaw nowe przedszkole w bardziej dogodnej lokalizacji (na przykład między lasem a zabudową mieszkaniową a nie między ulicą a linią kolejową).

Po drugie nie przeanalizowano dogłębnie w procesie przygotowania planu możliwości będącej na pierwszy rzut oka ciekawą propozycją kompromisu pomiędzy sprzecznymi interesami i prawami - dozwolenie zabudowy mniej więcej w kształcie postulowanym przez właścicieli, ale z wydzieleniem jakiejś części (np. oddzielnej kondygnacji budynku oraz odgrodzonej części działki) na funkcje przedszkolne czy inne oświatowe. Już sam brak owej analizy - bez przesądzania czy sam pomysł jest dobry - może być argumentem za podważeniem planu. Poszanowanie prawa własności wymaga bowiem dogłębnego rozpatrzenia wszystkich opcji alternatywnych, zanim zdecydujemy się na jego znaczne ograniczenie. Ostatecznie głosy nad odrzuceniem skargi podzieliły się na linii Samorządność-opozycja, a więc pewnie można się spodziewać dalszego biegu sprawy przed sądami administracyjnymi.

Trzecią kontrowersyjną sprawą był, opisywany już przeze mnie na łamach Gazety Świętojańskiej, projekt Zintegrowanego Programu Rozwoju Obszarów Miasta. Kontrowersyjną, gdyż wbrew pompatycznej nazwie dokument ten okazał się zaledwie podkładką pod finansowanie kilku inwestycji w ramach mechanizmu JESSICA. Prezydent Guć, niemal otwartym tekstem przyznał, że problemy i potrzeby miasta opisane w dokumencie zostały wprost dobrane tak, żeby pasowały pod założone inwestycje. W rezultacie według dokumentu dzielnice takie jak Chylonia, Cisowa, Pustki, Obłuże, Oksywie czy Pogórze zupełnie pozbawione są problemów czy potrzeb natomiast kluczowymi dla miasta potrzebami jest budowa centrum kultury w parku Rady Europy, nowego hotelu na Kamiennej Górze czy budynku handlowo-usługowego na Chwarznie.

W mojej opinii taki sposób tworzenia ZIPROM to jakiś absurd, postawienie sprawy na głowie. ZIPROM powinien być narzędziem świadomej realizacji polityki miasta, a zatem początkiem pracy nad nim - a nie beletrystycznym dodatkiem - powinna być analiza potrzeb rozwojowych, rewitalizacyjnych itp. na terenie Gdyni. Następnie po określeniu takich potrzeb powinno się tworzyć miejskie podmioty, skonstruowane w sposób umożliwiający korzystanie ze środków z JESSICI, które owe potrzeby by zaspokajały - oraz aktywnie poszukiwać partnerów prywatnych, których przedsięwzięcia można by wpisać w ten system.

Tymczasem prywatni inwestorzy, których projekty zostały wpisane do ZIPROM, najwyraźniej zgłaszali się sami - a dowiadywać się o takiej możliwości mieli z mediów. W rezultacie być może gdzieś tam w Chyloni czy Obłużu planowana jest inwestycja która mogłaby się wpisać w rozwiązywanie problemów tych dzielnic - ale pewnie ani inwestor nie wie, że mógłby skorzystać ze środków z JESSICI, ani władze miasta nie wiedz,ą że taki inwestor istnieje. W sumie nie wiemy nic, właśnie dlatego że zamiast przeprowadzić analizę potrzeb uprawiano publicystykę dla uzasadnienia z góry przyjętych inwestycji. No chyba że się mylę, że taką całościową analizę przeprowadzono i wyszło z niej czarno na białym że dla mieszkańców ulicy Chylońskiej, Dąbka, Starodworcowej, Chabrowej, Zielonej i wielu innych najbardziej palącym problemem jest brak nowego hotelu na Kamiennej Górze i brak mediateki w Śródmieściu...

Nie chcę przedłużać artykułu ponad miarę, więc tylko pozostaje mi na zakończenie życzyć czytelnikom spełnienia wszystkich planów i marzeń w nowym roku.

 

www.horala.pl

*Marcin Horała w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia).Reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość.

 

 

 

Łukasz Cichowski*

Budżet przyjęty jednogłośnie. Niestety kotara przegrała z ,,Orlikiem"

Przedświąteczna, budżetowa sesja Rady Miasta była rekordowa- trwała aż 4 godziny i była najdłuższą w VI kadencji. Stało się tak dlatego, iż w wielu punktach wywiązała się gorąca dyskusja między rządzącą Samorządnością, a opozycją. Dla wielu ta sesja, będzie kojarzyć się z jednym krótkim hasłem - ,,kotara". Może więc zacznę od genezy tej sprawy mającej ścisły związek z moją inicjatywą zgłoszenia poprawki do budżetu, której celem było przeznaczenie środków finansowych na budowę nowego kompleksu sportowego w oparciu o rządowy program ,,Moje Boisko - Orlik 2012". Dzięki temu programowi gminy mogą otrzymać od 50-60% dofinansowania na budowę nowoczesnych boisk do piłki nożnej, siatkówki i koszykówki wraz z zapleczem szatniowym. ,,Orliki" to obiekty o najwyższym standardzie, których największą zaletą jest pełna dostępność dla wszystkich mieszkańców miasta bez ponoszenia żadnych opłat. Osobnym kwestią jest fakt, że ,,Orlik" na Leszczynkach niestety nie jest darmowy, co jest niezgodne z umową jaką gmina podpisała z Ministerstwem Sportu. W większości polskich miastach powstało po kilka, kilkanaście a nawet kilkadziesiąt tego typu kompleksów sportowych. Dla przykładu, w Bydgoszcz, Poznaniu, Krakowie - po 11, Szczecinie - 21, Łódzi - 36. Gdynia niestety po wybudowaniu jednego ,,Orlika" dobrowolnie zrezygnowała z tego programu, tłumacząc to m.in. dużo wyższym kosztem budowy boiska niż to zakłada Ministerstwo Sportu i Turystyki. Gdyńskie boisko kosztowało 2 mln zł, a średni koszt wszystkich 519 kompleksów wybudowanych w całym kraju w 2010 r. wynosił 1,1 mln. Zastanawiające jest więc dlaczego gdyński ,,Orlik" był aż dwa razy droższy niż średnia krajowa i fakt ten będę oczywiście próbował bardziej szczegółowo wyjaśnić. Do końca marca bieżącego roku gminy mogą składać wnioski do V edycji programu - najprawdopodobniej ostatniej. Stąd też pojawiła się poprawkę dzięki której w naszym mieście mógłby powstać chociaż jeszcze jeden ,,Orlik". Nie chcąc pompować dodatkowo wydatków w budżecie miasta, uznałem że najlepszym rozwiązaniem będzie wykreślenie z planu wydatków dotacji dla Hali Widowiskowo Sportowej na zakup, moim zdaniem całkowicie zbędnej kotary rozdzielającej, za kwotę 1,2 mln zł. Niestety przedstawiciele Samorządności bronili kotary jak największego skarbu i w związku z tym moja poprawka przepadła. Ocenę czy bardziej mieszkańcom Gdyni potrzebna jest zasłona dla pustych trybun na Hali W-S czy nowoczesny, darmowy kompleks sportowy pozostawiam czytelnikom.

Kilka dni temu w ,,Gazecie Świętojańskiej" zamieszczone zostało nagranie dyskusji dotyczącej ,,Orlika" i jedna z osób w ramach komentarza nazwała hipokryzją jednoczesną krytykę zakupu kotary i głosowanie radnych Platformy Obywatelskiej za przyjęciem budżetu. Otóż wyjaśniam - dla nas bycie opozycją to nie totalna krytyka wszystkich działań władz miasta, tylko dlatego, że opozycja powinna być z zasady nastawiona na ,,nie". Naszym celem jest bycie opozycją merytoryczną i zdroworozsądkową. Zakup kotary za 1,2 mln zł, to mimo wszystko wydatek stanowiący mniej więcej 1/1000 całego budżetu. Uważam więc, że głosowanie przeciw najważniejszemu dokumentowi, w oparciu o który działa samorząd przez cały rok z powodu 1/1000 całości byłoby delikatnie mówiąc nierozsądne. I na tym chciałbym zakończyć wątek - ,,dlaczego byli za budżetem, skoro byli przeciwko kotarze". Głosowanie za przyjęciem budżetu nie oznacza oczywiście, że naszym zdaniem jest on idealny i nie mamy do niego żadnych uwag i wątpliwości. Rekordowy poziom wydatków inwestycyjnych nie jest spowodowany fantastyczną kondycją finansową gminy, tylko jak to nazwaliśmy - ,,gonieniem tyłów", czyli niezrealizowaniem wielu inwestycji z roku 2011r. Niepokój budzi także niewielka nadwyżka dochodów bieżących nad wydatkami bieżącymi. Przypomnę, że zgodnie z zapisami nowej ustawy wydatki te nie mogą być wyższe niż dochody bieżące gminy. Jednocześnie docenić należy redukcję tychże wydatków niemal we wszystkich obszarach funkcjonowania miasta, w tym także wydatków na promocję. Oceniając budżet całościowo trzeba porównać kondycję finansową miasta Gdyni do ogólnej sytuacji polskich gmin. I tu też uczciwie trzeba przyznać - trzymamy się całkiem nieźle. Dlatego też klub radnych PO, w tych jakże trudnych czasach, poparł zaproponowany projekt budżetu, trzymając jednocześnie mocno kciuki za jego możliwie najlepszą realizację.
Kończąc wątek budżetowy warto odnotować, iż po kilku latach nieudanych prób, prezydent wreszcie dał się przekonać i postanowił wpisać ,,Święto ulicy Chylońskiej" do Kalendarza Imprez Miejskich. To bardzo dobra decyzja, która gwarantuje, że przynajmniej w 2012r. największa impreza plenerowa w północno-zachodniej Gdyni się odbędzie. Choć oczywiście liczę na to, że święto na stałe znajdzie swoje miejsce w Kalendarzu.

Kolejną bardzo kontrowersyjną uchwałą jaką Rada Miasta podjęła na ostatniej sesji było odrzucenie wezwanie usunięcia naruszenia prawa wystosowanego przez właścicieli terenu przy ul. Władysława IV, na którym obecnie znajduje się przedszkole. Miasto kilka lat temu, gdy grunt należał jeszcze do gminy, planowało wygasić na tym terenie funkcje przedszkolną i wydało nawet pozwolenie na budowę wielokondygnacyjnego budynku. Gdy okazało się, że teren wyrokiem sądu wróci w ręce jego prywatnych właścicieli, miasto wycofało się z wcześniejszych zamiarów i uchwaliło plan zagospodarowania przestrzennego, przewidujący na tym gruncie jedynie funkcję edukacyjną, co jest oczywiście niekorzystne dla właścicieli działki. W efekcie, jeśli nic w tej kwestii się nie zmieni, miasto będzie musiało zapłacić bardzo duże odszkodowanie, które może wynieść nawet 10 mln zł. I tu rodzi się pytanie czy ratowanie tego konkretnego przedszkola za tak wysoką cenę ma sens i jest korzystne dla miasta? Moim zdaniem absolutnie nie. Przedszkole jest umiejscowione w Śródmieściu - dzielnicy ,,starzejącej się", której z pewnością ,,baby boom" nie grozi, znajduje się w miejscu, które absolutnie nie spełnia żadnych norm związanych z parametrami natężenia hałasu i zanieczyszczeń spalinami przewidzianymi dla tego typu placówek. Rzekomym argumentem za pozostawieniem w tym miejscu funkcji przedszkolnej, jest możliwość zostawienia w nim dzieci przez rodziców mieszkających w innych częściach miasta, a pracujących w Śródmieściu. Jestem wprawdzie póki co jedynie teoretykiem, gdyż na chwilę obecną dowożenie dzieci do przedszkola to zadanie, które mnie nie dotyczy, niemniej jednak wydaje mi się, że rodzicom wygodniej jest zostawiać dziecko w przedszkolu, które znajduje się blisko ich domu, niż jeździć z nim do Śródmieścia. Pomijam już fakt, że zachęcamy tym samym rodziców do podróżowania do Śródmieścia samochodem, co jest niezgodne z polityką komunikacyjną lansowaną przez władze miasta ( ,,zostaw samochód - jedź autobusem"), bo każdy rodzic mając do wyboru podróż do przedszkola z trzylatkiem samochodem albo podróż zatłoczonym autobusem w czasie porannego szczytu - wybierze tę pierwszą opcję. Największa zaletą przedszkola przy domu jest taka, że zawsze każde z rodziców ma blisko by odebrać dziecko, w ostateczności może zrobić to nawet zaufana sąsiadka. W przypadku przedszkola w Śródmieściu, w sposób łatwy może to uczynić tylko jedno z rodziców, które akurat tam pracuje. Zamiast płacić odszkodowanie właścicielom działki myślę, że bardziej racjonalnym rozwiązaniem byłaby budowa mniejszych placówek w dzielnicach.

Na koniec scenka sytuacyjna z życia wzięta. Podczas spaceru po mojej dzielnicy spotykam znajomą, która wita mnie radośnie jako znajomego i jednocześnie radnego, na którego głosowała. Na powitanie przedstawia mi cały pakiet żali i problemów jakie dotykają Cisową i Chylonię. To nie zrobione, tamto nie zrobione, w ogóle te dzielnice to zapomniany obszar miasta, nic się nie dzieje, jest rzekomo smutno, szaro i beznadziejnie. Kończy pytając mnie co ja właściwie robię w tej Radzie Miasta? Opowiadam więc spokojnie o wszystkich moich działaniach w kwestii przedstawionych przez nią problemów i nie tylko, po czym dodaje na koniec - ,,mimo wszystko pamiętaj, że jestem radnym opozycji i że warto także te uwagi zgłosić do innego adresata". W tym momencie nastąpiła konsternacja i po chwili padło pytanie... ,,W opozycji wobec kogo?". ,,Wobec Prezydenta Szczurka i Samorządności" - padła odpowiedź. I tu nastąpiło szczere oburzenie mojej serdecznej znajomej - ,,Jak możesz , taki wspaniały Prezydent, tyle robi dla naszego miasta, tak wspaniale się rozwija, wszystkim się tu dobrze żyje itd.". Cóż - mój propozycja była taka, aby spróbowała raz jeszcze przeanalizować sobie całą naszą dyskusję i odnalazła słaby punkt swojej wypowiedzi w postaci kompletnego braku logiki i konsekwencji w tym co powiedziała. Ta dyskusja to dla mnie koronny dowód, że my Gdynianie żyjemy w jakimś matrixie, jakby w dwóch równoległych rzeczywistościach.

I jeszcze życzenia noworoczne dla wszystkich czytelników ,,Dwugłosu". Oprócz tradycyjnych życzeń zdrowia i pomyślności w życiu zawodowym i osobistym, tym razem także dodatkowo jedno nazwijmy je - samorządowe życzenie. W tym 2012 roku oceniajmy to co dzieje się wokół nas, to jak pracuje gdyński samorząd w sposób sprawiedliwy i świadomy. Tam gdzie trzeba pochwalić - chwalmy, a tam gdzie władza robi coś źle, popełnia błędy - uczciwie ją za to oceniajmy bez udawania, że cały świat jest temu winny tylko nie Prezydent Szczurek i jego ekipa. Naprawdę szczerzę życzę wszystkim Gdynianom podniesienia poziomu obywatelskiej świadomości w tym nowym 2012 roku.

 

www.lukaszcichowski.pl

*Łukasz Cichowski w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 2. (Cisowa, Pustki Cisowskie-Demptowo, Chylonia).Reprezentuje Platforme Obywatelską.