Najwięcej osób przyciągnęła Tortilla – chcąc, nie chcąc gwiazda drugiego dnia Festiwalu. Poradziła sobie znakomicie, tryskając dobrym humorem.
Tortilla Gdynia Gazeta Świętojańska
Tortilla, Zegarmistrz światła V Gdynia Blues Festival. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Pobudziła do przyjścia na ostatni dzień festiwalu wielbicieli muzyki elektrycznej. Pięknie wykonane ballady Niemena, ale też zabawne historie z życia wzięte, opisane językiem łatwym i przyjemnym, na długo zostaną w pamięci. W sobotę (trzeci dzień festiwalu) poza energetyzującą Karoliną Cygonek z ToMi Blues Kapelą
ToMi Blues Kapela & Karolina Cygonek na V Gdynia Blues Festival. Foto: Tomek Wilary
ponownie ujrzeliśmy w Gdyni doskonale prezentującą się zarówno w klubie, jak i na świeżym powietrzu, Śląską Grupę Bluesową. Ku mojej radości nie zabrakło wspaniałych utworów – ballady „O mój Śląsku” zaśpiewanej ku czci niedawno zmarłych tragicznie górników oraz pieśni „Sztajger” i błyskotliwych popisów Leszka Windera na bis. Gwiazdą dnia z pewnością był perkusista Michał Giercuszkiewicz, który zagrał w dwóch składach. Wieczorem, jak zawsze, organizatorzy zaprosili muzyków na jam session do klubu muzycznego Blues Club, w którym bawiono się do brzasku. Warto też napomknąć, że pierwszy dzień festiwalu odbywał się właśnie w klubie. Wystąpił zaskakujący i niepowtarzalny Son of Dave rodem z Kanady. Świetny multiinstrumentalista, tekściarz i kompozytor, który zaskoczył wszystkich swoim nietypowym podejściem do publiczności.
Gier na tle żaglowca: V Gdynia Blues Festival. Foto: Tomek Wilary
Nie będę się tym razem rozpisywać i w krótkich, żołnierskich słowach zamelduję, co najważniejsze. Uważam, że od dawna oczekiwana impreza bluesowa w Gdyni na świeżym powietrzu jest w naszym mieście potrzebna jak mało co. Cieszy udział władz miasta w tym muzycznym przedsięwzięciu. Organizacyjnie poza przypadkami losowymi, o których pisaliśmy, a nie dało się im zapobiec (choroby), ufam, że z roku na rok uśmiechniętych wielbicieli bluesa będzie przybywać. Obecność całych rodzin i praktycznie pełne ławki oraz miejsce przed sceną oznacza, że Gdynia i Trójmiasto żyje muzyką. Na bluesowej mapie Polski nasze portowe miasto przyciąga najważniejsze postaci w tej muzyce (np. Karolina Cyganek jest obecnie, obok Magdy Piskorczyk, najlepszą wokalistką bluesową w Polsce), ale też Śląska Grupa to od wielu lat top bluesa.
V Gdynia Blues Festival. Foto: Tomek Wilary
Nie zabrakło również naszych rodzimych wykonawców: wiecznie uśmiechniętej Asi Knitter (nie zapowiadanej na plakatach) oraz zespołu z Kościerzyny - Midnight Travel. Stałym punktem programu był występ grupy związanej z organizatorami Mississippi Blues. Zagrali kilka ciekawych utworów, a Roman Badeński wystąpił na harmonijce łączenie chyba w 4 kapelach.
Zydeco na V Gdynia Blues Festival. Foto: Tomek Wilary
Na niepowtarzalną atmosferę Festiwalu złożyło się wiele czynników. Wpływające do portu promy i żaglowce, bliskość morza, świeży powiew wiatru wschodniego, zabawa i pogodny nastrój – czego chcieć więcej? Wystarczy zdrowe podejście do imprezy. Koncert ponownie nagłaśniała firma SL Sound, znana z profesjonalnego sprzętu. Takie festiwale są potrzebne, jak żaglowcom wiatr. Dzięki nim następuje ciekawa wymiana doświadczeń młodych ze starszymi muzykami, a wśród publiczności pokolenia łączą się, odnajdując wspólne zainteresowania muzyką.
Podsumowując, poza piknikową atmosferą, pysznymi kiełbaskami oraz pewnemu producentowi piwa, nasłuchałem się w ciągu festiwalu muzyki takiej, jaką lubię. Myślę, że podobnego zdania jest wielu uczestników tego udanego, choć z przygodami, Festiwalu.
Tomek Wilary
