Po pierwsze wierzą, że uda im się znaleźć pracę bez pomocy urzędników, po drugie boją się stygmatyzacji. Po trzecie wreszcie – nie wierzą w skuteczność urzędu. I mają wiele racji. Ale czy tak musi być? – pyta Katarzyna Pawłowska-Salińska w kolejnym tekście dla portalu bezrobocie.org.pl.
Monika ostatnio straciła pracę. Pracowała bez przerwy od 1990 roku, więc to dla niej szok. W dodatku jest samotną matką. Co teraz będzie? Co z opieką zdrowotną dla niej, dla dzieci? I czy koniecznie musi zarejestrować się w Urzędzie Pracy? Bo wolałaby nie…
Długo przekonywałam Monikę, żeby do PUP-u jednak się zapisała. – Tyle lat płacili za ciebie składki na Fundusz Pracy, należy ci się, to żaden wstyd! – mówiłam.
Ale ona i tak się boi. Co będzie, jak będą jej kazali przyjąć ofertę pracy poniżej jej kwalifikacji? Przecież dla niej (menedżer w wydawnictwie) nie będzie propozycji w urzędzie pracy. Czy urzędnicy uznają, że pracowała 20 lat? Bo przez pierwszy rok miała umowę zlecenie? A od tego zależy wysokość zasiłku…
Więcej/ źródło na bezrobocie.org