Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Arka Gdynia

Lechia Gdańsk

Bałtyk Gdynia

Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot

Lotos Gdynia

Atom Trefl Sopot

TPS Rumia

Trefl Gdańsk

Vistal Łączpol Gdynia

Arka Rugby Gdynia

Lechia Rugby Gdańsk

Ogniwo Sopot

Lotos Gdańsk

Nasz autor

obrazek

Zygmunt Meller
(ostatnie artykuły autora)

Rodowity gdynianin. Z wykształcenia magister teologii (KUL), ukończone studia podyplomowe z handlu zagranicznego (UG). O...

Bałtyk znowu bez bramek

Opublikowano: 16.10.2011r.

Połowiczny sukces biało-niebieskich.

Bałtyk pojechał do Wągrowca wyrównać porachunki. W II lidze zachodniej biało-niebiescy na terenie rywala raz zremisowali (2:2) i raz przegrali (0:1), zaś w Gdyni zwycięstwo (2:1) i porażka (0:1). Aby porachunki zostały wyrównane dzisiejsze spotkanie trzeba wygrać. Po środowym spotkaniu wiemy, że Bałtyk jest zdolny do wszystkiego. Strzelanie bramek pokryło się z błędami w obronie. Zobaczymy jaką jeszcze wiedzę dostarczy nam pojedynek z Nielbą.Do przerwy Bałtyk nie oddał ani jednego celnego strzału. Mecz kończy się bezbramkowym remisem.

Bałtyk: Matysiak - Loda, Martyniuk, Król, Musuła - Lemanek, Jędryka (57' Dettlaff), Ziemak, Byczkowski (69' Filipiak) - Kudyba, Włodarczyk. Rezerwa: Grubba, Wilczewski, Hinz. Żółte kartki: Król, Włodarczyk, Loda, Filipiak. Dla Włodarczyka i Filipiaka to czwarte żółtka i w meczu z Czarnymi Żagań nie zagrają.

Zobacz także relację ze strony:www.baltyk.gdynia.pl

Spotkanie Bałtyku z Nielbą zakończyło się bezbramkowym remisem. Wynik taki sobie, choć od biedy ujdzie, a gra... w pierwszej połowie nie było jej wcale, na szczęście druga odsłona meczu była o niebo lepsza, choć wystarczała tylko na remis z równie słabym przeciwnikiem, z czego wynika, że też nie powalała na kolana.

Nasza redakcja została bardzo dobrze przyjęta na stadionie przez przedstawicieli Nielby, za co bardzo dziękujemy, gdyż od tego należy zacząć nasze krótkie sprawozdanie z wyjazdu. A sam mecz... Pierwsza połowa, jak już zostało napisane, bardzo słaba, zarówno z jednej jak i drugiej strony, i jeśli już ktoś dochodził do jakichś sytuacji, to byli to tylko gospodarze. Już w 1 minucie ostro zaatakowali naszą bramkę, chcąc chyba pokazać Bałtykowi swoją siłę, jednak gdyńska obrona poradziła sobie z tym szturmem. W 6 minucie w polu karnym próbował przepychać się Dariusz Kudyba, jednak przy okazji faulował, a pierwszy rzut rożny wywalczyliśmy w minucie 9. Jednak ani z tego, ani z kolejnych rogów nie potrafiliśmy sobie stworzyć jakiejś klarownej sytuacji. W 14 minucie próbował ponownie Kudyba i tym razem kolejny korner. W 24 minucie zaatakowała za to Nielba, strzelając po wrzutce z rzutu wolnego - na szczęście niecelnie. W 27 minucie piłkę przy nodze ma Piotr Włodarczyk, jednak zamiast ostro dośrodkować z prawej strony, po prostu oddaje ją w ręce bramkarza. Zresztą podobnie zagrał Kudyba już w drugiej połowie, dokładnie w 51 minucie. W 30 minucie gry ostro faulowany był Sławomir Ziemak, posypały się w tym momencie żółte kartki, nie tylko dla faulującego gracza, ale i dla Pawła Króla, który najaktywniej zareagował na tę sytuację, a przy okazji widocznie złamał gdzieś przepisy. W 35 minucie strzał po ziemi broni Marcin Matysiak i to wszystko, co ciekawego działo się w pierwszej połowie.

Druga połowa ciekawsza, choćby dlatego, że nieco bardziej zmotywowani byli nasi zawodnicy, którzy śmielej operowali piłką, wymieniali więcej podań i częściej się przy niej znajdowali, choć im bliżej bramki przeciwnika, tym zagrożenie z naszej strony było mniejsze, stąd znów strzałów jak na lekarstwo. Jednak nie ma co ukrywać, że lepsza była taka gra, niż sposób gry w pierwszej połowie, który polegał na tym, że gdy Matysiak rozpoczynał grę od bramki, to wykopywał piłkę daleko przed siebie, na tzw. aferę. Nie było podań do obrońców, którzy mogliby wyprowadzić jakąś akcję, rozegrać między sobą piłkę, albo ją po prostu przytrzymać. W drugiej połówce Nielba praktycznie nie zmieniła stylu swojej gry, a więc i gospodarze parę razy próbowali znaleźć swoje szanse. 47 minuta to groźne dośrodkowanie w nasze pole karne, gdzie piłka przeszła wzdłuż linii bramkowej, znajdując się od niej tylko kilkadziesiąt centymetrów. Dwie minuty później kolejna groźna akcja gospodarzy, po której piłkę łapie Matysiak. W 53 minucie Ziemak strzela z dystansu, wydaje się, że strzał był niegroźny, ale jednak bramkarz nogami wybija piłkę na róg. Szkoda tylko, że z tych rogów nie potrafiliśmy zrobić pożytku, choć najbliżej tego byliśmy w 72 minucie, gdy po jednym z dośrodkowań, jeden z naszych zawodników uderza piłkę, a ta trafia obrońcę Nielby w głowę. To była właściwie pierwsza tak naprawdę realnie groźna akcja Bałtyku, a kolejna już minutę później, gdy Kudyba nie trafia w piłkę po kolejnym dośrodkowaniu. 75 minuta to groźna akcja gospodarzy, a 82 to najlepsza w tym meczu sytuacja dla Bałtyku. Ze środka pola podaje Ziemak, Włodarczyk wkręca obrońcę i strzela w bramkarza. Niewiele tutaj zabrakło do szczęścia i nawet jeśli remis w tym meczu jest rezultatem sprawiedliwym, to nie mielibyśmy pretensji o to, gdyby piłka jednak znalazła się w siatce. W Wałbrzychu wpadło i jest ok, tym razem niestety nie udało się. W 89 i 90 minucie próbowała jeszcze Nielba, ale albo bronił Matysiak, albo strzał był niecelny. Warto jeszcze dodać, że sędzia Zbigniew Dobrynin bardzo dobrze sędziował dzisiejsze spotkanie, rzadko przerywał grę, a jeśli już przerywał, to tylko wtedy, gdy już musiał to zrobić, albo po prostu w sytuacjach typowo kartkowych.

Osobiście z ostatnich dwóch spotkań domowych nie pisałem relacji, gdyż stwierdziłem, że relacja live jest w pewien sposób wyczerpująca i nie ma sensu jej powielać, a tym byłoby w dużej mierze sprawozdanie z meczu. Z drugiej strony być może nie jest tak do końca, o czym świadczyło to, że jednak po spotkaniu z Zagłębiem relacja, choć nie mojego autorstwa, jednak na stronie się pojawiła. Abstrahując od pewnych kontrowersji i nie wracając już do meritum sprawy, co byłoby "międleniem" w kółko tego samego, cieszę się, że strona nasza do końca zachowała w tej sytuacji pełną niezależność. To właśnie ta niezależność serwisu była warunkiem (jedynym wprawdzie) postawionym przeze mnie redaktorowi naczelnemu Maciejowi, abym mógł pomóc mu w prowadzeniu strony. Niezależne spojrzenie na Bałtyk, czyli na wyniki, grę, oraz sytuację i wydarzenia w samym klubie to nasza domena i choć bardzo rzadko spotykamy się z opinią, że nasza działalność może szkodzić wizerunkowi naszego klubu, nie zgadzamy się z tym. Z drugiej strony nie zamierzamy badać każdego napisanego przez nas artykułu czy zdania pod kątem szkodzenia klubowi, czy nawet działania na jego rzecz, bo nie takie jest nasze zadanie - na tym polega nasza niezależność i opisywanie, najczęściej boiskowej, rzeczywistości, na którą patrzymy z zewnątrz, a nie z wewnątrz klubu. Pozwala to nam na obiektywną ocenę, z którą każdy czytelnik zawsze może się nie zgodzić w komentarzu pod artykułem. To serwis nieoficjalny i czasem napiszemy parę słów gorzkich, bo wolimy pisać właśnie tak, niż siać propagandę sukcesu. Według nas cel nie uświęca środków, a oportunizm jest nam obcy. Bałtyk Gdynia to klub ludzi z charakterem, a charakter cenimy bardziej, niż poprawność polityczną. Ci ludzie z charakterem, to nie tylko skład redakcji, to także, a może przede wszystkim, szereg osób, które wyciągnęły klub z szarego marazmu, które pracowały w nim, działały na jego rzecz i dokonały tego, że dziś mogliśmy pojechać na mecz gdzieś w Polskę, wprawdzie na mały i kameralny stadion, ale nie do Połchowa czy Mrzezina, jak to drzewiej bywało (bez urazy dla tych malowniczych wiosek, wracam tam często, ale już nie na mecz). Jeśli więc jakiś potencjalny przedsiębiorca zainteresowany Bałtykiem czyta sobie naszą relację z Wągrowca, a ma głowę na karku, to doskonale wie, że lepiej współpracować z ludźmi odważnymi, nie bojącymi się prawdy, grającymi w otwarte karty, niż z "mydłkami" zamiatającymi problemy pod dywan, jak to nasi szanowni czytelnicy określili pewne niegodne zachowania. Bałtyk wyznaje tę pierwszą doktrynę, dlatego zachęcamy wszystkich do współpracy z nami, bo choć wyniki ostatnio słabsze, to klub rozwija się coraz prężniej i gwarantujemy, że po prostu warto tu być.

Jeszcze kilka słów o ostatnich domowych meczach...? Ale już po dwa zdania. Z Jarotą spotkanie stało na słabym poziomie ale udało nam się wygrać, i dobrze, bo takie spotkania wygrywać musimy. Z Zagłębiem za to mecz był lepszy, gra momentami naprawdę mogła cieszyć oko, ale tylko remis i stąd pewnie okazane niezadowolenie kibiców po spotkaniu. W końcu zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki, wydawało się, że strzelane bramki przychodzą naszym zawodnikom dość łatwo, wiele zagrań wychodziło, a gra była bardzo poprawna. Najbliższe spotkania to wyjazd do Żagania i mecz u siebie z Kluczborkiem. Obydwa mecze tak naprawdę są do wygrania, ale przecież nie przyjdzie to łatwo. O porażkach, w kontekście tych spotkań, nie myślimy w ogóle.