Takiego obrotu sprawy z pewnością nikt w Gdańsku się nie spodziewał. Piłkarze Lechii odpadli z Pucharu Polski, a marzenia o tryumfie w tych rozgrywkach wybiła im z głowy Limanovia Limanowa - beniaminek III ligi małopolsko-świętokrzyskiej.
Żadnym usprawiedliwieniem przegranej nie jest nawet fakt, że trener Tomasz Kafarski nie wystawił najsilniejszego składu na to spotkanie. Poza kadrą meczową znaleźli się bowiem Ivans Lukjanovs i Levon Airapetian. Różnica klas przemawiała bowiem za gośćmi, którzy przewyższali miejscowych wyszkoleniem technicznym i indywidualnymi umiejętnościami. Piłkarze z Limanowej przeciwstawili się jednak ogromną determinacją. Ich taktyka była dość czytelna – od początku uważnie bronić dostępu do własnej bramki, zagęścić środek boiska i szukać okazji w kontrach lub po strzałach z dystansu.
Początek meczu należał do Biało-Zielonych. W 7.minucie po centrze Kamila Poźniaka z rzutu wolnego główkował Krzysztof Bąk, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Chwilę później na bramkę Limanovii uderzał Marcin Pietrowski, lecz posłał piłkę w boczną siatkę.
Gospodarze nie pozostali dłużni i już pierwsza groźna ich akcja zakończyła się zdobyciem gola na wagę sukcesu. W 19. minucie z prawej strony zagrywał Basta, do piłki doszedł Paweł Kępa i strzałem z około 20 metrów pokonał Wojciecha Pawłowskiego. Goście szybko otrząsnęli się po stracie bramki i w krótkim odstępie czasu wykonywali trzy rzuty rożne, ale nie przyniosły one zmiany wyniku. W 30. minucie miejscowi stanęli za to przed szansą podwyższenia rezultatu. Jednak po strzale Pietrzaka bramkarz Lechii wybił piłkę zmierzającą w okienko. Biało-Zieloni bezradnie atakowali, a gospodarze przy pomocy prostych środków bronili korzystnego wyniku. Wąskie i krótkie boisko sprzyjało bowiem grze defensywnej, a w sytuacjach zagrożenia piłkarze z Limanowej uciekali się do fauli lub wybijali piłkę z własnej połowy, oddalając od siebie zagrożenie.
W przerwie trener Tomasz Kafarski zdecydował się na dwie zmiany. By zwiększyć siłę ofensywną swojej drużyny, w miejsce Kamila Poźniaka do boju posłany został Mateusz Machaj, zaś Jakuba Popielarza zmienił Fred Benson. To jednak nie przynosiło rezultatu. Im bliżej końca zawodów, tym w grze gdańszczan była widoczna coraz większa nerwowość. W ostatnich minutach Biało-Zieloni zamknęli rywala na jego połowie, a długimi chwilami nawet w jego polu karnym. To jednak nie przełożyło się na zmianę wyniku. Nic więc dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego w obozie gospodarzy zapanowała ogromna radość z awansu do dalszych gier, zaś u gości widać było smutek i przygnębienie. Przegranej z trzecioligowcem nikt się bowiem nie spodziewał.
Limanovia Limanowa – Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Kępa (20).
Żółte kartki: Basta, Prokop, Gadzina oraz Surma, Dawidowski.
Sędziował: Marcin Szrek (Kielce).
Widzów: 1500.
Limanovia: Pyskaty – Basta (68 Ślazyk), Kulewicz, Banaszkiewicz, Kępa - Prokop, Skiba, Pietrzak (85 Chlipała), Wańczyk, Kiwacki (77 Gadzina) – Waksmundzki.
Lechia: Pawłowski - Bąk, Vućko, Kożans, Andriuskevicius - Pietrowski, Surma, Poźniak (46 Machaj), Popielarz (46 Benson) - Dawidowski (82 Deleu), Tadić.
W dwóch pozostałych dzisiejszych spotkaniach 1/16 finału Pucharu Polski:
* Chrobry Głogów – Lech Poznań 0:3 (0:1), awans Lecha;
* Dolcan Ząbki – Górnik Zabrze 0:1 (0:0), awans Górnika;