Trenerze, przede wszystkim gratulujemy. W Gdyni było słychać wielkie uffff.....
Dziękujemy, no udało się w końcu wygrać.
Możemy prosić kilka słów o meczu?
Mecz był bardzo interesujący i na pewno wyrównany. Strzeliliśmy bramkę na 1:0, ale w ostatnich minutach oni też stworzyli bardzo groźne sytuacje z których mogli wyrównać. W tych ostatnich sekundach dopisało nam szczęście, którego z kolei zabrakło z Tychami i Rakowem. Najważniejsze jest dzisiaj pierwsze zwycięstwo i to, że przyszło przełamanie. Było to bardzo trudne, ale w końcu jest. Teraz trzeba po prostu nie zadawalać się tym, tylko wygrywać dalej.
Bardzo odważnie Pan dzisiaj zagrał. Trzech napastników od początku. Później zdejmuje pan jeszcze defensywnego pomocnika i wstawia ofensywnego. Jak Pan po meczu ocenia pomysł z cofniętym Włodarczykiem? Sprawdził się w tej roli?
No właśnie. Ja tak się przymierzałem do tego ustawienia już od pierwszego meczu i dzisiaj w końcu tak ustawiłem zespół, żeby Piotrowi dać więcej miejsca. Dzisiaj właśnie bardzo ważne było, aby w środku przetrzymać piłkę i Piotr to właśnie potrafił. Odciążyliśmy go tym samym od tego, że ciągle był kryty przez jednego, a nawet dwóch obrońców i nie miał swobody w ataku. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę, bo Piotr dzisiaj rozegrał dobre spotkanie. Przetrzymywał tę piłkę w środku i pomoc inaczej funkcjonowała. Poza tym bardzo dobre spotkanie Hirsza. W treningach pokazywał się z bardzo dobrej strony i zasługiwał na to, aby go wystawić i zobaczyć czy to ten Hirsz, który rokował duże nadzieje kiedyś tam w przeszłości. Okazało się, że na urodziny, bo dzisiaj je obchodzi, zaliczył bardzo dobry występ. I z tego jestem też zadowolony. Także z tego, że zawodnicy, którzy nie grywali od początku meczu jak Robert czy jak Piotr w drugiej linii się zrealizowali. Dlatego wygraliśmy to spotkanie. Oprócz tego można powiedzieć też, że dobrze grała obrona. Nie tylko dzisiaj zresztą. Od czterech meczów tylko jedna bramka stracona. Marcin Matysiak znów dobrze grał. Mieliśmy różne sytuacje, po jednej strzeliliśmy nawet bramkę, ale sędzia uznał, że była pozycja spalona.
Cały zespół zagrał dzisiaj bardzo ambitnie i wszystkim nam zależało, aby się w końcu to pierwsze zwycięstwo odnieść.
Dziękujemy.
Szybciutko drugi telefon do kapitana Marcina Martyniuka.
Marcin, nareszcie. Nerwy były?
Wyszliśmy bardzo zdeterminowani, nastawieni na to żeby w końcu zdobyć te 3 punkty. Wszystko podporządkowaliśmy temu celowi. Zagraliśmy bardzo konsekwentnie, odpowiedzialnie i zdyscyplinowanie z tyłu. Stwarzaliśmy sobie sytuacje z przodu licząc, że w końcu coś wpadnie. Udało się, trochę szczęśliwie, ale zasłużenie. Stąd wzięły się te punkty, z których oczywiście jesteśmy zadowoleni i uradowani. Liczymy że w końcu to będzie pierwsze z ciągu zwycięstw i marsz w górę tabeli.
Końcówka była gorąca.
Oj była. Górnik dobrze bił stałe fragmenty. Ciężko było walczyć bark w bark, bo zaraz kończyło się to odgwizdanym faulem. Kocioł, zamieszanie, ostatnie 5 minut i wszyscy ładują się w pole karne. Przyszło się bronić. Ale broniliśmy się dobrze i szczęście sprzyjało. W końcu.
Dziękujemy. Do zobaczenia w Gdyni.