Czy żyjemy w Rzeczpospolitej Kanarów?
Niestety, nie chodzi mi o zielone Wyspy Kanaryjskie a owe „Kanary” to nie kolorowe pięknie śpiewające ptaszki, lecz takie, które zaczepiają nas w środkach masowej komunikacji, by sznaps-barytonem zażądać: „bilety do kontroli!”.
Czasem dodadzą „proszę”, ale nie wszyscy. To zależy czy uczelnia(tak, tak, by zostać gdyńskim kanarem trzeba mieć skończone wyższe studia), którą ukończyli, to była stara poczciwa, pamiętająca jeszcze czasy PRL-u „Alma Mater”, czy też nowoczesna, w ekspresowym tempie nadrabiająca zapóźnienie edukacyjne Polaków.
To co tutaj piszę jest oczywiście jak wszystko w III RP agitacją wyborczą. A za jakim wyborem, to wyjaśni się na końcu moich wywodów, do napisania których zainspirowało mnie pewne wydarzenie z minionej soboty, którego byłem świadkiem w gdyńskim autobusie linii 152.
Do młodego człowieka podszedł ów tytułowy 'kanar” i sznaps-barytonem zapodał: „Bilety do kontroli!”(bez proszę). Okazało się, że młodzieniec w Gdyni był ostatnio w maju i skasował bilety o nominale takim, jaki wówczas obowiązywał.. Co by się wydarzyło w państwie obywatelskim? Kanar pouczyłby pasażera o niedopłacie i zaproponował, by zakupił u kierowcy bilet tak, by tę niedopłatę zniwelować. Ewentualnie dodatkowo pokazał wypisany dużymi literami taryfikator z cenami biletów, tak, by w przyszłości ów młodzian wiedział, gdzie szukać informacji w mieście, które tak intensywnie się rozwija , że ceny biletów drożeją co kwartał.
No tak, ale to by się wydarzyło w państwie obywatelskim. W Rzeczpospolitej Kanarów młodzieniec został ukarany odpowiednim mandatem.
Dlaczego napisałem że jest to tekst wyborczy? Otóż stoimy przed decyzją o wyborze nowych kanarów. Jedni chcą nas przekonać, że winą za całe zło jest to, iż „Polska w budowie”, inni że: „Zasługujemy na więcej”. Ja zaś namawiam, do zastanowienia się, czy bezpiecznie i wygodnie jest żyć na wiecznej budowie? I czy jesteśmy w stanie wytrzymać owo „więcej” na które ponoć zasługujemy?
Młody człowiek, zatrzymany w sobotę przez czujnego kanara już wybrał. Roześmiał się tylko i powiedział: „Ja wpadłem do Polski na krótką chwilę, ale wam współczuję. Już jutro będę znowuż obywatelem, a do was wrócę, jak może kiedyś się ucywilizujecie.”.
Może więc zamiast iść do urny opuśćmy tę Rzeczpospolitą Kanarów? Nawet jeśli to będzie trwało dzięki staraniom ministra Grabarczyka kilka dni, to i tak warto te kilka dni na przeniesienie się do społeczeństwa obywatelskiego poświęcić.
A kanarom i wszystkim naiwnym, którzy wierzą, że naszym kłopotom jest winien każdy, tylko nie my sami, przez co 9 października podejmiemy kolejny wysiłek, by nic się nie zmieniło, dedykuję poniższą sentencję:
„Człowiek człowiekowi wilkiem”,
znamy powiedzenie takie.
Lecz horrorem jest, gdy Polak,
Polakowi jest Polakiem.
Zbigniew Radosław Szymański