W kryzysie, wiadomo, wszystkim nam grozi bezrobocie. A dokąd trafia bezrobotny? Do urzędu pracy!
I tak porywa nas temat-rzeka. Można emocjonować się i krytykować do woli, bo niestety jest co krytykować. Od dawna wiadomo, że do urzędu przychodzi się tylko po zasiłek, kurs, ewentualnie dofinansowanie do własnej firmy. Ale ostatnio nawet na kursy, ani na dotacje nie ma pieniędzy – zahibernowane przez min. Rostowskiego rezerwy Funduszu Pracy czekają na lepsze czasy.
Za to w PUP-ach pojawia się coraz więcej ofert pracy. Są one nie tyle interesujące, co kuriozalne. Np, jak opisywała ostatnio „Rzeczpospolita”, w warszawskim UP można znaleźć nawet ofertę dla prezesa. Oferowane wynagrodzenie: płaca minimalna.
Są też ogłoszenia dla osób niepełnosprawnych, w których „niepełnosprawność" jest warunkiem koniecznym, ale nie jedynym. Opis wymagań: „Osoba niepełnosprawna. Praca na Woli. Zatrudniony pracownik będzie odpowiadał za utrzymanie czystości na obiekcie szpitala, obsługę maszyn szorująco-myjących, właściwe zastosowanie odpowiednich środków czyszczących, transport wewnątrz szpitalny oraz inne prace pomocnicze. Zmianowość do ustalenia (pracodawca proponuje pracę w systemie 8-godzinnym: 07:00-15:00, 13:00-20:00, 12:00-20:00 lub w systemie 12-godzinnym: 07:00-19:00, 19:00-07:00). Uwaga, praca wymaga sprawności fizycznej”.
Więcej na [bezrobocieorg.pl]