Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Arka Gdynia

Lechia Gdańsk

Bałtyk Gdynia

Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot

Lotos Gdynia

Atom Trefl Sopot

TPS Rumia

Trefl Gdańsk

Vistal Łączpol Gdynia

Arka Rugby Gdynia

Lechia Rugby Gdańsk

Ogniwo Sopot

Lotos Gdańsk

Lechia wciąż bez zwycięstwa na PGE Arenie

Opublikowano: 22.08.2011r.

Czyżby nadszedł czas, by pomyśleć o zmianie trenera ?

 

 

 

Nowy stadion i głośny doping całej rzeszy kibiców jak na razie nie przynoszą szczęścia piłkarzom Lechii Gdańsk. Podopieczni Tomasza Kafarskiego tym razem stracili punkty z outsiderem Ekstraklasy – ŁKS. Remis 0:0 z pewnością ucieszył łodzian, którzy wywalczyli pierwszy punkt w tym sezonie.

ŁKS przyjechał na PGE Arenę, by odbić się od dna. Podopieczni Dariusza Bratkowskiego są na razie „czerwoną latarnią” Ekstraklasy. W trzech spotkaniach nie zdobyli nawet gola, tracąc aż 11.

Małe przełamanie nastąpiło w Pucharze Polski, gdzie łodzianie pokonali Termalikę 2:0. Biało-zieloni celowali tymczasem w pierwsze zwycięstwo na nowo otwartym obiekcie. Dla obu ekip ten mecz był doskonałą okazją do zdobycia kompletu punktów.

W pierwszej połowie nieznacznie przeważała Lechia, ale groźnych sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Nikogo nie zdziwiło więc, że w tej części meczu nie padły żadne gole.

Szczęście po stronie ŁKS

Po przerwie znów więcej z gry miała Lechia, która zaatakowała bardziej odważnie. Po strzałach Mateusza Machaja, Freda Bensona i Aleksandra Sazankowa pełne ręce roboty miał Pavle Velimirović. Czarnogórzec, który zastąpił Bogusława Wyparło, miał zarazem mnóstwo szczęścia, bowiem po strzałach gospodarzy piłka zaledwie o centymetry kilkakrotnie minęła jego bramkę.

ŁKS kontratakował sporadycznie, ale równie niebezpiecznie. Precyzji brakowało jednak Marcinowi Mięcielowi i Sebastianowi Szałachowskiemu.

Gospodarze do końca walczyli o trzy punkty i jeszcze w doliczonym czasie gry mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Piłkę meczową miał Sazankow, ale po jego główce znów piłka minimalnie chybiła celu.

Po bardzo dobrej drugiej połowie spotkania, Lechia nie zdołała się przełamać na własnym stadionie. ŁKS natomiast, szczególnie dzięki pewnej grze Velimirovicia, wywiózł z Gdańsk cenny punkt. Na PGE Arenie kibice znów pożegnali swoich ulubieńców solidną porcją gwizdów.

Lechia Gdańsk – ŁKS Łódź 0:0 (0:0)
Lechia: Małkowski – Deleu, Vućko, Janicki, Hajrapetjan, Machaj, Surma, P.Nowak (74. Pietrowski), Wiśniewski, Benson (82. Dawidowski), Lukjanovs (66. Sazankow)
ŁKS: Velimirović – Stefańczyk, Łabędzki, Klepczarek, Kaczmarek, Kłus, Romańczuk (78. Pruchnik), Szałachowski, Saganowski, Bykowski (73. T.Nowak), Mięciel (85. Smoliński)
Żółte kartki: Deleu, Wiśniewski, Janicki – Kłus, Saganowski
Sędzia: Radosław Trochimiuk (Przasnysz)
Widzów: 22 706

za:sport.tvp.pl