Początkowe minuty były bardzo nerwowe, wiele niecelnych rzutów, walka pod tablicami, obrona do samego końca. Dodatkowo to wiślaczki częściej prowadziły, jednak przewaga nigdy nie wynosiła więcej jak 4 punkty. W gdyńskiej drużynie pierwsze skrzypce grały przede wszystkim Holdsclaw i Canty (razem zdobyły 56 punktów i miały świetną skuteczność z gry). Trener Downar-Zapolski chcial zdetronizować Canty i do krycia jej wyznaczył Anne DeForge, można jednak powiedzieć, że był to błąd. Gdynianka zdobyła 25 punktów, wiele akcji kończyła dynamicznymi wjazdami pod kosz, ponieważ DeForge zdecydowanie nie nadążała.
Ale mi się nie chce... Foto: Jakub Ubych
Jeszcze skuteczniejsza od Canty była Holdsclaw, która zakończyła mecz z bardzo wysokim evalem – 41. Jej gra to przykład dla wielu koszykarek. Świetnie ułożona ręka, zimna krew, walka o każdą piłkę. Tego zabrakło wiślaczkom – walczyły przez 3 kwarty, wynik cały czas był bliski remisu, jednak w czwartej kwarcie pogubiły się. Oddawały rzuty z niewypracowanych pozycji, często w ostatnich sekundach akcji, a gdynianki wykorzystywały to bezlitośnie. Za grę w ostatniej kwarcie należy pochwalić Magdę Leciejewską, za skuteczność i akcję 2+1.
Szóstą zawodniczą z Gdyni była publiczność. Takiego dopingu mogą pozazdrościć sąsiedzi z Sopotu. Klub kibica grał z gdyniankami przez pełne 4 kwarty, a siły mieli na 5 kolejnych ;)
Szósta zawodniczka Foto: Jakub Ubych
Pierwszy mecz pokazał, że przed wiślaczkami bardzo trudne zadanie jeżeli chcą walczyć o mistrzostwo, ponieważ jako zespół wydają się dużo gorsze. Oglądając mecz mogło się wydawać, że zespół z Krakowa nie ma siły, aby prowadzić równorzędną walkę przez cały mecz, w dodatku wiele akcji były to indywidualne próby sforsowania gdyńskiej obrony, które kończyły się pudłami.
Pełne skupienie cały czas Foto: Jakub Ubych
Warto zaznaczyć, że zespół z Gdyni odnotował aż 13 przechwytów, które rozpoczynały kontrataki i możliwość zdobycia szybkich i łatwych punktów.
Jeżeli wiślaczki chcą myśleć o mistrzostwie, to muszą zmienić w swojej grze bardzo dużo, ale przede wszystkim swoje nastawienie psychiczne. Po kilku straconych punktach nie potrafią się podnieść i podjąć równorzędnej walki, a tego można oczekiwać od takiego zespołu jak Wisła.
Ahhh te nasze cheerleaderki... Foto: Jakub Ubych
Jutro drugi mecz i przekonamy się czy wiślaczki odrobiły zadanie domowe, na które miały bardzo mało czasu.
Lotos: Chamique Holdsclaw 28, Dominique Canty 25, Jekaterina Snicyna 8, Slobodanka Maksimovic 8, Magdalena Leciejewska 8, Anna Breitreiner 7, Alana Beard 5, Natalia Waligórska 0, Patrycja Gulak 0.
Wisła: Candice Dupree 20, Marta Fernandez 14, Anna DeForge 14, Kara Braxton 13, Jelena Skerovic 8, Agnieszka Pałka 3, Anna Wielebnowska 2, Monika Krawiec 0, Ewelina Kobryn 0, Natalia Trafimawa 0.
Powiązane artykuły
- 21.04.2008 Wisła nie pękła – multimedialna relacja z meczu nr 2