Tymczasem w pierwszy majowy poniedziałek publiczność miała okazję usłyszeć materiał, którego oficjalna premiera odbędzie się pod koniec czerwca. Zysk z koncertu został w całości przeznaczony na spłatę należności za zakupiony do klubu sprzęt nagłaśniający.
Nakładem wytwórni Act Music w połowie roku wydana zostanie solowa płyta Leszka Możdżera. Projekt został wykonany na zlecenie jednej z największych jazzowych firm wydawniczych w Europie. Spore zainteresowanie słuchaczy zmusiło organizatorów do przygotowania aż dwóch koncertów jednego wieczoru.
Foto: Anita Markus
Na scenę, na której niedawno występował Glen Matlock (basista punkowej kapeli Sex Pistols) został wniesiony czarny koncertowy Steinway, a betonowa podłoga została szczelnie zapełniona ustawionymi w równych rzędach krzesłami. Aby zbudować niecodzienną atmosferę główna sala przybrała formę „koncertowej”. Na czas występu pozostałe pomieszczenia klubu szczelnie odgrodzono drewnianymi roletami. Odpowiednio do okoliczności zostało również przystosowane światło. Oprócz ciemnoniebieskich podświetleń z tyłu sceny, pomieszczenie rozświetlały dwa dające ciepły blask żyrandole. Właśnie takie szczegóły zbudowały intymny klimat oraz nastrój, w który mógł wejść artysta.
W tym projekcie Możdżer zinterpretował osiem kompozycji Komedy. Na płycie zostaną zarejestrowane całkowicie nowe aranżacje z wyjątkiem utworu Svantetic, który ukazał się na płycie The Time tria Możdżer/Danielsson/Fresco. W przedpremierowej odsłonie publiczność miała okazję usłyszeć je wszystkie.
Foto: Anita Markus
Komeda, który ukończył Akademię Medyczną, zawsze pozostał świadomy ograniczeń własnego warsztatu. Jego kompozycje opierały się na prostych liniach melodycznych, które tworzyły głębokie emocjonalne narracje. Wciąż improwizował, a język jego wypowiedzi stale ewoluował. Leszek Możdżer to pianista o gruntownej edukacji muzycznej, który technice gry poświęcił wiele godzin ćwiczeń. Jazzowa forma oraz silnie odznaczające się indywidualnością wykonawstwo muzyczne, ukazały kompozycje Komedy w innym świetle. Ta kilkudziesięcioletnia literatura pianistyczna została przez Możdżera napisana na nowo.
Trawestacja utworów Komedy daleko odbiegła od pierwowzoru. Inna dynamika dźwięku, daleko swingujące melodie uwspółcześniły kompozycje, chociaż pozbawiły je typowego, mrocznego charakteru. Wykreowana została zupełnie inna forma narracji, bardziej wieloznaczna, choć może niepotrzebnie tak wielowątkowa. Pozostało piękno dźwięku, choć utworom została odebrana ich naturalna, akustyczna przestrzeń.
Zdecydowanie był to Komeda Możdżera. Swobodne interpretacje utworów Trzcińskiego charakteryzowały się tak typową dla pianisty delikatnną techniką. Perfekcjonista zbudował bardziej „liryczny” nastrój niż Komeda. Silne skupienie i bezpośredniość wypowiedzi ułatwiły mu nawiązać silny kontakt ze słuchaczami. Wykonania Komedy bardziej surowe i proste pod palcami Możdżera zamieniały się w skomplikowane, daleko idące interpretacje. Momentami w kompozycjach pozostawał sam Możdżer.
Foto: Anita Markus
Napisane przez Komedę utwory zawierają siłę oraz pewien rodzaj „lęku”. Wykorzystując taki potencjał, opierając się na kilku dźwiękach, Trzciński potrafił zbudować głębię całej kompozycji. Możdżer podążył inną ścieżką. Korzystając z możliwości latami ćwiczonej techniki pianistycznej zwrócił się ku bardziej „atrakcyjnym” rozwiązaniom. Cieniował melodykę, wzbogacił ją akustycznie atrakcyjniejszym, jazzowym brzmieniem.
Ostatecznie indywidualizm dwóch tak różnych muzycznych osobowości nie dał się pogodzić. Dezynwoltura pianistyczna wirtuoza zgubiła Komedę, a wykreowała nowego Możdżera. Powstała nowa jakość.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Możdżer plays Komeda.Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Komeda Możdżera, Sfinks700, 2.05.2011