Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Trzecie oko rozprawia się bezwzględnie z mitami na temat PO !

Opublikowano: 03.04.2008r.

Jesteśmy z Platformy, a nie z kosmosu. Takie wyznanie, i wiele innych ciekawych oświadczeń, znajdziecie w świetnym felietonie Mariusza Bzdęgi.
Mariusz Bzdęga


Mariusz Bzdęga*

Dzień w którym zostałem teoretycznie - cynicznym politykiem opozycji.

W Gdyni funkcjonują różne środowiska i grupy będące w opozycji do władz miasta. Najprostsza definicja tych grup mogłaby sprowadzić się do stwierdzenia: opozycja to ci, którzy nie są u sterów władzy i dążą do ich pozyskania. Jedyną opozycją legitymującą się silnym mandatem społecznym jest PO Gdynia. Funkcjonowanie w naszym mieście struktur reprezentowanych przez szefa Komisji Skarbu posła Tadeusza Aziewicza, członka Zarządu Województwa Pomorskiego Wiesława Byczkowskiego i klub radnych PO z pewnością u wielu budzi zarówno niechęć jak i obawy. Srodze zawiodły się osoby sądzące, że będziemy uprawiać bezmyślną hucpę i stawać kontra do każdego projektu proponowanego przez Samorządność. Panowie! Jesteśmy z Platformy, a nie z kosmosu.

Nie można nam jednocześnie odmówić aktywności i zwykłego ludzkiego rozsądku, którym staramy się kierować podczas podejmowania decyzji. Wbrew naszym partyjnym kolegom z Gdańska i Sejmiku Województwa Pomorskiego poparliśmy projekt przystosowania lotniska na Babich Dołach do celów cywilnych. Dlaczego? Bo Gdynia potrzebuje lotniska i stać nas na jego uruchomienie. Pomimo głosów przeciw zaakceptowaliśmy miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego dla terenów Pomnika Harcerzy czy rejonu Skweru Plymouth. Dlaczego? Bo kompromis zaproponowany przez Samorządność do nas przemawiał. A jednocześnie (pisząc z głowy najważniejsze inicjatywy które zapamiętałem) domagamy się reformy rad dzielnic, interweniowaliśmy w sytuacji zapowiedzi samowoli inwestora (taras widokowy Sea Towers), artykułujemy swoje wątpliwości lub sprzeciw przy uchwałach budżetowych, nie chcieliśmy kasyna do gry w Rodzinnym Centrum Rozrywki w Gemini, poprawiliśmy gminne programy rozwiązywania problemów alkoholowych, protestowaliśmy w sytuacji uchwalania przez Radę Miasta wydatków na imprezy, które już się odbyły (m.in. impreza z okazji Nocy Świętojańskiej), postulowaliśmy utworzenie w Gdyni wybiegów dla psów, jako pierwsi samorządowcy w Trójmieście domagaliśmy się ostatecznie wprowadzonych ulg dla doktorantów na przejazdy autobusowe.

Podczas ostatniej sesji na własnej skórze odczułem, jak intensywne emocje w różnych środowiskach wzbudza nasza postawa. W jednym dniu zostałem „napadnięty” przez dwie osoby – Tadeusza Kolińskiego (Stowarzyszenie Gdynia SOS) i Zygmunta Zmude – Trzebiatowskiego (Samorządność). Jeszcze przed sesją pan Tadeusz Koliński zwrócił się do mnie z prośbą enigmatycznych (tu cytat) „mieszkańców” o zdjęcie z porządku obrad uchwały przyjmującej miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla rejonu Skweru Plymouth. Jako przyczynę podał zorganizowanie konsultacji społecznych w niewłaściwych godzinach (wczesnopopołudniowych). Delikatnie rzecz ujmując, jest to słaba podstawa do interwencji i w mojej opinii najzwyczajniej wygłupiłbym się, gdybym w oparciu o takie argumenty chciał zdjąć projekt z porządku obrad. W odpowiedzi usłyszałem, że w opinii „mieszkańców” jestem przedstawicielem „teoretycznej opozycji”. Przekaz wydał mi się nie do końca jasny, ale zakładam że to nic dobrego być teoretycznym opozycjonistą. Zapewne „mieszkańcy” sądzą dziś, że mój brak aktywności w sprawie budzącej tak gorące emocje to efekt spotkania z teoretycznym inwestorem, który zaprezentował teoretyczne argumenty za teoretyczną wycinką terenów zielonych na Wzgórzu. Jednocześnie czterech radnych (Szemiot, Nogalski, Horała i Stolarczyk) wstrzymało się od głosu, ale nie mam pewności czy czyni ich to praktyczną opozycją (trzeba zapytań „mieszkańców”). Stuprocentowych praktyków wśród radnych tego dnia nie odnotowałem. Głosowałem za, ponieważ przemawiają do mnie argumenty za wykorzystaniem potencjału omawianych terenów, przy jednoczesnym zachowaniu zieleni. Plus refleksja: dla władz miasta „praktyczna” opozycja w postaci pana Kolińskiego jest wymarzona. Bo czy sztuką polityki nie jest umiejętne wykorzystanie hasła: „różnijmy się pięknie”? Na tle tak praktycznie praktycznej opozycji „Samorządność” na pewno pięknie i nie tylko teoretycznie się odróżnia.

Trzecie Oko

Pan Koliński podpuścił mnie i, jako młody człowiek co łatwo podpuchom ulega, zapragnąłem dorwać się do mównicy i zacząć praktykować swoją opozycyjność. Okazją ku temu stał się raport z realizacji Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania problemów Alkoholowych w 2007 roku. Już jako student psychologii interesowałem się problematyką profilaktyki uzależnień. Swego czasu uczestniczyłem w trwających rok warsztatach poświęconych pomocy osobom znajdującym się trudnej sytuacji życiowej (między innymi osobom uzależnionym). Przez dwa lata jako wolontariusz pomagałem ludziom, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie z powodu przemocy w rodzinie z tzw. problemem alkoholowym. Dzięki pozyskanej wiedzy mogłem łatwo zdefiniować braki raportu i zgłosić bardzo konkretne, następujące zastrzeżenia:

1)nie zrealizowano zadań postawionych w programie z którego raport sprawozdawał (w 2007 roku nie zwiększyła się liczba osób, które podjęły i kontynuowały leczenie uzależnienia od alkoholu oraz nie poszerzono grona organizacji zajmujących się profilaktyką i terapią uzależnień) 2)nie przeprowadza się w Gdyni kompleksowych badań diagnozujących problem uzależnień – oponentom pomysłów diagnozowania proponuje leczyć się bez diagnozy choroby np. stosując tabletki od bólu głowy na poważne schorzenia neurologiczne 3)w mieście brakuje komunikacji i koordynacji działań między placówkami realizującymi program (organizacjami sportowymi, świetlicami socjoterapeutycznymi, OPiTU, OIK, policją, strażą miejską, GOSIREM, szkołą) – pani prezydent Ewa Łowkiel twierdzi, że takiej komunikacji nie da się koordynować. 4)w mieście nie kieruje się programów sportowych bezpośrednio do młodzieży z tzw. grup ryzyka (z rodzin uzależnionych, pijących problemowo) – a to one najbardziej potrzebują aktywności sportowej (by zamiast siedzieć na przysłowiowej ławce i pić młody człowiek mógł dowiedzieć się o istnieniu takich zajęć w sposób na tyle skuteczny, by chcieć wziąć w nich udział) 5)w raporcie w żaden sposób nie wyodrębniono działań skierowanych do osób pijących szkodliwie i problemowo (np. kobiet w ciąży, osób prowadzących po pijanemu) – jeszcze nie dawno próbowano mnie przekonać, że działania podejmuje się albo wobec osób uzależnionych (leczenie) albo nie pijących (profilaktyka). 6)Gdynia ignoruje Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych . Tymczasem w środowisku osób zajmujących się problemem uzależnień PARPA jest ważnym punktem odniesienia w podejmowanych działaniach (patrz np. ostatnia medialna akcja „ciąża bez alkoholu” lub badania diagnostyczne tak niechętnie widziane w naszym mieście).

Biorąc pod uwagę następujące zastrzeżenia, na które nie uzyskałem odpowiedzi lub odpowiedź ta nie była satysfakcjonująca (PARPA? to należy zlikwidować!) mój klub zadecydował o głosowaniu przeciw. W odpowiedzi kolega – felietonista radny Zmuda – Trzebiatowski pozwolił sobie na bardzo błyskotliwą ripostę. Nie ustosunkowując się do moich obiekcji określił moją postawę jako dowód uprawiania „cynicznej polityki”. Cóż miałem odpowiedzieć? Kolega Zygmunt przejrzał mnie. Wyszło na jaw, że z cynicznych pobudek zacząłem zgłębiać wiedzę z dziedziny uzależnień. Wszystko po to, by zdobytą wiedzę wykorzystywać do swoich cynicznych, politycznych planów. Strategia kampanijna radnych PO Gdynia od początku zakładała tajną broń. To krytyka raportu z gminnego programu rozwiązywania problemów alkoholowych ma przysporzyć Platformie rzeszę nowych wyborców. Rozpalone do czerwoności lokalne, a kto wie – być może ogólnopolskie media - rozpoczną szeroką dyskusję nad zagadnieniem, co nakręci spiralę niechęci do nieczułych władz miasta, a PO zagwarantuje nieocenione poparcie społeczne. Po raz kolejny na zdrowym samorządowym gdyńskim ciele polityczne wilki wbiły palące szpilki. Na szczęście Zygmunt czuwa.

Ile to już zarzutów padło pod naszym adresem? Jesteśmy „cynicznymi politykami i populistami którzy nie znają się na rzeczy”, „koncesjonowaną opozycją”, „farbowaną opozycją”, a nawet neutralnie nastawionym do nas kolegom z PiS-u zdarza się nas „zahaczyć” (ukłony w kierunku radnego Stolarczyka). Nie ukrywam - PO Gdynia konsekwentnie chadza własnymi drogami i pewnie jeszcze nie raz zaskoczy (obyśmy tylko sami siebie nie zaskoczyli w złym tego słowa rozumieniu). Na pewno nie przysparza nam to popularności zarówno wśród apolitycznych samorządowców jaki i „mieszkańców”. W końcu te 60% poparcia dla PO w skali kraju działa na wyobraźnie, choć dla Samorządności jeszcze większe poparcie dla Wojciecha Szczurka to kojąca racjonalizacja. Ale jeżeli PO czegoś w tym mieście nie zmieni, to kto?

Z pozdrowieniami dla gdynian w opozycji.

*Mariusz Bzdęga w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 3. (Działki Leśne, Grabówek, Leszczynki, Witomino - Radiostacja, Witomino - Leśniczówka, Chwarzno – Wiczlino.).Reprezentuje Platformę Obywatelską.

www.mariuszbzdega.pl


Powiązane artykuły

- Wszystkie "Trzecie oka"



Autor

obrazek

Mariusz Bzdęga
(ostatnie artykuły autora)

Radny Miasta Gdyni (2006-2010) z okręgu 3. (Działki Leśne, Grabówek, Leszczynki, Witomino - Radiostacja, Witomino - Leśniczówka, Chwarzno - Wiczlino.).Reprezentuje Platformę Obywatelską.