W piątek swój mecz rozegrały siatkarki MKS Dąbrowy Górniczej i Centrostalu Bydgoszcz. Spotkanie to zapowiadało się ciekawie, ale okazało się być dość jednostronne. Gospodynie nie dały szans przyjezdnym i bez większych problemów zwyciężyły 3:0.
- Co tu dużo mówić - popełniliśmy trzydzieści trzy błędy własne, a skoro dąbrowianki zdobyły sześćdziesiąt cztery punkty własne, to państwo sami możecie dopowiedzieć, co sądzę o naszym poziomie gry - nie zostawał na swoim zespole suchej nitki po meczu trener bydgoszczanek, Piotr Makowski.
Porażka kosztowała zespół przyjezdnych bowiem bardzo wiele - z 4. spadły one na 6. miejsce w tabeli. MKS umocnił się na trzecim miejscu i wypracował pięć punktów przewagi nad Gwardią Wrocław.
Wspomniana Gwardia wykorzystała w sobotę doskonałą okazję do poprawienia swojej sytuacji w tabeli. Zdemolowane w pierwszym secie wrocławianki odpłaciły pięknym za nadobne mielczankom i wygrały na wyjeździe 3:1. To pozwoliło im wskoczyć na 4. miejsce w tabeli. Stal spadła natomiast na przedostatnie miejsce.
W innym sobotnim meczu tej kolejki TPS Rumia podejmował u siebie Organikę Budowlanych Łódź. W tym emocjonującym spotkaniu górą okazał się zespół przyjezdnych, ale kibice zebrani w rumskiej hali mogli się cieszyć z pierwszego zdobytego we własnej hali punktu ich ulubienic.
- To był najdłuższy, najciekawszy i moim zdaniem chyba najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Ogromnie się z tego cieszę - mówił po tym spotkaniu trener TPS, Jerzy Skrobecki.
Niemniej wygrana nie poprawiła sytuacji zespołu w tabeli i z dwoma punktami zajmuje on ostatni, 10. miejsce. Na niewiele zdała się wygrana także Organice, która zajmuje 8. lokatę.
Ozdobą kolejki z pewnością było spotkanie Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyna z Atomem Trefl Sopot. Określane przez Andrzeja Niemczyka mianem meczana najlepszym światowym poziomie faktycznie mogło podobać się kibicom obu drużyn. Wicemistrzynie Polski zwyciężyły w meczu na szczycie 3:2 i wyprzedzają w tabeli drużynę Atomu o dwa punkty.
- Cieszę się, że moje zawodniczki pokazały charakter. Przegrywając 0:2 z tak mocnym zespołem, nie było łatwo wrócić do gry - mówił po meczu trener sopocianek, Alessandro Chiappini. - Nam jednak udało się wygrać kolejne dwa sety, a w tie-breaku graliśmy punkt za punkt. W takich momentach często decyduje fart. Na szczęście nie był to finał rozgrywek.
Oba zespoły na pewno pozostaną na szczycie tabeli w rundzie zasadniczej.
Na zakończenie kolejki mierzyły się zespoły Aluprofu Bielsko-Biała i AZS Białystok. Górą okazały się mistrzynie Polski, które zwyciężyły we własnej hali 3:0. Tym samym obrończynie tytułu zajmują teraz 5. miejsce w lidze, a AZS spadł na 7. pozycję.