Jelonek i Access Denied @ Klub Parlament – 13.02.2011
Playlista: Klub Parlament 13.02.2011 Full-HD live in Gdańsk
Osobiście uważam, że płyta jest niezła, jednak kontakt Jelonka z publiką nie jest już taki jednoznaczny. Niketórzy mówią się o nim guru. Jego porywający tłum styl mógłbym porównać do Posejdona wzbijającego sztormy na Bałtyku.. Tak też było13 lutego, kiedy wchodząc do klubu powitały mnie pierwsze nuty znajomej melodii. Koncert zaczął się planowo. Co do sekundy, na scenie pojawili się nasi muzycy z Access Denied – znajomej kapeli, która obecnie wydała kolejny krążek. Tego dnia jednak mnie najbardziej obchodziła kondycja i opanowana do perfekcji gra na skrzypcach Michała Jelonka.
Ledwo weszło się do sali, w której odbywał się koncert, a już czuło się niemal woodstockowe napięcie. Muzykowi należy się szacunek chociażby z tego powodu, że ledwo pojawił się na scenie a już porwał tłumy. Najlepszą ilustracją wydaje się być fakt, że pod scenę, nawet do „młyna” w żaden sposób nie dało się przedostać (chyba że wybrało się opcję falowania na rękach ludzi, choć i to było ryzykowne, gdyż Jelonek w każdej piosence żądał od publiki oczekiwanej reakcji). W jednym momencie wszyscy kucali, po czym w dzikim tańcu rozpętali prawdziwe piekło skacząc i rzucając się na siebie. W drugim zaś w środku robiło się pusto i odbywało się regularne pogo i młyn. Po chwili wszyscy skakali dosięgając przy tym pierwszego piętra. Próbując dojść do jakiegoś punktu strategicznego zwiedziłem piętro, czyli drugi balkonik, na którym stała, lekko licząc, gromada 100-osobowa. Tam również zdarzało się pogo i dzikie tańce.
Jelonek nie sprawiał wrażenia zaskoczonego swoją popularnością w nadmorskim mieście Gdańsk. Właściwie na każde jego zawołanie publika reagowała spontanicznie dodając coś od siebie. Ku mojemu zaskoczeniu publiczność była zróżnicowana. W gromadzie pogującej znaleźli się najzagorzalsi fani metalu. To chyba dla nich na koniec zabrzmiał utwór Metallica „Sad But True”. Dla mnie świetnym momentem było wykonanie Hendrixowego „Voodoo Child”. Jakimś cudem znalazłem się wtedy pod sceną. To, co się tam działo można określić jedynie słowem – czad. Było to na samym początku koncertu a już spod nóg pogujących wzbiła się chmura pyłu skutecznie mrocząc mój obiektyw i wpadając w gardło.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Jelonek - "Sad but true" cov. Metallica - Klub Parlament 13.02.2011 .Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Zespół faktycznie nie brał jeńców. Pod koniec koncertu z ziemi uzbierać można było około kilograma metalowej biżuterii. Rozwalone zegarki, skruszone szkła i wszędobylski kurz. Miałem wrażenie jakby przez gdański dworzec przejechał super-ekspres z prędkością 300 km/h, co jak wiemy jest niemożliwe. Pozostał niedosyt. W głowie szumiały skrzypce i utwory „Akka” i „BaRock”. Gdańszczanie nie chcieli puścić zespołu do domu. Dlatego też na scenie pojawili się ponownie muzycy z Jelonkiem. Zagrali dwa wspaniałe bisy. Aż dziw, że klub wytrzymał takie natężenie świateł i muzyki. Jelonek potrafi też zaskoczyć. Pod koniec koncertu publika zabawiła się w weselny wężyk i zatańczyła (oczywiście pogując) kujawiaka. Udało mi się uniknąć guzów, ale w kolejce do Gdyni brzmiały licytacje, kto odniósł większe obrażenia w pogo. Nawet żałuję, że koncert jest już tylko wspomnieniem. Dobrze się słuchało muzyki na żywo, Jelonek miał dobry kontakt z publiką rozśmieszając ją do łez zakładając hełm z rogami i wychodząc z muzykami w maskach gazowych. Czego brakowało? Chyba tylko przerwy na doładowanie akumulatorów. Bo taki koncert mógłby trwać w nieskończoność. Niedosyty zostały wielkie. Kiedy Jelonek ponownie nawiedzi Gdańsk? Mam nadzieję, że niedługo na jakimś openerowym festiwalu. Tego bym sobie życzył, bo pomijając super warunki Parlamentu, to jednak klub pękał w szwach.
W skład szatańskiego zespołu, jakim jest zespół JELONEK weszli:
Michał Jelonek - który doprowadzał trójmiejską publiczność do ciarek ze swoim skrzypcami
Mariusz Andraszek „Maniek”- gitara basowa „on naparza z ciężkiej łapy, nie zna litości i nie bierze jeńców!!!….aż tunery głupieją…”
Leszek Kowalik „Jebik”- zapewnia ciężkie riffowe granie na gitarze elektronicznej
Paweł Chojnacki „Chojo” – perkusja, szaleńcze granie dwoma pałeczkami niczym chińczyk startujący w zawodach jedzenia ryżu na czas.
Krzysztof Osiak „Krzysiu”- pasjonat grania na „parapecie”(klawisze).