Marisa dos Reis Nunes zwana Marizą gościła w Gdyni po raz pierwszy ( w Polsce po raz ósmy), choć oczekiwana była już od dawna przez sympatyków portugalskiego fado, porto, madery i gitarry. Energetyczna, „szaleńcza” portowa pieśń znalazła miłośników na całym świecie za sprawą Amáli da Piedade Rodrigues, Wima Wendersa i jego filmu „Lisbon story”, zespołu Madredeus i właśnie Marizy.
Fani fado są mocno podzieleni i zaangażowani w kampanie sławiące poszczególnych wykonawców. Mariza jest niezwykle popularna na facebooku (27 tysięcy sympatyków przy jedynie 576 Teresy Salgueiro jeśli cokolwiek miałoby to znaczyć), promują ją Carlos Saura (w filmie „Fados”), Sting, stacje telewizyjne i poszukiwacze muzycznych odkryć gatunku, Mariza bowiem nie stroni od aranżacji jazzowych, folkowych i popowych i wciąż poszukuje. Z niezwykłą starannością dobiera teksty i muzyków, kreuje atmosferę sceniczną poprzez kontakt z publicznością (gorąco przyjęto znajomość kilku słów wypowiedzianych przez artystkę po polsku, jak również cierpliwość uczenia Polaków kilku słów po portugalsku), światło, nastrój chwili, strój i ruch. Oglądając ją na scenie, można odnieść wrażenie, że stworzona jest zarówno do operowych, wielkich przestrzeni (uprzejmie nawiązuję do fizjonomii śpiewaczki operowej z planety Floshton z filmu „Piąty element”), jak i kameralnych spotkań w przyjacielskim gronie. W Gdyni, w hali widowiskowo-sportowej, udało się jej zachwycić ponad dwutysięczną publiczność. Pieśniarka czarowała magicznym, mocnym głosem (choć czasami zbyt głośno), utworami już znanymi i z nowej płyty „Fado Tradicionale”. W Gdyni poznaliśmy jej bardzo okrojony skład muzyków, akompaniujących na dwóch klasycznych gitarach i dwunastostrunowej gitarze portugalskiej, bez której niektórzy nie wyobrażają sobie fado. Popis swoich umiejętności dali podczas jednego specjalnego utworu instrumentalnego.
Foto: Paweł Jóźwiak
Więcej zdjęć w galerii:Mariza w Gdyni, 13.02.2011, foto: Paweł Jóźwiak
Poszukiwania sprzyjają niewątpliwie rozwojowi gatunku i określeniem jego roli na światowym rynku muzycznym. Carlos Saura w swym filmowym hołdzie pokazał chyba wszystkie odcienie fado, łącznie z fado... rapowanym. Dyskusje o przewagach Marizy nad Teresą lub odwrotnie ( dwa dni wcześniej koncertowała w Poznaniu recenzja) przypominają dyskusje o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy i potwierdzają bogactwo kultur muzycznych z kraju Christiano Ronaldo i Jose Mourinho.
Mariza odważnie poszukuje dla siebie możliwych wariacji, jednak znacznie łatwiej docenić kierunki jej poszukiwań niż specyfikę śpiewu. Artystka tworzy znakomity klimat dla pieśni o prawdach życia (tęsknocie, miłości, zdradzie, cierpieniu, przemijaniu), jednak ja nie znajduję w jej głosie wyróżnika, oswojonego elementu wokalnego, który mają inni wykonawcy tego gatunku, z Teresą Salgueiro na czele (dla wielu wybrzeżowych słuchaczy ukochaną wykonawczynią jest jedyna w Polsce fadistka, czyli Marzena Nieczuja-Urbańska).
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Mariza w Gdyni. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
I tylko nielicznym, statystycznie niezauważalnym, brakowało klimatu, z którego resztkami rozprawili się ostatecznie: Marcin Kydryński i jeden z gitarzystów, który w swych uroczych słuchawkach przypominał Janka Kosa z Czterech pancernych lub bramkarza piłkarskiego klubu Chelsea Londyn.
Mariza na Facebooku o koncercie w Gdyni
Está frio na Polónia!! Mas não dentro da minha Taberna... o calor dos amigos que me vieram receber faz esquecer a neve lá fora. Obrigada a todos que vieram até Gdynia!