Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Arka Gdynia

Lechia Gdańsk

Bałtyk Gdynia

Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot

Lotos Gdynia

Atom Trefl Sopot

TPS Rumia

Trefl Gdańsk

Vistal Łączpol Gdynia

Arka Rugby Gdynia

Lechia Rugby Gdańsk

Ogniwo Sopot

Lotos Gdańsk

Nasz autor

obrazek

Piotr Wyszomirski
(ostatnie artykuły autora)

Każdy ma swoje Indie gdzie indziej...

Lider powrócił do Sopotu

Opublikowano: 08.02.2011r.

Pierwsza z rewanżowych kolejek Plus Ligi Kobiet za nami. Czy zespoły, które przegrały swoje spotkania w pierwszej kolejce, wzięły rewanż na swoich rywalach?

Pierwsze mecze rundy rewanżowej zawsze skłaniają do refleksji i pozwalają spojrzeć na progres lub regres formy poszczególnych zespołów. Najmniej ciekawie wyglądała do ubiegłego tygodnia forma siatkarek z Rumi, ale niespodziewanie wysoko postawiły one poprzeczkę rywalkom z Bydgoszczy i w tie breaku, choć mogły wygrać, ocaliły jeden punkt.

- Cieszymy się, że rozegraliśmy tak długi, pięciosetowy mecz i stworzyliśmy dobre widowisko. Życzę Centrostalowi samych zwycięstw w dalszej części sezonu, a jeśli chodzi o mój zespół, to mam nadzieje, że dzisiejsze spotkanie jest początkiem naszej drogi do utrzymania w PlusLidze Kobiet - mówił po meczu Jerzy Skrobecki.

Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, więc siatkarki z Rumi na pewno jeszcze z tą nadzieją jechały na południe Polski, by spróbować wziąć rewanż na aktualnych mistrzyniach naszego kraju, które w grudniu wyjechały z Rumi z wygraną 3:1. Niestety, tym razem na wyjeździe podopieczne Jerzego Skrobeckiego nie ugrały nawet seta i na tarczy powróciły na Pomorze.

- Cóż, przegraliśmy dziś z mistrzem Polski, który liczył będzie się także w tym sezonie. Mecz wszyscy widzieli, my czekamy na lepszą dyspozycję, grę, no i wreszcie zdobywanie punktów - mówiła kapitan TPS, Dorota Pykosz.

- Wiedziałyśmy, ze jedziemy do jaskini lwa, także niezmiernie się cieszę z wygranej - mówiła po wygranym tydzień temu meczu w Białymstoku kapitan MKS Dąbrowy, Joanna Staniucha-Szczurek.

Na fali dwóch zwycięstw z rzędu w 10. kolejce przyszła pora na rewanż z Gwardią Wrocław. W grudniu, choć woli walki nie można było przyjezdnym odmówić, gwardzistki przegrały wtedy 1:3. Tym razem we Wrocławiu wrocławianki postawiły poprzeczkę dużo wyżej i uratowały we własnej hali bardzo cenne dwa punkty.

- Obiecywaliśmy przed sezonem, że wszystkich meczów nie będziemy wygrywać, ale na pewno będziemy zostawiać serce na parkiecie i tu chciałbym pogratulować mojemu zespołowi, że trudne momenty potrafił przetrzymać i zakończyć ten bardzo trudny dla nas mecz z bardzo wymagającym przeciwnikiem - chwalił postawę wrocławskiej drużyny trener Rafał Błaszczyk.

Niezwykle szczęśliwe były po poniedziałkowym wygranym 3:2 meczu w Sopocie zawodniczki Organiki Budowlanych Łódź.
- Dla nas to zwycięstwo jest bardzo ważne i bardzo się z niego cieszymy. Podniesie ono morale i wiarę w to, że umiemy dobrze grać, a to jest nam potrzebne. Dla nas to nie było zwycięstwo za 2 punkty, ale w gruncie rzeczy za wiele więcej - mówiła kapitan łodzianek, Joanna Mirek.
Z Pomorza zawodniczki Waldemara Popika pojechały do Białegostoku, by zgodnie z pomeczowymi zapowiedziami kontynuować tak dobrą grę i passę. AZS nie zamierzał jednak popełniać błędów z początku sezonu, kiedy musiał uznać wyższość Organiki, a co za tym idzie - nie był zbyt gościnny. Podopieczne Popika musiały uznać wyższość gospodyń i po przegranej 0:3 wracały do Łodzi myśląc już o kolejnym trudnym spotkaniu przeciwko Gwardii Wrocław.
- Musimy wyciągnąć wnioski, bo nie może tak być, że po bardzo dobrym spotkaniu w Sopocie dziś tracimy koncentrację. W ciągu jednego tygodnia zagraliśmy dwa różne mecze. Mamy nad czym myśleć - powiedział Popik po zakończonym spotkaniu.

Rewanż nie udał się zupełnie zawodniczkom z Bydgoszczy. We własnej hali podejmowały one drużynę Atomu Trefla Sopot, która podrażniona ostatnią pechową porażką z Organiką znów miała coś do udowodnienia swoim kibicom. Pewne zwycięstwo 3:0 pozwoliło zawodniczkom Alessandro Chiappiniego powrócić na fotel lidera, przynajmniej tymczasowo. Mecz Stali Mielec z Muszynianką Muszyna został bowiem przełożony na 16 marca i póki co wicemistrzynie Polski z jednym rozegranym spotkaniem mniej zajmują drugie miejsce w tabeli zaraz za sopociankami.

- Byłyśmy przygotowane mentalnie do bardzo trudnego i długiego spotkania. Cieszymy się niezmiernie ze zwycięstwa 3:0, aczkolwiek nie był to łatwy mecz. Zespół Centrostalu naprawdę postawił nam bardzo trudne warunki. W pierwszym i drugim secie musiałyśmy w zasadzie cały czas gonić. Bardzo jest to dla nas optymistyczne i budujące - skomentowała spotkanie Dorota Świeniewicz.

Ostatnie spotkanie kolejki w Mielcu, gdzie Stal miała podejmować Muszyniankę Muszyna zostało przełożone na 16 marca. W związku z tym Atom Trefl z jednym rozegranym meczem więcej wyprzedza drugą w tabeli Muszyniankę o trzy punkty i zajmuje pozycję lidera tabeli ekstraklasy kobiet.

 


Za: Trefl Sopot (siatkówka żeńska)