Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Tadeusz Buraczewski
(ostatnie artykuły autora)

ur. w I-szej połowie ub. wieku w Tykocinie. Zwolennik logiki realizmu satyryczno - publicystycznego jak i zamordyzmu ośw...

W poszukiwaniu dworca Sopotu

Opublikowano: 03.02.2011r.

Maja Grabkowska i Agnieszka Lasota z Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej relacjonują spotkanie informacyjne na temat przyszłości sopockiego dworca.

 

Wczorajsze (01.02.2011r.- przyp.red.) spotkanie informacyjne na temat przyszłości sopockiego dworca i jego najbliższego sąsiedztwa zgromadziło bardzo wielu sopocian i sopocianek,  z których najwytrwalsi wysiedzieli na  krzesełkach blisko trzy godziny. Na początek prezydent przedstawił główne założenia niedawno przyjętego projektu budżetu na 2011 rok, namawiając przybyłe osoby do zgłaszania własnych propozycji wydatków budżetowych (rozdano nawet specjalne arkusze do wpisywania swoich uwag na miejscu). Po prezentacji był czas na pytania odnośnie do tej części spotkania. W odpowiedzi na jedno z pytań prezydent stwierdził, iż rolą mieszkańców nie jest zajmowanie się dyskusją na temat całokształtu budżetu, a najwyżej mieszkańcy mogą sugerować, by uwzględnić w nim pewne wydatki, który ch zasadność oceni dopiero rada miasta i tzw. fachowcy. Jednocześnie, odpowiadając na wątpliwości jednego z mieszkańców dotyczące kwoty przewidzianej na utrzymanie miasta w czystości, prezydent przypomniał, iż również mieszkańcy mają obowiązek sprzątania swoich posesji, choć w większości tego nie czynią. Wrażenie jest więc takie, że, zdaniem prezydenta, mieszkańcy, zamiast narzekać i wyrażać własne pomysły odnośnie do tego, na co powinny być wydawane miejskie (czyli de facto ich) pieniądze, powinni  chwycić za miotły czy grabie i zająć się wypełnianiem swoich obowiązków. A prezydent zajmie się w tym czasie wydawaniem pieniędzy na nowe chodniki.

W głównej części spotkania głos zabrali między innymi panowie Piotr Rutkowski z Firmy Architektonicznej Horus (projektant wstępnej koncepcji zagospodarowania terenów wokół dworca) oraz Mariusz Wiórek (przedstawiciel PKP). W prezentacji pana Rutkowskiego, specjalistyczny język, którym się posługiwał, nieco utrudniał zrozumienie jego wywodu osobom mniej wtajemniczonym w tajniki urbanistyki i architektury (np. nie wszyscy mieszkańcy muszą wiedzieć, co to znaczy „rzędna” – wysokość gruntu). Stworzona przez niego koncepcja zakłada, by w związku z różnicami wysokości w przestrzeni między ulicą Kościuszki i torami kolejowymi przebudować całość założenia. W wyniku rozbudowy układu drogowego o 2 ronda (które podobno da się tam zmieścić) i wpuszczeniu uli cy dworcowej pod żelbetową płytę mielibyśmy uzyskać „przestrzeń publiczną”. Ta podziemna ulica Dworcowa miałaby zostać przedłużona aż do wylotu ulicy Chopina, zapewniając dojazd do dwóch poziomów podziemnego parkingu i, w ocenie projektanta, cały ten nowy układ komunikacyjny nie będzie zwiększał korków w tej części miasta.

Na powierzchni ziemi miałby powstać kompleks budynków o funkcjach komercyjno-handlowo-usługowych, o łącznej powierzchni kondygnacji naziemnych ok. 17 tys. m² (5 budynków), nowy hotel (ok. 5,7 tys. m²), parkingi podziemne na ok. 338 miejsc i parkingi naziemne. Dworzec okazuje się być tylko „dodatkiem” do tej całej inwestycji. Przedstawiciel PKP przyznał szczerze, że nie jest im potrzebny dworzec jako osobno stojący budynek, i że zadowolą się pewnym “minimum obsługi podróżnych”, które określił jako 300 do 600m², w jednym z nowych budynków, które miałyby powstać w okolicach obecnego wejścia na peron SKM.

 

Dyskusja, która nastąpiła potem była  długa i ożywiona. W ujęciu prezydenta kluczowe dla powodzenia „inwestycji” jest założenie, że celem inwestora prywatnego jest osiągnięcie zysku, a celem miasta – uzyskanie uporządkowanych przestrzeni publicznych. Jest w tym jednak pewna sprzeczność, gdyż oddając ten teren na własność inwestorowi prywatnemu, godzimy się na to, iż to on będzie decydował o jej kształcie i funkcji. Czy można będzie wobec tego dalej mówić o tej przestrzeni, że jest publiczna?

Jednym z powtarzających się w dyskusji głosów mieszkańców był w związku z tym apel o zobowiązanie inwestora do zorganizowania konkursu architektonicznego z zastrzeżeniem, iż o wyborze zwycięskiej koncepcji zadecydują mieszkańcy. Niestety, apel ten nie znalazł zrozumienia u prezydenta, który wykręcił się od takiej deklaracji, twierdząc, iż warunki stawiane inwestorowi są i tak już bardzo wyśrubowane. Prezydent próbował także podważyć racjonalność rozwiązania konkursowego, powołując się na przykład domu towarowego Monte na Monciaku, który nie zyskał popularności wśród mieszkańców, pomimo tego, że jego projekt wygrał konkurs. Czy to jednak mieszkańcy wybrali wówczas zwycięski projekt? Chyba nie…

Bez konkretnych odpowiedzi pozostały również inne ważne i wielokrotnie powtarzane pytania, między innymi o niepokojąco dużą skalę planowanych obiektów czy zagrożenie dla przepustowości ruchu ulicznego. I na zakończenie, nieuzasadnione jest mówienie o „rewitalizacji” dworca, skoro budynek dworca nie tylko nie zostanie zrewitalizowany, ani nawet przeniesiony w inne miejsce, lecz jego rolę ma pełnić lokal w budynku o innym przeznaczeniu.