Wiele razy pytano mnie na czym polega specyfika teatru wśród innych sztuk. Czym się on różni od filmu, czy telewizji. Szczególnie często przewija się pytanie, czy teatr telewizji jest teatrem. Trzeba zacząć od tego, że teatr jest spotkaniem żywego człowieka z żywymi ludźmi. To, czy coś staje się teatrem, nie ma nic wspólnego z estetyką, ani z tematyką, ani ze scenerią. Tym bardziej z rodzajem aktorów, czy aktorstwa. Problem polega na tym, że w teatrze przede mną na scenie znajduje się żywa postać! Wiem, że ona cierpi, albo udaje, że jest prawdziwa, albo nieprawdziwa, że mnie przekonuje, albo nie – ale to wszystko ma miejsce teraz, w tym momencie, żadnym innym. Krzyczy głosem który się z niej teraz wydobywa. Dawniej, instytucja teatru telewizji emitowała „na żywo”, w tym wypadku można by się uprzeć, że to jeszcze było coś zbliżonego do prawdziwego teatru, jedynie zbliżonego. Dziś to wszystko jest zmontowane, pocięte i nagrane. Połowa teatru telewizji powstaje w plenerach, na ulicy – tak naprawdę, są to niskobudżetowe filmy, nic innego. Seriale telewizyjne czy teatr telewizji, chociażby nie wiem jak ambitne i poruszające, są przede wszystkim sztuką filmową. Sztuka teatru, to umożliwienie spotkania widza z żywym, fascynującym artystą, który ma widza poruszyć swoją sprawą. Ta sprawa to złożona bardzo struktura psychofizyczna, gdzie jest i opowieść i muzyka i plastyka otoczenia, ale przede wszystkim jest osoba o niepowtarzalnym wyglądzie, głosie i emocjach. A najważniejsze jest to, że ta osoba istnieje naprawdę tu i teraz.
Za: Weissblog
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl