W tym sezonie Alessandro Chiappini prowadzi Atom Trefl Sopot, nową potęgę PlusLigi Kobiet, a od poniedziałku lidera rozgrywek. Pierwsze miejsce nie stawia jednak drużyny włoskiego szkoleniowca w roli faworyta rozgrywek. Bukmacherzy większe szanse na tytuł mistrza Polski dają Muszyniance. W Unibecie kurs na sopocianki wynosi 3,00, a na zespół z Muszyny 2,10.
- Czy mogłem odrzucić taką propozycję? Nad Bałtykiem powstał projekt budowy mocnego zespołu, a Polska to chyba najlepsze pod słońcem miejsce dla ludzi kochających siatkówkę - mówi Chiappini.
- Zagranicznego szkoleniowca takiego formatu jeszcze w żeńskiej lidze nie było. Jego przyjście do Atomu to wielkie wydarzenie - mówi szef PlusLigi Kobiet Jacek Kasprzyk.
Kiedy Włoch podpisywał kontrakt, był selekcjonerem reprezentacji Turcji i martwił się, jak pogodzi podwójne obowiązki. Nieoczekiwanie turecka federacja rozwiązała ten problem, zwalniając go z posady przed mistrzostwami świata.
- Rosła tam presja środowiska, by selekcjonerem został krajowy trener. Przed 2010 rokiem nie mogli mnie zwolnić, bo reprezentacja osiągała sukcesy. Czekali jednak na moje pierwsze potknięcie i gdy w turnieju finałowym Ligi Europejskiej w Ankarze zajęliśmy tylko trzecie miejsce, zostałem zwolniony - mówi nam Chiappini.
- Alessandro to pracuś. Nad statystykami może ślęczeć godzinami, a wszystkie treningi ma rozpisane z dużym wyprzedzeniem. Po zajęciach zostaje w hali i pracuje z młodszymi dziewczynami - mówi Dorota Świeniewicz, która zna Chiappiniego jeszcze z czasów wspólnej pracy w Desparze Perugia.
- To nie jest typ twardogłowego szkoleniowca, który uważa, że zjadł wszystkie rozumy świata. Słucha nas i wyciąga wnioski. Niech nikt jednak nie myśli, że jest marionetką w rękach zawodniczek. Ma charyzmę i autorytet - zapewnia Świeniewicz, która została prawą ręką szkoleniowca. - Stresuję ją, bo musi tłumaczyć na polski moje słowa - żartuje Włoch.
W poniedziałek w meczu 8. kolejki Atom Trefl pokonał 3:1 MKS Dąbrowa Górnicza i objął prowadzenie w lidze, ale Chiappini nie do końca jest zadowolony z gry siatkarek.
- Prowadzę zespół zbudowany właściwie od zera i potrzebujemy czasu, by osiągnąć oczekiwany efekt. Teraz nie gramy nawet na 90 procent możliwości, a optymalna forma ma przyjść na play-off. Dobrze, że doświadczenie i ciężka praca pozwalają odnosić zwycięstwa już teraz. Ale po wysokiej porażce w Bielsku-Białej było mi wstyd za naszą postawę - mówi Włoch.
Kiedy kilka miesięcy temu pojawił się w Sopocie zaczęto spekulować, że w przyszłości może poprowadzić reprezentację Polski. Tak jak Daniel Castellani, który po dwóch latach pracy ze Skrą Bełchatów objął męską kadrę. Zwłaszcza że Atom jest nazywany Skrą w spódniczkach, bo ma tego samego sponsora (firmę PGE), prezesa (Konrada Piechockiego), a nawet żółto-czarne barwy klubowe. - Dla każdego trenera praca z reprezentacją Polski to zaszczyt. Takich propozycji się nie odrzuca, ale wasza drużyna narodowa już ma selekcjonera, więc o czym tu mówić - zamyka temat Chiappini.
Autor/źródło: Kamil Drąg/sports.pl