Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Tomasz Hościło
(ostatnie artykuły autora)

Jego największą pasją jest fotografia. Fotografowanie jest dla niego zarazem odskocznią od życia codziennego, jak równie...

Impresje po konferencji "Miejsca Transformacji": Miasto, przestrzeń, my.

Opublikowano: 27.01.2011r.

Powracamy do jednego z najciekawszych miejsc w Wielkim Mieście.

 

 

 

Impresje po konferencji "Miejsca Transformacji": Miasto, przestrzeń, my

 

Ola Olejnik, Liwia Wyszomirska

Ponad 20 lat temu Polska, Niemcy i następnie Ukraina rozpoczęły proces przemian. Berlin, Gdańsk i Kijów są symbolami transformacji systemowo-politycznej i gospodarczej. To miejsca, gdzie społeczeństwa tych państw wyraziły zdecydowany protest wobec poprzedniego systemu i dokonały symbolicznych aktów, które dały początek zmianom. Również sfery przestrzeni miast, a przede wszystkim przestrzeni społecznej.

Grupa reporterów, młodych aktywistów i naukowców, fotoreporterów z Niemiec, Polski i Ukrainy odwiedziła Gdańsk, Berlin i Kijów, poznając miejsca, które poddawane są, i które wymagają, rewitalizacji. Spotkali się z osobami, które próbują zmieniać oblicze "zapomnianych" dzielnic, brali udział w warsztatach i wykładach oraz prezentacjach specjalistów od rewitalizacji, urbanistyki i architektury. Wynikiem ich pracy są materiały dziennikarskie publikowane w Serwisie Transformacyjnym.

Przyglądając się wzorcom niemieckim odnawiania przestrzeni publicznej Krytyka Polityczna podjęła  debatę na temat dalszych losów i rozwiązań proponowanych w Berlinie, Gdańsku i Kijowie, z kolei biorąc pod uwagę sukcesy i błędy w próbach niemieckich i polskich, przemyślany zostanie funkcjonalny model, który mógłby być skuteczny w ukraińskich rewitalizacjach.

Tematyka konferencji jest bliska naszej redakcji i nieraz była już przedmiotem redakcyjnych dyskusji. Zamieszczamy nasz osobisty komentarz na temat rewitalizacji i gentryfikacji dzielnic miast postkomunistycznych  rozpisany na dwa głosy.

Ola Olejnik

Sama konferencja dotyczyła rewitalizacji przestrzeni miejskiej – stolic po transformacji ustrojowej. U nas niestety życie społeczne - o ile się toczy, to w sposób zinstytucjonalizowany, zazwyczaj ogranicza się do czterech ścian własnego mieszkania. Wydaje się, że za granicą - tu w szczególności zwracałam uwagę na Berlin (mając cały czas przed oczami również Londyn i inne miasta europejskie) życie toczy się na ulicy, ludzie nie boją się na własny użytek zagospodarować przestrzeń publiczną (u nas np. za siedzenie na trawniku można dostać mandat, a w Berlinie każda wolna, zielona przestrzeń jest zazwyczaj okupowana przez młodych ludzi).

Większość wystąpień konferencji dotyczyła Berlina, przybliżyła słuchaczom procesy zachodzące w tym również po ransformacyjnym - jednak dużo silniej zmodernizowanym - mieście. Wydaje się, że trop interpretacyjny zestawienia trzech miast konferencji Kijowa - Gdańska - Berlina (kolejność nieprzypadkowa) przebiega na linii swobód obywatelskich i artystycznych, niestety w dużym stopniu uzależnionych od czynników ekonomicznych oraz rozbieżnej sytuacji politycznej w jakiej znalazły się te miasta po wspólnym doświadczeniu socjalizmu (oraz szkód polityczno, społeczno -estetycznych z tym związanych).

Na konferencji do głosu doszli ludzie czynu: artyści oraz lokalni aktywiści, którzy dokładają wszelkich starań, by miasto choć w małym stopniu przejęte zostało przez zwykłych ludzi. Opisywali działania podejmowane w Berlinie: Thorsten Weilguny oraz Iwona Borkowska zamieszkujący Kolonie Wedding opisali szanse i zagrożenia płynące z prób rewitalizacji przestrzeni poprzez sztukę. Zwracali uwagę na fakt, że dzielnice typu Kreuzberg, od lat cieszący się opinią mekki dla swobody artystycznej i wszelkich form swobód obywatelskiego wyrazu, stały się ofiarą procesu gentryfikacji. To nie rozpowszechnione jeszcze u nas na dużą skalę zjawisko, od lat 60. rozwija się w krajach zamożnych. Zapoczątkowane w latach 60. w Londynie, obecnie przejawia się w większości krajów europejskich (w Polsce najwyraźniejszy przykład to krakowski Kazimierz).

Mówiąc w największym skrócie: zjawisko gentryfikacji odnosi się do zmian zachodzących w przestrzeni miejskiej, polegających na wypychaniu ludności ubogiej, zamieszkującej centrum miasta na jej suburbia, i wprowadzaniu się zamiast niej ludzi bogatych. W konsekwencji owa podmiana sprzyja homogenizacji i elitaryzacji jej mieszkańców. W naturalny dla ekonomii sposób osoby mniej zamożne nie mogą sobie pozwolić na czynsze w danej dzielnicy. Z drugiej strony zjawisko to wywołuje oddolne protesty ludności, a przez to sprzyja zwiększeniu solidarności społecznej. Taka sytuacja ma m.in. miejsce we współczesnym Berlinie.

Stronę Polską w I części konferencji, w której uczestniczyliśmy, reprezentowało dwóch aktywistów z gdańskiej Kolonii Artystów: Mikołaj Jurkowski i Sylwester Gałuszka. W wystąpieniu określili się poprzez swoją twórczość, w filmach o swojej działalności zaprezentowali szereg aktywności składających się na oddolną rewitalizację: działania artystyczne czy warsztaty dla dzieci, skłaniające ich do bardziej refleksyjnego podejścia do lokalnej społeczności w której żyją na co dzień. Niestety wydaje się, że ich działalność jest w przytłaczającej na skalę naszego kraju mniejszości.

 

Liwia Wyszomirska

Mieliśmy ciekawą sposobność uczestniczenia w konferencji na temat rewitalizacji przestrzeni miejskiej. Sama konferencja jest zalążkiem społeczno-artystycznej dyskusji na temat transformacji miasta. Czym jest przestrzeń miejska? Kto może w nią ingerować? Kto powinien? Dla kogo to miasto? To pytania, które pojawiły się we mnie i spróbuję na nie odpowiedzieć.

Moim zdaniem społeczeństwo, obywatele miasta, nie mają rozwiniętej świadomości lokalnej, świadomości, że są współwłaścicielami miasta. Miasta zostały wybudowane dla ludzi, są to kompleksy pracowniczo-mieszkalne, gdzie ma się żyć dobrze. To nie mają być bezduszne obozy pracy, czym często się stają. Miasto jest żywą tkanką, podlegającą nieustannym przemianom. Jest trochę osobnym bytem, ze swoją specyfiką, charakterem i urokiem.

Pierwszą, zasadniczą kwestią jest to, kto tworzy przestrzeń miejską. Od tego czy jest to samorząd, inwestorzy, deweloperzy czy mieszkańcy oraz w jakich proporcjach partycypują w tym procesie zależy na ile miasto będzie nasze, a na ile obce (albo npo. ICH - przyp. Red.). Czasem odnoszę wrażenie, że przyzwyczailiśmy się do tego, że państwo robi za nas wszystko. Właściwie sami oddaliśmy się państwu ,przyjmując ustrój polityczny i zasady, na jakich funkcjonuje rzeczywistość w naszym kraju. My pracujemy  oddając połowę państwu i samorządom, które mają nam zapewnić infrastrukturę i poziom społeczny. Jaki jest tego efekt - wystarczy popatrzeć.

Każde miasto czy państwo ma swoje uwarunkowania historyczno-społeczne. Nasze tło to półwiecze socjalizmu, bezwoli i kontrukultury. Dzisiaj odbija się to echem w naszych postawach. W Polsce mamy jeszcze monolit kulturalno-społeczny, potrzebujemy autorytetów kulturalnych, artystycznych, politycznych, osobistych. Konferencja KP pokazuje jednak, że powoli  pojawia się także większa samodzielność i odwaga. Zaczynamy ufać sobie, naszym bogatym, multikulturowym korzeniom i ekspresji. Choć polski nacjonalizm i odśpiewywanie starych pieśni przez kolejne pokolenia nadal dominuje, moim zdaniem jesteśmy świadkami przemian w nowym kierunku myślenia na temat społeczeństwa i przestrzeni , w jakiej się poruszamy. Zaczynamy dostrzegać, że to właśnie my mamy wpływ na rzeczywistość jaka nas otacza. Kod społeczny jest silny i nadal działa, poczucie bycia szarym obywatelem, niewiele znaczącą turbinką w machinie państwa.W tej bezsilnej samoocenie tkwi źródło naszej pasywności. Jednak przykłady naszych sąsiadów z Berlina, Sopotu czy Gdańska pokazują, że można inaczej.

Reflektując na Gdynię, miasto to ma charakter bardzo oficjalny i poprawny politycznie. Trochę antropomorfizując, Gdynia to taka chłodna, ale wykształcona osobniczka co potrafi się ubrać i pokazać, zdobyć zaufanie i sponsoring. Jej mieszkańcy są uśpieni, znieczuleni, gdzieś na dzielnicy ktoś walczy o trawnik, ale nikt go nie słyszy. Gdynia to miasto kontrastów, tu się żyje najlepiej, albo... się nie żyje, a pomiędzy skrajnościami w gamie szarości ginie masa.

Oczywiście punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Większość mieszkańców ma swoje sprawy, prace, życie, rodziny. Czy myślimy (gdynianie) w ogóle o transformacji przestrzeni miejskiej?  Mówię z perspektywy przeciętnego obywatela, bo moim zdaniem transformacji ma podlegać społeczeństwo w swojej masie, nie wybrane klasy społeczne. Patrząc szerzej, widzę obraz raczej straszny. Biedni ludzie, chorzy, manipulowani i zagubieni, żyją na granicy przetrwania. Nadal borykamy się z potrzebami podstawowymi, zupełnie elementarnymi jak zdrowie i autonomia. Praca u podstaw wydaje się być nieodzowna. Tę rolę mogą m.in. spełniać artyści i aktywiści (jeżeli tacy są).

Nie jesteśmy skazani na to miasto, ani na Polskę. Komu się nie podoba, może wyjechać i wracać tylko na święta. Jednak po fali emigracji ludzie wracają do domu. Są już bogatsi o pewne spostrzeżenia, koncepcje i pomysły na przestrzeń wokół siebie. Masowe wyjazdy za chlebem w ostatnich latach stały się naturalnym katalizatorem przemian w myśli społecznej Polaków.

Takie spotkanie na temat miejsc transformacji jest, na nasze statystyczne warunki, nadal trochę egzotyczne, niszowe, jednak co najmniej obiecujące. Póki co, przypomina mi bardziej zaczyn intelektualny, niż realną przemianę społeczną. Początki nigdy nie są spektakularne, (czasami są i czasami są tylko początki - przyp. Red.) ale są płomykiem nadziei.  I tutaj ciepłe pozdrowienia dla kolegów z Krytyki Politycznej.

Na zakończenie przytoczę wniosek niemieckiego panelisty konferencji Thorsten’a Weilguny. Inicjatywa społeczna musi sama wypływać od mieszkańca, od artysty, nie można jej narzucić odgórnie. Podobnie rzecz ma się z inicjatywą społeczną, która gdy przyjdzie czas, wypłynie  naturalnie na powierzchnię.

Transformacja trwa.

Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska

Miejsca transformacji, Świetlica Krytyka Politycznej w Gdańsku 1/2 . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj

Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska

Miejsca transformacji, Świetlica Krytyka Politycznej w Gdańsku 2/2 . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj