Nie jest tajemnicą, że Plus Liga Kobiet jest jedną z bardziej nieprzewidywalnych lig. Rywalizacja w sobotnich spotkaniach zapowiadała się niezwykle ciekawie i już na początku ciężko było wskazać faworytów w meczach Centrostalu Bydgoszcz z MKS Dąbrową czy Gwardii Wrocław ze Stalą Mielec.
Pierwszy z tych meczów, swoją drogą bardzo kontrowersyjny, zakończył się wygraną bydgoszczanek, ale dopiero w tie breaku.
- Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo moje nerwy sięgają zenitu. Uważam, że głównym bohaterem dzisiejszego meczu był pan sędzia. To jest para, która po raz kolejny bardzo nam "pomaga" - komentowała po meczu kapitan zespołu z Dąbrowy, Joanna Szczurek. - Rozumiem, że można przegrać, ale po sportowej walce, która toczyła się za punkt. Jeśli na końcu było dotknięcie siatki, to w porządku, ale uważam, że sędzia nie powinien w taki sposób kończyć tego meczu. Zostawiłyśmy dużo zdrowia i to jest po prostu karygodne.
- Gratuluję zespołowi z Bydgoszczy zwycięstwa. Mecz był bardzo emocjonujący, mieliśmy okazję go wygrać - komentował z kolei trener MKS, Waldemar Kawka. -Tie-break to apogeum emocji. Cisną mi się na usta tylko przekleństwa i nie jest to wina gospodarzy. Sam byłem sędzią wiele lat i wiem, na czym to polega. Życzyłbym każdemu, żeby poszedł teraz do szatni i powiedział tym dziewczynom chociaż jedno słowo otuchy, pocieszenia.
W niezwykle wyrównanym meczu siatkarki Piotra Makowskiego pokazały, że ich forma rośnie i żaden przeciwnik im nie straszny. Zwycięstwo to pomogło im umocnić się na 4. pozycji w ligowej tabeli. Dla Dąbrowy to kolejny niezbyt dobry wynik - obecnie brązowe medalistki mistrzostw Polski zajmują co prawda 5. miejsce, ale wciąż są w zasięgu czterech niżej notowanych drużyn, które mają rozegrane o jedno spotkanie mniej.
We Wrocławiu gospodynie po raz kolejny udowodniły, że nikomu nie będzie łatwo podbić ich hali. Po zeszłotygodniowym tie breaku z Białymstokiem, Stal Mielec chyba faktycznie dostała lekkiej zadyszki. Mecz z Gwardią nie należał bowiem do udanych i siatkarkom Adama Grabowskiego nie udało się wywieźć stamtąd choćby seta.
- Dzięki tym punktom dla nas liga zaczyna się w tym momencie od nowa - po tym nieszczęśliwym początku wróciliśmy do gry - mówił po tym meczu trener Rafał Błaszczyk. I faktycznie - Gwardia nie została autsajderem ligi i wciąż utrzymuje kontakt z niższą połówką tabeli. Tak samo zresztą jak Stal i oba zespoły zajmują sąsiednie miejsca, odpowiednio 8. i 9.
W dwóch wymienionych meczach ciężko było wskazać murowanego faworyta - inaczej jednak miało być w Białymstoku, gdzie osłabione brakiem kapitan zespołu Joanny Szeszko Akademiczki podejmowały mistrzynie Polski z Bielska. Tydzień wcześniej Aluprof koncertowo zdemolował drużynę Atomu Trefla, nic więc nie zwiastowało niespodzianki. Ta jednak miała miejsce - Białystok okazał się bowiem twierdzą nie do zdobycia dla podopiecznych Grzegorza Wagnera, które nie wywiozły z Podlasia choćby punktu! Udało im się wywalczyć jedynie seta i ten wynik może sprawić, że BKS niebawem z 1. spadnie na 3. miejsce w lidze, jeśli Muszynianka i Atom Trefl wygrają swoje zaległe spotkania.
- Zespół z Białegostoku zagrał przyzwoite spotkanie. Wydaje mi się, że taki zimny prysznic nam się przyda - powiedziała na konferencji Katarzyna Skorupa, kapitan Aluprofu.
- Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa. Chcieliśmy dzisiaj urwać choć jeden punkt, ale nie przypuszczaliśmy, że wygramy za trzy punkty. Chcę podziękować swoim dziewczynom, że grały z determinacją i zostawiły na parkiecie dużo zdrowia i serca - chwalił swoje podopieczne Wiesław Czaja.
Dla AZS był to bowiem wygrana niezwykle ważna, pozwalająca siatkarkom z Podlasia na zrównanie się z innymi drużynami z dołu tabeli.
W hicie kolejki Atom Trefl podejmował Muszyniankę Muszyna. Po cięgach, jakie zebrały podopieczne Alessandro Chiappiniego w Bielsku, ich forma pozostawała pod znakiem zapytania. Tak samo zresztą jak forma Muszynianki, która w tygodniu rozgrywała ciężkie, wygrane po pięciu setach spotkanie w Odincowie w ramach Ligi Mistrzyń. Aleksandra Jagieło oraz Serwiński nie chcieli tłumaczyć porażki zespołu, ale słabsza forma mogła być wynikiem pewnego przemęczenia związanego z podróżami. Niemniej ERGO ARENA pozostała niezdobyta i ważne trzy punkty pozostały w Sopocie.
- Był to dla nas bardzo trudny mecz - komentowała Dorota Świeniewicz. - Po kompromitującej porażce tydzień temu bardzo nas cieszy, że podniosłyśmy się psychicznie i mamy nadzieję kontynuować tę passę.
W kończącym 7. kolejkę meczu Organiki Łódź z TPS Rumia nie było niespodzianki. Będąca ostatnio w zasadzie bez formy drużyna Wiesława Popika po odpadnięciu z europejskich pucharów postanowiła skupić się na lidze i nie pozostawiła żadnych nadziei drużynie Jerzego Skrobeckiego pokonując rumianki we własnej hali gładko 3:0.
- Wydaje mi się, że mój zespół ciągle jest na etapie walki z samym sobą, natomiast nie walczymy jeszcze z przeciwnikiem. Dobrze byłoby, żeby się ta sytuacja zmieniła, żebyśmy zaczęli grać - podsumował trener TPS.
Zaległe mecze 5. kolejki zostaną rozegrane w środę i będą to spotkania Atomu Trefla ze Stalą Mielec oraz AZS Białystok z Gwardią Wrocław. Zaległe spotkanie z 6. kolejki rozegrają także Muszynianka Muszyna z Centrostalem Bydgoszcz.
Cytaty z konferencji prasowych za stroną sportowefakty.pl