Rafał Rusiecki: Jeszcze się Pan denerwuje na wspomnienie katastrofy w Bielsku Białej, czyli gładkiej porażki 0:3?
Marek Brandt: Zdenerwowany? Nie. Byłem nim zaskoczony. Zawiedziony naszą postawą, bo nie samym wynikiem. Nie omieszkałem tego przekazać sztabowi trenerskiemu i zawodniczkom tuż po meczu. Potraktowaliśmy to jako ostrzeżenie. Mamy wielkie szczęście, że będziemy mogli zweryfikować wynik meczu z Aluprofem
już w niedzielę. Oczekuję, że tamten scenariusz już się nie powtórzy.
Coś jest nie tak z drużyną? Przed świętami Atom Trefl stracił punkt we Wrocławiu, a teraz przegrał, już na początek nowego roku.
Nie można łączyć tych spotkań. We Wrocławiu pierwszego seta wygraliśmy do 16. A później nastąpiło rozprężenie. W Bielsku-Białej w pierwszym secie mieliśmy piłkę przy stanie 7:5. Było więc tuż przed przerwą techniczną. Trener miałby czas aby uczulić zawodniczki. Wszystko wyglądało normalnie. Tymczasem przytrafiły się głupie błędy i na przerwę techniczną z przewagą zeszły rywalki. Później już wszystko się posypało. Po drugiej stronie siatki była drużyna innej klasy, a to wprowadziło nerwowość.
U tak doświadczonego zespołu?
Bielszczanki konsekwentnie realizowały założenia taktyczne. Grały na Dorotę (Świeniewicz - przyp. red.) i wykluczały ją z gry. Simona Rinieri, która nie jest w pełni sił, nie wnosiła nic do zespołu. Jeśli wykluczona jest Dorota i Simona, to nietrudno rozszyfrować, że atakować będzie Neriman Ozsoy, a wtedy jest już łatwo.
A może to my, media, pompujemy balon z napisem Atom Trefl Sopot?
Powiem inaczej. Cóż z tego, że w ubiegłym sezonie Trefl pięknie grał w sezonie zasadniczym, skoro w play-offach nie dał rady? Rumia była za to doskonała. Przegrała w kilku meczach, ale nie w tych najważniejszych. Do fazy play-off przystąpi sześć zespołów. Kilka sezonów temu Muszynianka przystąpiła do play-off z niskiego miejsca, a wywalczyła mistrzostwo Polski. Tym samym dziewczyny zostały okrzyknięte bohaterkami sezonu.
Wnioski z meczu z Aluprofem zostały wyciągnięte?
Obejrzeliśmy cały mecz na wideo, w obecności sztabu trenerskiego i zawodniczek. Próbowaliśmy sobie wyjaśnić, dlaczego dane akcje wychodziły, a inne nie. Przytrafiła się nam katastrofalna seria błędów. Zostaliśmy obnażeni przez mistrzynie. Będziemy chcieli nie dać się złapać w tego typu pułapki.
Aluprof bezbłędnie was rozszyfrował. Chyba za dużo znanych zawodniczek jest w Sopocie?
Siatkówka jest dzisiaj matematyką. Do dyspozycji trenerów są zapisy wideo wszystkich meczów ligowych. Wszyscy wiedzą więc o sobie wszystko. Każdy ze szkoleniowców układa taktykę pod konkretnego rywala. Siatkówkę w takim wydaniu nazwałbym nauką ścisłą.
Co się dzieje z Simoną Rinieri? Miała być przecież gwiazdą drużyny.
Simona ma problemy z naroślą w okolicach ścięgna Achillesa. To wywołuje stany bólowe. Grała już z tym w zeszłym sezonie we Włoszech. Dostawała jednak zastrzyki przeciwbólowe i jakoś to szło. My zdecydowaliśmy się aby przeprowadziła zabieg. To zaważyło na jej przygotowaniach do sezonu. Cykl rehabilitacji ostatnio wyhamował i Simona ciągle odczuwa ból. Ćwiczy indywidualnie.
Klub szuka kogoś nowego? Okno transferowe zamyka się z końcem stycznia.
Delikatnie się rozglądamy po świecie. W Polsce nie ma już tej klasy odpowiedniczek. Nie zastanawiamy się nad tym, czy zrezygnujemy z Rinieri. Jest z nami, ale wciąż się leczy. Korzyści mamy więc niewielkie. Jeśli więc pozyskamy nową zawodniczkę, to ostateczna decyzja będzie leżeć w gestii Simony. Bezdyskusyjnie ma wielkie osiągnięcia i wiele potrafi, ale w tej chwili nie może skakać aby atakować. Nie mamy też gwarancji, że nam pomoże w play-off.
Będzie dobrze w niedzielę z Muszynianką?
Przed meczem z Bielskiem wierzyłem, że będzie dobrze. Teraz powiem więc inaczej. Jestem pewien, że postawą na boisku nie zawiedziemy kibiców, którzy przyjdą nas zobaczyć.
Źródło: Polska Dziennik Bałtycki