„ d”
Zbigniew 200 gram Szymański
Trzy litery mi wycięli
jedną spół, dwie samogłoski.
Nad tą, której nie zechcieli
pochylam się pełen troski.
Chociaż nigdy awangardą
nie była - raczej musztardą
po obiedzie- dość powiedzieć,
że wykazywała twardość.
Kiedy gromy i pierony
z każdej w nią waliły strony,
ona zawsze za mną szła
pokazując, gdzie je ma.
Trzy litery mi wycięli
niszcząc z czwartą solidarność.
Czwartą zaś do sejmu wzięli,
transplantacja ta jej hardość
sprowadziła do parteru,
dopalacze diety łyka,
daje temu, kto u sterów
o los trzech nawet nie spyta.
Siedzę na niej, z wolna blizna
po tych trzech już się zaciera.
Z jedną żyć? Phi, to łatwizna,
gdy się zrobi z niej premiera.
Lub przynajmniej prezydenta,
oczywiście „miasta z marzeń”.
Do rządzenia ta litera,
wnet przydatność swą wykaże.
Więcej o humorze i satyrze