Maciej Korolczuk: Cztery mecze, cztery zwycięstwa. Tak właśnie wyobrażałyście sobie początek sezonu w PlusLidze?
Izabela Bełcik: Zwycięstwa cieszą, ale po ciężkich treningach przed świętami widać było - szczególnie w dwóch ostatnich meczach - że potrzebna nam stabilizacja. Mam nadzieję, że po ciężkich zajęciach na siłowni świeżość wróci, wtedy będzie nam łatwiej wygrywać. Musimy więcej atakować, by z takimi drużynami jak AZS Białystok i Gwardia Wrocław czuć się pewniej.
Błędy i wahania formy biorą się z tego, że w każdym meczu wychodzicie w innym składzie, czy dlatego, że sezon dopiero ruszył?
Każda z zawodniczek ma już jakieś doświadczenie, ale dla niektórych gra w lidze jest zupełną nowością. Czasem zdarza się, że jeden błąd powoduje lawinę kolejnych, dlatego potrzeba czasu, by wyglądało to tak, jak widzi to trener Alessandro Chiappini.
Jesteście wiceliderem, ale patrząc na zespoły, jakie pokonałyście, widzi się, że kalendarz was oszczędził. Trzy z czterech zwycięstw odniosłyście z ostatnimi drużynami w lidze.
Nie wiem, co by było, gdyby kalendarz gier ułożył się nam inaczej. Być może sztab trenerski, któremu ufamy bezgranicznie, ułożyłby nam inny plan treningów, konkretnie pod silniejszych rywali. Mamy wszystko pod kontrolą.
Trener Chiappini mocno żongluje składem. Taka rotacja pomaga zawodniczkom?
Mamy 14 dziewczyn i każda chce grać. Myślę, że każda z nas spokojnie miałaby miejsce w każdym innym zespole w lidze. Akceptujemy taki stan rzeczy, bo walczymy o najwyższe cele. Rywalizacja o miejsce w składzie jest wskazana. Na razie możemy sobie na to pozwolić. Zobaczymy, czy rotacja składem potrwa, kiedy nadejdą najważniejsze mecze, czyli play-off. Póki co, dziewczyny muszą to zaakceptować.
Czy po czterech kolejkach jest w lidze jakieś zaskoczenie?
Na plus na pewno można zapisać postawę Stali Mielec, która najpierw w 2. kolejce wygrała zdecydowanie z MKS Dąbrowa Górnicza, a później pokonała w Łodzi Organikę. Do tego dodałabym jeszcze dość łatwe zwycięstwo Muszynianki z Aluprofem, bo wcześniej mecze między tymi zespołami nie były aż tak bardzo jednostronne. Być może mistrzyniom Polski brakuje Ani Podolec i Ani Werblińskiej, które, gdy tylko wrócą na boisko po kontuzjach, odmienią zespół.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto