Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Arka Gdynia

Lechia Gdańsk

Bałtyk Gdynia

Asseco Prokom Gdynia

Trefl Sopot

Lotos Gdynia

Atom Trefl Sopot

TPS Rumia

Trefl Gdańsk

Vistal Łączpol Gdynia

Arka Rugby Gdynia

Lechia Rugby Gdańsk

Ogniwo Sopot

Lotos Gdańsk

Nasz autor

obrazek

Wojtek Owczarz
(ostatnie artykuły autora)

Rocznik 91. Kocham sport i podróże. Cenię sobie punktualność i bezkompromisowość. Moim marzeniem jest podróż dookoła świ...

Trefl - Polonia: Przebudzenie Kinnarda

Opublikowano: 12.12.2010r.

Trefl zachował pozycję wicelidera w Tauron Basket Lidze pokonując w drugim niedzielnym meczu Polonię Warszawa 71:65. O zwycięstwie zadecydowała udana końcówka w wykonaniu Trefla oraz najlepszy mecz w sezonie Lawrence Kinnarda.

Kinnard od początku sezonu nie prezentował najwyższej formy oraz miał problem z odnalezieniem się na pozycji niskiego skrzydłowego. Dzisiaj z powodu kontuzji Marcina Stefańskiego i urazu Filipa Dylewicza w trakcie meczu miał okazję wrócić na pozycję silnego skrzydłowego i przypomnieć kibicom z Sopotu swoje ubiegłoroczne występy. Amerykanin rozegrał najlepszy mecz w sezonie zdobywając 16 punktów i notując dziewięć zbiórek jednak przede wszystkim trafiał ważne rzuty w czwartej kwarcie oraz zdobył trzy punkty w akcji z faulem po przechwycie 23 sekundy przed końcem meczu. - Może nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale walczyliśmy do samego końca - stwierdził po meczu Lawrence Kinnard.

Od początku spotkania było widać, że Polonia przyjechała do Ergo Areny myśląc o wygranej i że zależy jej na zrealizowaniu tego celu. Mimo nieskuteczności na samym początku spotkania zespół z Warszawy walczył o każdą piłkę w obronie. Zawodnicy podkoszowi Polonii sprawiali sporo problemów Treflowi w momencie gdy boisko po dwóch faulach opuścił Slobodan Ljubotina. Na środkowym opierała się gra zespołu z Sopotu w obronie, ale także w ataku Serb zaprezentował się udanie zdobywając 8 punktów.

Dragan Ceranić, który wrócił do składu po złamaniu nosa, w pierwsze kwarcie występował nawet w masce ochronnej. Utrudniała mu grę w ofensywie na tyle, że później zrezygnował z niej z dobrym skutkiem, gdyż ostatecznie pierwszą połowę zakończył z 12 punktami. Jednak w defensywie często nie nadążał za szybszymi rywalami. W Polonii poza Tonym Easleyem, który zdobył dziewięć punktów i miał osiem zbiórek z czego trzy w ataku skutecznie zagrali Marcin Nowakowski i Alan Czujkowski zdobywając po 8 punktów.

- Zagraliśmy tak jak chcieliśmy, Trefl nam nie uciekł za mocno byliśmy 2-3 punkty przed nimi ewentualnie kilka punktów z tyłu, ale ten mecz był cały czas na styku - ocenił trener Polonii Wojciech Kamiński.

Pierwsza połowa spotkania zakończyła się prowadzeniem gości 37:36. Jednak większym problemem od minimalnej straty do rywali była kontuzja Filipa Dylewicza. Reprezentant Polski musiał opuścić boisko w drugiej kwarcie będąc w tamtym momencie najlepiej zbierającym graczem spotkania z dziewięcioma zbiórkami. - Skręciłem tą samą nogę, którą miałem skręconą przed meczem z Zastalem, to nie jest nic poważnego, jest ciężko na tą chwilę ale mam nadzieję, że parę dni pozwoli wrócić do zdrowia - powiedział po meczu Filip Dylewicz.

W trzeciej kwarcie zespół z Warszawy próbował uzyskać większą przewagę wykorzystując problemu z kontuzjami w Treflu i ograniczoną rotacją wśród polskich zawodników. Poza Dylewiczem w spotkaniu nie zagrał również Marcin Stefański. - Straciliśmy dwóch Polaków, zostaliśmy z tylko dwoma polskimi zawodnikami w rotacji, dlatego specjalnie chciałbym podziękować Adamowi Waczyńskiemu i Pawłowi Kikowskiemu, którzy zagrali bardzo długo i twardo walczyli - powiedział na pomeczowej konferencji trener Trefla Karlis Muiznieks.

Drużynie z Warszawy nie udało się jednak wywalczyć wyższego prowadzenia, gdyż najpierw seria sześciu punktów Waczyńskiego, a później pięć punktów Kinnarda i Lorinzy Harringtona, pozwalały odrabiać straty i to sopocianie prowadzili przed decydującą częścią meczu 53:52, po dwóch celnych rzutach wolnych Kikowskiego. Dla rzucającego Trefla były to pierwsze punkty, wcześniej spudłował siedem rzutów z gry.

Dwie trójki Lawrenca Kinnarda na początku czwartej kwarty pozwoliły uzyskać przewagę drużynie prowadzonej przez Karlisa Muiznieksa, którą udało się dzięki dobrej grze w obronie utrzymać przez niemal dziewięć punktów. Wtedy Darnell Hinson rzutem z półdystansu doprowadził do remisu, kiedy chwile później Łukasz Wichniarz zdobył swoje pierwsze punkty Polonia powróciła na prowadzenie trener Muiznieks był zmuszony poprosić o przerwę.

Dwa rzuty Kikowskiego po czasie nie były celne, jednak po kolejnej zbiórce w ataku i kolejnej przerwie punkty zdobył Giedrius Gustas doprowadzając do remisu. Polonia miała 23 sekundy na rozegranie akcji jednak stracili piłkę już przy wprowadzaniu piłki do gry. Kinnard przechwił piłkę i pobiegł do kontry kończąc akcję punktami i wymuszając faul rywala. W kolejnej akcji zawodnicy Polonii próbowali zdobyć punkty rzutem z dystansu jednak nie trafili. W ostatnich sekundach Marcin Nowakowski zanotował jeszcze faul niesportowy, po którym rzutami wolnymi Gustas ustalił wynik spotkania.

- Człowiek uczy się na błędach i ta końcówka jest dla nas potężna lekcja wiedzy, informacji jak nie należy tej końcówki rozegrać. Dla mnie jest to też nauczka, że nie należy brać w takim momencie czasu, tylko pozwolić grać zawodnikom - powiedział po meczu trener Polonii Wojciech Kamiński.

za: plk.pl