Już przed meczem wiadomo było, że o zwycięstwo w Hali Mistrzów będzie niezmiernie ciężko., gdyż w meczu nie mógł wystąpić Dragan Ceranić. Serb w zeszłym tygodniu złamał nos i w spotkaniu z Anwilem nie był w stanie wystąpić.
To była jednak dopiero pierwsza zła wiadomość. Co prawda nasi koszykarze świetnie rozpoczęli mecz w Hali Mistrzów, a Marcin Stefański i Filip Dylewicz rzucili pierwsze 13 punktów drużyny, ale ten pierwszy już po czterech minutach musiał opuścić boisko po skręceniu stawu skokowego. To nie tylko zmniejszyło rotację trenerowi Muiznieksowi do siedmiu graczy, ale także spowodowało, że szkoleniowiec Trefla miał do dyspozycji tylko trzech polskich zawodników z podstawowego składu.
Mimo problemów nasi koszykarze dobrze rozpoczęli spotkanie. Oprócz naszych skrzydłowych bardzo dobrze grał Slobodan Ljubotina, który raz po raz wymuszał przewinienia graczy Anwilu i zdobywał punkty z linii rzutów wolnych. Jeszcze ważniejszy był fakt, że sopocianie świetnie bronili liderów włocławskiej drużyny. Andrzej Pluta i Nikola Jovanović przez długi czas nie mogli nawet oddać rzutu i już do końca meczu nie weszli w odpowiedni rytm.
To pozwoliło naszym graczom wypracować kilka punktów przewagi, których skutecznie pilnowali do ostatniej syreny. Anwil nawet przez moment w tym spotkaniu nie prowadził. Gdy tylko gospodarze byli bliscy odrobienia strat Filip Dylewicz, lub Adam Waczyński szybko zdobywali punkty, ponownie wyprowadzając Trefla na bezpieczną przewagę.
Na wyróżnienie za grę w trzeciej kwarcie zasługuje także Paweł Kikowski. Rzucający Trefla zdobył w jednym z momentów kryzysowych zdobył pięć punktów z rzędu, gdy wydawało się, że Anwil może wyjść na upragnione prowadzenie. Za sprawą Pawła Kikowskiego tak się jednak nie stało.
Przez całe spotkanie nasi gracze mieli problemy z przewinieniami, ale ostatecznie tylko jeden z graczy opuścił parkiet po piątym faulu. Najpierw Slobodan Ljubotina kończył pierwszą połowę z trzema faulami na koncie. Potem przedwczesne opuszczenie parkietu groziło Adamowi Waczyńskiemu, Pawłowi Kikowskiemu oraz Giedriusowi Gustasowi. W przypadku gdyby pierwsza dwójka wyczerpała limit przewinień, trener Muiznieks byłby zmuszony kończyć spotkanie z szesnastoletnim Danielem Szymkiewiczem na parkiecie.
Kluczowe punkty dla losów meczu zdobył Slobodan Ljubotina, który trzy minuty przed końcem spotkania trafił rzut za trzy punkty. Po chwili kolejnych pięć dodał Filip Dylewicz, a nasi koszykarze wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie. Końcówka nie należała już do tych najbardziej zaciętych, gdyż nasi gracze rzadko mylili się w rzutach osobistych.
Filip Dylewicz rozegrał najlepszy mecz w sezonie, zdobywając we Włocławku 24 punkty i 10 zbiórek. Niewiele gorszy okazał się Slobodan Ljubotina. Środkowy Trefla uzbierał 15 punktów i 11 zbiórek. 15 punktów zdobył także Adam Waczyński, który przez całe spotkanie
Anwil Włocławek - Trefl Sopot 79:84 (19:27, 19:14, 15:17, 26:26)
Trefl: Dylewicz 24, Ljubotina 15, Waczyński 15, Stefański 7, Kikowski 7, Harrington 6, Gustas 5, Kinnard 5;