Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Bez pardonu:Kolejny kopniak w zęby, czyli Robin w Leminggradzie

Opublikowano: 06.12.2010r.

Kolejny, zaangażowany felieton młodego polityka.

 



 

Kolejny kopniak w zęby, czyli Robin w Leminggradzie

 

„Witaj nam, witaj Jasny Gaspodinie!” – okrzyk radości wyrwał się z ust elyt Leminggradu. Szpalerek choinek zdaje się kiwać na powitanie dostojnego gościa. Chlebem i solą witają, Namiestnik z małżonką i swą świtą, wysłannika Samca Alfa, który przybył osobiście dopilnować lokalnego interesu, aby móc zdać relację egzekutywie na Kremlu.

„Szto tam u was, Towarzysze, jak wybory samorządowe? Wsio haraszo?” – zapytuje zadowolony Miś.

„Haraszo, haraszo, demokracja jak zwykle zwyciężyła, zasadniczo, choć mogłoby być lepiej, Wasze Wieliczestwo. Dajmy na to w takim Sopocie wygrał nasz człowiek. Znany posiadacz nieruchomości otrzymywanych w zamian za pozytywne rozpatrywanie wniosków i wydawanie zezwoleń. Ale były problemy, reakcja podnosiła głowę, wsparły go jednak ałtorytety i haraszo! Specjalnie przyjechał do Sopotu np. nasz charyzmatyczny były premier, autor wiekopomnych reform, które posunęły naszą ojczyznę w postępie tak do przodu, że nawet przez moment mogliśmy i Was wyprzedzić. No i charyzmaty się przydały, choć przez moment obawialiśmy się, że profesor Buzek przesadzi i nasz kandydat niczym pierwsi apostołowie, zacznie mówić obcymi językami i rozpoznawać rzeczy ukryte. Szczególnie to ostatnie mogłoby go zbytnio rozochocić w odnajdywaniu ukrytych mieszkań lub innych lokali. No, ale na szczęście charyzmatów tyle było, żeby wygrać bez szaleństwa. Ale w takim Olsztynie to niestety można mówić o porażce. Nasza wunderwaffe, sex – machine, niestety padła pod naporem kołtuństwa i zabobonu”.

„Nu ładna, wasze doświadczenia są dla nas cenne, proszę przekazać mi szczegółowe raporty” – skwitował Miś. „Widzicie, że Unia Jewropejska się jednak do czegoś przydaje. Wasz były premier a obecnie szef Parlamentu Europejskiego tego dowodem. Wspólny Europejski Dom, jak mawiał towarzysz Gorbaczow. Wszystko zostaje w rodzinie. A jak tam ta nowa prawica? Ta Polsza Najważniejsza, a?” – zapytał Miś.

„No rozwijamy. To będzie idealna, wykastrowana prawica, Wasze Wieliczestwo. Taki PiS, bez Macierewicza i Zbiory. Rozumiecie? Mamy już nawet nowe autorytety wyhodowane, co to popierają ochoczo nową inicjatywę. Taki profesor od ekonomii, trochę go ostatnio pokazywaliśmy w tzw. prawicowych programach publicystycznych, wyrobiliśmy markę i zgłosił swoje poparcie dla Polski. Że niby PiS i PO nie zajmują się ważnymi sprawami a ci od tego Poncjusza tak – ha, ha, ha!!!” – zarechotali gospodarze.

Nu ładna, haraszo! Macie tu ode mnie podarki – przywiozłem wam trochę, kilkakrotnie kserowanych, kserówek dotyczących niemieckiego ludobójstwa w Katyniu, które burżuazyjna, tzw. opinia publiczna przypisuje miłującemu pokój Związkowi Sowieckiemu. Macie, macie, bierzcie razem z tymi ekskluzywnymi segregatorami. Moi ludzie chcieli wam to podarować w pudełkach po adidasach, ale Towarzysz Pułkownik Putin powiedział, że nie wypada, jadąc w goście, zabierać takie zakurzone badziewie” – zakończył kurtuazyjnie Miś.

„Niech nam żyje Jasny Gaspodin!” – zakrzyknęli równo gospodarze.

Tyle wyciek z portalu Wikileaks. A teraz oddajmy głos pułkownikowi Ignacemu Matuszewskiemu: Jeśli udawanie dobrych stosunków z Rosją jest nakazem, wypływającym z realnych konieczności toczącej się wojny — nakaz ten nie może być stosowany w równej mierze do wszyst­kich. Zależy to od pozycji danego narodu, od geograficznego położenia, od splotu warunków i doświadczeń, zdobytych w ob­cowaniu z Rosją. Stanowisko Polski jest wyjątkowe. Ma ona przez życie i historię usankcjonowane prawo do specjalnych względów w protokóle międzynarodowej dyplomacji. Polska nie może udawać. Polska udawać nie może, dlatego, że byłoby to dla niej  czymś więcej, niż kompromisem, czymś więcej niż pospolitym oportunizmem... Polska udawać nie może zwłaszcza teraz, po­nieważ od dnia wybuchu wojny Rosja zaatakowała Polskę w sposób jawny i cyniczny. Stanowisko Rosji zaznaczyło się zdradą i zbrodnią. W pierwszym okresie wojny (1939 – 1941 – przyp. autora) sojuszu rosyjsko-niemieckiego — Rosja tak jak i Niemcy, i wespół z nimi, proklamowała wykreślenie Polski z pośród narodów świata, a w czasach rosyjskiego koleżeństwa broni z aliantami, Rosja zmu­szona do uznania Polski, w sposób jawny zapowiada ponowny jej rozbiór i dąży wszystkimi środkami do dokonania tego roz­bioru. Okupacja rosyjska na ziemiach polskich była niemniej koszmarna, niszcząca i bestialska, jak okupacja niemiecka. W tym stanie rzeczy propaganda dobrych stosunków z Rosją — wobec zajętej przez Rosję postawy — jest hańbą…”.

Mimo, że od wojny minęło tyle czasu słowa te są jakże aktualne, zwłaszcza w kontekście tzw. „katastrofy” smoleńskiej. Oddajmy głos Matuszewskiemu jeszcze na chwilę: To, że przystojny dyplomata potrafi wdzięcznie uśmiechać się nawet po otrzymaniu kopnięcia w zęby — to dowodzi, że jest przystojnym dyplomatą. Nie dowodzi natomiast, że nie otrzymał kopnięcia w zęby”. Słowa te adresowane do angielskiego ministra spraw zagranicznych z czasów wojny – Edena, nie pasują jednak do obecnych polskich (a raczej polskojęzycznych) dyplomatów z Radosławem Sikorskim i Pełniącym Obowiązki Polskiego Prezydenta na czele. To nie oni dostali i dostają w zęby od kremlowskiej egzekutywy. Oni wykonują swą służbę z należytą powinnością i w gębę od czekistów dostawać nie muszą. W zęby dostajemy my! I to nam ałtorytety każą się uśmiechać. Najgorsze, że wielu z nas to robi.

Łukasz Kołak