Wrocław, 23 listopada 2010
Szanowny Panie Tadeuszu!
W pierwszych słowach tego listu, chcielibyśmy serdecznie pogratulować Nagrody Nike za dramat "Nasza klasa". Nie mieliśmy dotąd okazji, więc czynimy to niniejszym. W drugich słowach tego listu chcielibyśmy podziękować. Dotarła do nas informacja, że wycofał Pan "Naszą klasę" z konkursu Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni. Dziękujemy. Dzięki temu zwiększyły się szanse naszej wygranej. To jest piąta edycja R@Portu - Demirski był na każdej, Strzępka jest po raz czwarty. Nigdy nie dostaliśmy tam żadnej nagrody. A lubimy nagrody. Zwłaszcza pieniężne. Zwłaszcza tak wysokie (50 000 PLN). Mamy prośbę: czy nie mógłby Pan namówić do wycofania się z konkursu innych konkurentów? Najchętniej wszystkich? Gdybyśmy zostali w konkursie sami - kto wie? - może mielibyśmy szanse na wygraną.
Trudno pisać ten list Panie Tadeuszu, bo taki gest wymaga od nas wielkich wyrzeczeń:
- nie zaprosi nas Pan do pracy w swoim teatrze - to pewne. Ale do tej pory też nie dostaliśmy żadnej propozycji - więc na tym polu ryzykujemy niewiele;
- wychodzi na to, że chcemy użyć łamów w celu zwiększenia szans na zdobycie festiwalowych laurów - a wiadomo, że po publikacji tego listu nasze szanse na nagrodę spadły na łeb na szyję na bruk;
- jury nie może brać pod uwagę tego, co tu wypisujemy, ale równocześnie nie może nie brać tego pod uwagę. No trudno, pożyczymy od kogoś te pieniądze na zaliczkę na kredyt na mieszkanie.
Panie Tadeuszu! Niejednemu dramatopisarzowi łzy stanęły w gardle, kiedy odbierając nagrodę literacką Nike, powiedział Pan, że jest to również nagroda dla polskiej dramaturgii. (W każdym razie Demirskiemu prawie stanęły. A Strzępka się prawie popłakała.) To było fajne i wzruszające. Bez ironii. Pański szlachetny gest wycofania się z konkursu R@Portu rozumiemy jako chęć dalszego symbolicznego i ekonomicznego wspierania polskiego dramatu.
Ale dopadają nas wątpliwości, czy aby na pewno słusznie rozumujemy. No i nie mamy tej klasy, żeby siedzieć cicho i się za bardzo nie przypierdalać do tego rodzaju decyzji. (Demirski uważa, że za dużo wulgaryzmów używamy jednak i żeby to ograniczyć, bo to jest nieeleganckie i nie jest zbyt smaczne.
Może, gdyby Pan wziął udział w konkursie i wygrał - część środowiska by Pana wyklęła: "Mało mu laurów? Wszystko musi zgarnąć? Mógł się z konkursu wycofać, dać szansę innym, mógł być człowiekiem honoru. A nie człowiekiem koniunktury, prosperity i skoku na konkursową kasę". Ale Pan - wyklęty przez tylu i tylekroć chyba nie z lęku przed zabobonem zrezygnował? Może, gdyby Pan wziął udział w konkursie - jury postawione pod ścianą prestiżu nie miałoby ruchu. Nie przyznać nagrody "Naszej klasie" - to by była demonstracja. To by była wielka pycha. To by była prowokacja…
Za i więcej: Krytyka Polityczna
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl