Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Patty Diphusa w Operze Bałtyckiej

Opublikowano: 23.11.2010r.

Ewa Kasprzyk w monodramie Pedro Almodovara.

 

 

 

25 listopada 2010, godz. 17.30, 20.00

bilety: 60/70zł

PATTY DIPHUSA, postać stworzona przez hiszpańskiego reżysera Pedro Almodovara pierwotnie pomyślana była jako alter-ego autora. Stała się bohaterką pisanych przez niego felietonów publikowanych w latach 80 w tygodniku „LA LUNA”. Nazywano ją też bardziej wulgarnym i mniej patetycznym wcieleniem Holly Golightly ze „Śniadania u Tiffany’ego”. Po latach Pedro Almodovar przestał traktować Patty jako swoje alter-ego, ale nie przestał jej kochać. Dowodem tego jest warszawskie przedstawienie, w którym Ewa KASPRZYK wciela się w rolę drapieżnej, czasem sentymentalnej, ale zawsze prowokacyjnej gwiazdy porno. Almodovar nigdy nie godził się na wystawienie tych tekstów w teatrze. Ale Ewa Kasprzyk, która o zagraniu Patty marzyła, wspólnie z autorem adaptacji, Remigiuszem Grzelą, przekonała wielkiego Pedro do zrobienia wyjątku. Amatorskie w gruncie rzeczy próby pozyskania praw autorskich do zakazanego tekstu przypomniały Pedro Almodovarowi czas, kiedy wspólnie z bratem zakładał firmę produkującą filmy. Ich wytwórnia początkowo mieściła się w kartonie. Po prawie dwóch latach wypierania się Patty Diphusa, Pedro Almodovar na nowo zaczął ją kochać. Ewa Kasprzyk założyła malinową perukę, i wspólnie z reżyserką Martą Ogrodzińską stworzyły postać będącą archetypem almodovarowskiej kobiety. Podczas swojego krótkiego pobytu w Polsce Pedro Almodovar spotkał się z twórcami spektaklu, wyraził wdzięczność za poświęcenie mu tak wielkiej uwagi i zapowiedział swoją obecność na jednym ze spektakli w Teatrze Polonia. Być może właśnie siedzi gdzieś na widowni…

Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska

Patty Diphusa/Ewa Kasprzyk.Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj

 

„Słychać głośny pisk opon hamującego opodal samochodu. Pod drzwi teatru podjechała właśnie Patty Diphusa, która otulona sztucznym lamparcim futrem wchodzi prosto z podwórza przy Marszałkowskiej do sali prób TR. Na prostokącie wyciętym ze sztucznej trawy stoi sofa pokryta miękkim, czerwonym suknem. W tle zasłona z plisowanej bordowej satyny. W tej scenerii Patty - ubrana w kusą elastyczną sukienkę, kabaretki, buty na plastikowych koturnach, wyposażona w różową perukę i migotliwie turkusowy neseser z kilkoma niezbędnymi drobiazgami (np. szklanym penisem) - przez blisko godzinę opowiada o sobie(…)W końcu dowiaduje się, że jest wytworem fantazji widzów/czytelników, ucieleśnieniem tego, kim chcieliby być. Patty, którą widzimy, ma być jedynie konstruktem, figurą, w którą tchnął życie i pamięć demiurg-reżyser-autor, pozbawiający ją autentycznej egzystencji, korzystając z pośrednictwa nowej techniki. W relację Patty - twórca zostali wmanipulowani widzowie, którzy stają się równorzędnymi uczestnikami ekscentrycznej gry, jaką jest cały spektakl. Publiczność z przyjemnością konsumuje teatralny obraz, kolorowe sypiące się zewsząd konfetti, dyskotekowy amok, w którym mistrzowsko pogrąża się aktorka. To Patty ponosi konsekwencje bycia sobą, ryzykownego życia, którego namiastkę chciałoby się czasem poczuć, ale tylko niewielu stać na to, aby zdecydować się na nie naprawdę. Patty jest więc reprezentacją dekadenckich pragnień o ucieczce w miłość, erotyzm, nieograniczoną wolność i zabawę, reprezentacją, która znika równie szybko, jak się pojawiła(…)To rola z krwi i kości, o temperaturze odpowiadającej tekstowi Almodóyara. Twórcy spektaklu, zgodnie z intencjami autora, odczytali historię o Patty bezpretensjonalnie - nie popadli w banał i powierzchowność i dzięki temu spektakl jest czymś więcej niż tylko kolejną miałką interpretacją bazującą na sławie reżysera z La Manchy.” Katarzyna Tchórz „Teatr”

„Ewa Kasprzyk jako Patty stworzyła rolę w filmie, którego hiszpański reżyser nigdy nie nakręcił. Kiedy wchodzi do sali z podwórka, wydaje się, że zabłądziła tu z jakiegoś baru go-go albo gejowskiego klubu. W różowej peruce wielkości wiadra i obcisłej sukience wygląda jak drag queen. Wrażenia dopełniają monstrualnie wysokie obcasy, na których porusza się jak na szczudłach. Podczas godzinnego monologu Kasprzyk dokonuje psychologicznego striptizu, rozbiera swoją bohaterkę z jej najskrytszych przeżyć i intymnych przygód. W końcu z tandetnej seksbomby wyłania się samotna, zagubiona kobieta manipulowana przez mężczyzn.” Roman Pawłowski „Gazeta Wyborcza”

„Dzięki Ewie Kasprzyk żadne z intymnych, szokująco szczerych wyznań bohaterki nie zabrzmiało wulgarnie. Wspaniała jest scena przeistoczenia Patty, kiedy przyznaje się do nieodwzajemnionej miłości i ściąga z głowy kiczowatą perukę. Spod maski łatwej panienki wygląda nieludzko zmęczona twarz zrezygnowanej kobiety. Przytłoczonej bezsennością i osamotnieniem. Świadomością przemijania urody, która dotąd czyniła ją atrakcyjną dla tłumów, czyli dla nikogo.” Janusz R. Kowalczyk „Rzeczpospolita”.

 

źródło:TeatrPolonia.pl


Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl