Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Nasz autor

obrazek

Tomasz Cieślikowski
(ostatnie artykuły autora)

Pasjonujący się utrwalaniem ulotnych chwil na matrycy, kochający muzykę, szczególnie tę na żywo, nie pogardzi także dobr...

Za polski Lwów

Opublikowano: 02.11.2010r.

Przez stulecia tworzyła się wielkość i wspaniałość Lwowa, legendarnej strażnicy kresów Rzeczpospolitej, miasta mającego wpisaną w swój herb dewizę „Semper fidelis” - Zawsze Wiernego, bo gotowego w najtrudniejszych chwilach, do wiernej służby w narodowej sprawie. Przed 92 laty, dokładnie w jesienny i dżdżysty poranek 1 listopada 1918 roku, za broń w obronie polskości miasta chwycili jego najmłodsi mieszkańcy – Lwowskie Orlęta.

Tego dnia, po podstępnym i niespodziewanym opanowaniu miasta przez Ukraińców rozpoczął się samotny bój miasta, próba tak bardzo podobna do tej z sierpnia i września 1944, jakiej ćwierć wieku później poddana została Warszawa. Przeciwko doskonale wyekwipowanym żołnierzom, z demobilizującej się armii austro - węgierskiej, zorganizowanych i dowodzonych przez zawodowych oficerów, wystąpiły nieliczne i ad hoc zorganizowane oddziały polskie, masowo wsparte przez mieszkańców, a głównie przez młodzież, w tym także dzieci.

Obrońcy Lwowa nie mogli liczyć na szybką pomoc z innych części kraju, bo Polska dopiero, co zaczynała się wybijać na niepodległość. Musieli, więc sami się zorganizować. Jednak nikt nie miał wątpliwości: trzeba odzyskać Lwów dla Polski! To nic, że mieszkańcy mieli niewiele broni, a jeszcze mniej doświadczenia, jak się z nią obchodzić. Najważniejsze, że były gorące serca pałające miłością do Ojczyzny. Ponieważ dorośli przebywali na innych frontach - wciąż trwała pierwsza wojna światowa - w zaszczytnym obowiązku walki o wolność i niepodległość postanowili zastąpić ich najmłodsi mieszkańcy Lwowa.

Uczniowie i studenci tłumnie pospieszyli w szeregi obrońców. Poszli uczniowie w mundurkach szkolnych, studenci, ale także słynne lwowskie batiary - dzieci ulicy od najmłodszych lat zarabiające na chleb. Wesołe to, płatające psikusy i zawsze radosne towarzystwo. Wszędzie ich było pełno. Po kryjomu wymykali się z domów, nie pytając rodziców o zgodę. Jeszcze niedawno sami bawili się ołowianymi żołnierzykami, z wypiekami na twarzy czytali o polskich bohaterach - rycerzach, hetmanach, wodzach. A teraz sami stanęli w obronie ukochanego miasta.

W toku walk o budynki: poczty głównej, dworca kolejowego, szkoły im. Sienkiewicza, rodziła się legenda bohaterskich dzieci Lwowa – Orląt. Do walki stawały całe ulice, szkolne klasy, podwórka. Najmłodszy obrońca Lwowa miał 9 lat, siedmiu - po 10, trzydziestu trzech - po 12, siedemdziesięciu czterech - po 13, stu dwudziestu siedmiu - po 14, sześciuset czterdziestu jeden - po 15-16, i pięćset trzydziestu sześciu - po 17 lat. Jurek Bitschan - 14 lat. Symbol wszystkich Orląt - i tych znanych z nazwiska, i tych bezimiennych. Wychodząc z domu, napisał: "Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska brakuje ciągle do oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Jerzy".

Walczył w pierwszym szeregu. Został trafiony dwiema kulami na cmentarzu Łyczakowskim, tuż przed nadejściem odsieczy dla Lwowa. W tym samym czasie mama Jurka walczyła na innym odcinku jako komendantka Ochotniczej Legii Kobiet. Tadzio Jabłoński - 14 lat. On też uciekł z domu, by dołączyć do obrońców Lwowa. Bił się jak bohater. Szedł zawsze w pierwszym szeregu, nawet bez rozkazu, gdyż jak mówił kolegom, "chciałby być jak najbliżej mamy", która została w części miasta zajętej przez Ukraińców. Już nigdy jej nie zobaczył na ziemi. Zginął od kuli 18 listopada. Antoś Petrykiewicz - 13 lat. Był uczniem drugiej klasy gimnazjum. Walczył na Górze Stracenia - na placówce szczególnie mocno atakowanej przez wroga. A potem poszedł ze swoim dowódcą bronić Persenkówki. Tam został ciężko ranny. Zmarł po trzech tygodniach cierpień w szpitalu.

Obok chłopców - dziewczęta. Helenka Grabska - uczennica, poległa razem ze swoim bratem Jankiem. Janeczka Prus-Niewiadomska zginęła, ratując rannego żołnierza.

Orlęta nie tylko walczyły ramię w ramię z dorosłymi. Byli także doskonali łącznikami - przenosili meldunki i rozkazy, sprawdzali pozycje wroga. Dzięki ich odwadze, męstwu i poświęceniu odzyskano najpierw część miasta, a 23 listopada, po nadejściu odsieczy, cały Lwów. W nich też legenda Wiernego Miasta znalazła swoje nowe wcielenie.

Lwów jako jedyne miasto w Polsce został udekorowany 11 listopada 1920 roku przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego orderem Virtuti Militari - za niespotykane męstwo i dzielność. Małym bohaterom z Kleparowa, Łyczakowa, Zamarstynowa i innych dzielnic wdzięczny naród wzniósł mauzoleum, na miarę ich czynu. Przepiękny cmentarz, z rzędami jednakowych mogił, z kolumnadą, przez którą biegnie napis: "Polegli, abyśmy żyli wolni". Bezimienne Lwowskie Orlę spoczywa natomiast w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wzniesionym w hołdzie wszystkim obrońcom Ojczyzny.

Polecam również krótki film pt. „Lwów nie zapomnę”, patrz poniżej.

GS




Autor

obrazek

Mariusz A. Roman
(ostatnie artykuły autora)

Urodzony w 1969 roku, politolog, specjalizujący się w samorządzie terytorialnym, ukończył również studia podyplomowe na kierunku zarządzania i przedsiębiorczości. Przywiązany do tradycyjnych wartości katolickich.