Na gitarze zagrał Leszek Winder, który ponownie przypomniał się gdyńskiej publiczności (wcześniej zagrał w zespole Krzak na Pokładzie latem 2007, o czym pisaliśmy tutaj ), na wokalu ujrzeliśmy niezastąpionego Jana „Kyksa” Skrzeka – wyróżnianego wielokrotnie przez „Twojego Bluesa” jako jedna z bluesowych osobowości roku, poza nimi na uwagę zasługuje tryskający energią Michał Giercuszkiewicz na perkusji oraz Mirosław Rzepa (bas) oraz zjawiskowa Agnieszka Łapka (chórki). Nie wiem, czy wypada mi przywoływać biografie legendarnych muzyków. (Redakcja – nie wypada:), ale niech tam).
Jan „Kyks” Skrzek. Foto: Tomasz Wilary
Jan „Kyks” Skrzek to niekwestionowany mistrz i wirtuoz harmonijki ustnej. W dorobku posiada udział w licznych koncertach, festiwalach a także, jak zdążyłem z nim zagaić w produkcjach filmowych, głównie dokumentalnych. Wielokrotnie wyróżniany i nagradzany. Leszek Winder – gitarzysta i lider legendarnej grupy Krzak. Michał „Gier” Giercuszkiewicz – charyzmatyczny perkusista zespołu Dżem oraz Apogeum, Kwadrat, SBB, Free Surprises, Cree, Bezdomne Psy, ŚGB, Jan i Józef Skrzek, Loco Richter, Elżbieta Mielczarek i in. Mirosław Rzepa – multiinstrumentalista. Od lat ściśle związany z czołówką śląskiego środowiska muzycznego. Nagrywał razem z SBB, Krzak, Dżem, Bezdomne Psy, Błędowski-Winder Band, Ryśkiem Skibińskim, Ryśkiem Riedlem, czy Zbigniewem Hołdysem. Agnieszka Łapka – wokalistka, plastyczka. Śpiewa charakterystycznym, niskim głosem. Debiutowała w zespole Ości złożonym z weteranów śląskiego bluesa (Głuch, Giercuszkiewicz, Rzepa, Ambroziak).
Leszek Winder, Jan „Kyks” Skrzek. Foto: Tomasz Wilary
Początkowo koncert, na który od zeszłego roku ostrzyłem sobie zęby, zaczął się od gwaru: każdy chciał mieć jak najlepszą miejscówkę. Niestety, graniczyło to z cudem, bo czwartkowego wieczoru Blues Club pękał w szwach. Miało to swoje plusy i minusy. Gdy na scenie pojawił się Kyks, temperatura podniosła się zdecydowanie. On sam powiedział „ale was dużo”, niestety przez to możliwość tańczenia ograniczała się do stołów i krzeseł :) Już na początku wykonany utwór „O mój Śląsku” – ballada chwytająca ze serce nie pozostawiła mi cienia wątpliwości, że dobrze zrobiłem wybierając Blues Club, a nie choćby Kazika tego wieczoru.
Jan Kyks Skrzek - O mój Śląsku
Muzycy grali w sposób niebywale urozmaicony, zaskakując dużą róznorodnością rozwiązań. Głos Skrzeka był bez zarzutu – śpiewał wciąż chwytające za serce klasyki: „Sztajger” i „Modlitwa w pociągu”, tak że żeńska publiczność czuła się, jakby wędrowała przez śląskie lasy i góry. Po dołączeniu Agnieszki, której wcześniej nie słyszałem na żywo, oniemiałem jeszcze bardziej. Nie sądziłem, że tak młoda dziewczyna może mieć tak męski głos. Przy czym Skrzek napomniał męską część widowni, że kto z nią zadrze, będzie miał z dużym basistą do czynienia ale występ przyjęty był z oklaskami o ochotą na więcej, kiedy to Gier zaczął swój popis na garach. Wymiatał pierwszorzędnie i nie wymaga to dalszego komentarza. Kiedy było już naprawdę gorąco nastąpiła chwila oddechu.
Po krótkiej przerwie mieliśmy okazję usłyszeć nowsze kompozycje jak: „Bo takie są dziewczyny” poprzedzane krótkimi dowcipnymi opowiastkami Kyksa. Oryginał piosenki brzmiał nieco inaczej za sprawą innego basisty – Jacka Gazdy, którego zabrakło, ale chórek Agnieszki przydał nowych barw temu numerowi. Dzięki niej męska część widowni miała okazję zawiesić oko na scenie, przy tym wokalistka dodawała energię nie tylko basiście, ale i dodawała świeżości utworom, które już znaliśmy z płyt z poprzednich aranżacji. Po nagłych przyspieszeniach był też czas na lekką zadumę nad trwającymi w całej Polsce strajkami od górników, przez lekarzy, aż do pomorskich celników. To dla rządu chyba powstał utwór „Obiecali, a nie dali”. Taka nostalgia ze lepszym czasem łączy Śląsk z Pomorzem. U nas rzadko widzi się statki wychodzące z portu na polskiej banderze, a śląskie kopalnie straciły też swoją strategiczną rolę dla polskiego przemysłu. Ale to właśnie blues potrafi najlepiej przenieść emocje związane z różnymi chwilami w życiu. Z jednej strony trud życia, z drugiej miłość, taniec i pasja. W tym śląski blues przypomina Misissippi Blues. Poza tym piękno muzyki ŚGB polega również na gwarze w piosenkach Kyksa. Pamiętaj Janku: nie zawsze język angielski ma przewagę nad tradycyjnym, pełnym wyrazu języku lokalnym.
Kiedy gra Krzak lub ŚGB opinie po koncercie mogą wynikać tylko z niedosytu. Liczni fani pytali: „czemu nie chwilę dłużej, przecież to karnawał?” lub „dlaczego nie było tego utworu”. Rzadko słyszy się przez półtorej godziny tak dużo spójnej muzyki na równym poziomie. Inna sprawa, że takich koncertów można słuchać wiele, a każdy jest nieco inny. Taka zresztą jest cała trasa – kolorowa i przyjęta owacjami na stojąco. Zresztą przytoczę inny cytat, tym razem śląskiego fana:
Ale co byda fandzolił, to cza słyszeć na żiwo !
Jak ześ nie słyszoł Kyksa toś nie słyszoł ślonskiego bluesa !
Śląska Grupa Bluesowa w Blues Clubie, 31 stycznia 2008 1/3
Śląska Grupa Bluesowa w Blues Clubie, 31 stycznia 2008 2/3
Śląska Grupa Bluesowa w Blues Clubie, 31 stycznia 2008 3/3
Więcej o środowisku śląskiego bluesa i jego przyjaciół na stronach:
Tekst, zdjęcia i filmy: Tomek Wilary
Śląska Grupa Bluesowa, Blues Club , 31 stycznia 2008.