Świadomość obywatelska a demokracja wg Sopockiej Inicjatywy rozwojowej

Opublikowano: 21.10.2010r.

Sopocka Inicjatywa Rozwojowa to grupa kilkunastu mieszkańców Sopotu, która działa na rzecz tego, by mieszkańcy mogli współdecydować o sprawach miasta oraz by realizować różnego rodzaju ekologiczne projekty, czyli, ogólnie rzecz ujmując, na rzecz zrównoważonego rozwoju

 

 

Sopocka Inicjatywa powstała w grudniu 2008 roku, podczas kolacji, a jej inicjatorami są Marcin Gerwin i Maja Grabkowska. Jesteśmy grupą nieformalną, tak więc nie ma u nas prezesa, składek czy grantów. Po prostu chcemy razem zrobić coś fajnego w Sopocie.

Kiedy mówi się “władze gminy”, to ludzie mają zwykle na myśli urząd miasta, prezydenta czy radnych. Kiedy jednak zajrzymy do ustawy o samorządzie gminy, do rozdziału “Władze gminy”, to może czekać nas spore zaskoczenie. Władze gminy to bowiem… mieszkańcy. Tak to jest przedstawione w art. 11. 1: “Mieszkańcy gminy podejmują rozstrzygnięcia w głosowaniu powszechnym (poprzez wybory i referendum) lub za pośrednictwem organów gminy.” Organy gminy to oczywiście rada gminy i prezydent, i to za ich pośrednictwem rządzą miastem mieszkańcy, jeżeli akurat nie podejmują decyzji w referendach. Prezydent i radni nie podejmują więc decyzji we własnym imieniu, lecz zawsze w imieniu mieszkańców. Skoro tak to j est zapisane w ustawie, to dlaczego w praktyce jest tak, że można mieć odczucie, że miastem zarządza prezydent? Ano dlatego, że system ma luki, które można wykorzystać, wypaczając sens demokracji.

Największą luką jest jednak brak świadomości obywatelskiej wśród samych  mieszkańców. Mieszkańcy często nie zdają sobie sprawy z tego, że to oni sprawują władzę w mieście, a prezydent i radni są tylko ich pracownikami. System polityczny, w którym władzę sprawują mieszkańcy, ma swoją nazwę. Nazywa się on demokracją. Wiele osób myśli jednak, że demokracja polega na tym, że raz na cztery lata bierze się udział w wyborach, a potem to już rządzi prezydent (i ewentualnie radni). Taki system też ma swoją nazwę, jest to monarchia elekcyjna. Rożnica pomiędzy demokracją a monarchią elekcyjną jest jednak istotna. O ile w monarchii mieszkańcy są dla prezydenta poddanymi, to w demokracji mieszkańcy są dla prezydenta pracodawcą, i zatrudniają go to, by działał dla ich dobra, tak samo zresztą jak cała rada miasta.

W żywej demokracji nie chodzi jednak o to, by powoływać się na przepisy ustaw, które szczegółowo regulują sposób podejmowania decyzji. Dobre ustawy czy uchwały są oczywiście ważne i potrzebne (jak regulamin konsultacji społecznych), jednak nie są najważniejsze. Najważniejsze są jednak aspekty kulturowe, świadomość obywatelska samych mieszkańców, dobre zrozumienie zasad działania demokracji przez wszystkich. Demokracja od strony kulturowej oznacza, że nie do przyjęcia jest sytuacja, że prezydent podejmuje decyzję o zabudowaniu centrum miasta, w ogóle nie konsultując jej z mieszkańcami. Oznacza, że zarówno dla prezydenta, jak i dla mieszkańców, taka sytuacja jest w ogóle nie do pomyślenia. Nie chodzi nawet o to, że prezydent będzie się obawiał, że jeżeli nie zapyt a się o zdanie mieszkańców, to w trymiga zorganizują referendum i go odwołają, lecz o to, by sam czuł, że tak się nie robi, bo to niedemokratyczne.

Wiele zależy więc o tego, jak postrzegamy demokrację. Jeżeli myślimy, że demokracja to tylko wybory, to prezydent i radni będą mogli z tego korzystać i potem tłumaczyć nam, że przecież podejmują decyzje dla naszego dobra. Tyle tylko, że nie na tym polega prawdziwa demokracja.

Za: Sopocka Inicjatywa Rozwojowa